Post by Bazylia on Mar 28, 2008 9:29:35 GMT 1
Dla Vesper, w podziękowaniu za konsultacje z łaciny, notatki te publikuję, ażeby miała co czytać
Powstało - tzn. zaczęło powstawać, bo zapewne nigdy nie zakończy tego procesu - po obejrzeniu piątej części HP. Filmem mocno inspirowane. Bo tam po prostu były jedenaste dna, tylko że w co drugiej scenie.
Ostrzeżenia - tu miały się pojawić wszelakie możliwe pairingi, jakie insynuował film. Więc wątki slashowe będą na pewno. Etc.
Więc jeśli widzisz tu jakiś dziwny, podejrzany wątek, masz skojarzenia i takie tam, to to nie jest tylko twoja wyobraźnia. One naprawdę tam są.
Cytatu zwyczajowego na rozpoczęcie brak, ale gdyby miał być, zapewne byłby to ten o Voldemorcie, który nie dostał od biednego Harry'ego tego czego chciał. Bo od tego się na filmie zaczęło
Zakończone nie będzie.
Sowy Cienistych Lochów,
czyli
Prawdziwa Historia Chłopca, Który Przeżył Niejedno, Z Czego Niejednego Mógł Nie Przeżyć
lub jeszcze inaczej
Opowieści z Zapłonem Feniksa... Oh, pardon... Opowieści z Zakonu Feniksa
Dzieuo zainspirowane ekranizacją książki J.K.Rowling „Harry Potter i Zakon Feniksa”.
W procesie tworzenia poniższego dzieua wykorzystane zostały cytaty z filmu.
Współałtorka dzieua pod względem ideowym i songowym, beta-readerka oraz wsparcie psychiczne – Kaja.
Nieocenione wsparcie psychiczne – Weronik
...
Harry Potter, Chłopiec Który Przeżył Właśnie Ucieczkę z Domu Dursleyów i Transport do Tajemniczego Domu Blacków na Grimmaud Place, stał pod drzwiami, za którymi przed chwilą zniknął Tym-Razem-Prawdziwy Szalonooki Moody, auror-weteran. Zza drzwi dochodziły podniesione głosy.
- Musimy zaufać Dumbledorowi...
- Nadszedł czas na działanie!
- Ciszej, ciszej...
- Zagrożenie jest realne, musimy działać! Powstrzymać go, zanim...
- Moody!!
- Zanim będzie za późno, chciałem powiedzieć!!
- Cicho!!
Harry rozpoznał głos pani Weasley, matki: jego przyjaciela Rona, jego dobrych kolegów, Freda i George’a, jego byłego mniej dobrego kolegi, Percy’ego, oraz jego koleżanki Ginny. Skrzypnęła klamka. Harry ledwo zdążył odskoczyć od drzwi.
- Harry! – pani Weasley czule przygarnęła chłopca.
- Pani Weasley... – przywitał się słabo Harry, próbując złapać oddech.
- Na szczęście nic ci nie jest!
- Pani Weasley...
- Tak, Harry?
- Po... etrze...
- Co mówisz?
- Poff... ietrze...
Pani Weasley odsunęła się, pozwalając Harry’emu na złapanie oddechu.
- Na pewno jesteś głodny, kolacja niestety będzie dopiero po zakończeniu zebrania...
- W porządku, nie jestem głodny. Dziękuję – Harry czmychnął po schodach na górę, zanim pani Weasley zdążyła na dobre rozwinąć temat przyczyn braku kolacji.
...
Molly, jak wybrani nazywali panią Weasley, wróciła do pokoju. Zastanowiły ją miny zgromadzonych, prezentujące – wszystkie i bez wyjątku – wcieloną niewinność. Syriusz Black, nazwiska rodowego Black, pseudonimu Łapa, animag, były więzień Azkabanu, w Ministerstwie Magii szerzej znany jako Ten Psychopatyczny Morderca Black, niewinnie udawał, że wcale przed chwilą nie krztusił się herbatą. Remus Lupin, wilkołak, były nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią aka Ciemnymi Mocami i Kingsley Shacklebolt, czarnoskóry odpowiednik Jamesa Bonda magicznego świata – że moment temu wcale nie pomagali Tonks pozbierać się z podłogi. Tonks, zwykle-malinowowłosa aurorka, imię jej Nimfadora, próbowała niezauważalnie otrzepać szatę z kurzu, w wyniku czego Severus Snape, Mistrz Eliksirów, Oklumencji i Powiewania na chwilę przestał być widoczny. A gdy znów zaczął być widoczny, miał jeszcze bledszą niż zwykle twarz i zdecydowanie mniej czarną szatę. Tylko Moody i Arthur Weasley, małżonek Molly i pracownik Ministerstwa Magii, zachowali powagę.
- Dobrze, że przynajmniej przestałaś mówić do niego „kochaneczku”, Molly – napomknął niewinnie Arthur.
Tym razem nawet Moody nie zdołał zachować powagi, ba, nawet na twarzy Severusa widoczne było coś przypominającego pół uśmiechu.
...
Harry wszedł do przydzielonego mu pokoju... I znów stracił oddech, tym razem za sprawą czule tulącej go Hermiony Granger, jego najlepszej – i jedynej – przyjaciółki, najbardziej błyskotliwej uczennicy Hogwartu od czasów Albusa Dumbledore’a Trojga Więcej Imion Które Zostaną Wymienione Później, Toma Marvolo Riddle’a, Severusa Snape’a i Lily Evans.
- Och, Harry, nic ci nie jest? – spytała gdzieś w ramię Harry’ego.
- Słyszeliśmy o ataku dementorów – zza rozwichrzonych włosów Hermiony ukazała się ruda czupryna, mogąca należeć tylko do Rona Weasley, najlepszego przyjaciela Chłopca, Który Próbował Przeżyć Kolejną Nieświadomą Próbę Uduszenia.
Hermiona oderwała się od Harry’ego.
- Musisz nam wszystko opowiedzieć...
- Daj mu odetchnąć, Hermiono.
- I to przesłuchanie w Ministerstwie... To niedopuszczalne! Nie mogą cię wyrzucić.
- Problem w tym, że niestety z technicznego punktu widzenia mogą...
- Ron!!
- Już nic nie mówię, Hermiono.
Harry spokojnie odczekał, aż zapadnie cisza.
- Co to za miejsce?
- Kwatera Główna Zakonu Feniksa – wyjaśniła Hermiona. - To tajne stowarzyszenie. Dumbledore utworzył je w poprzedniej wojnie z Sam-Wiesz-Kim.
- I nie mogłaś mi o tym napisać? – obruszył się Harry. - Całe lato bez strzępka informacji.
- Chcieliśmy ci powiedzieć, ale... Dumbledore kazał nam przysiąc, że nic nie powiemy – Ron spojrzał na przyjaciela niepewnie.
- Dumbledore tak powiedział? Ale czemu? Mógłbym pomóc. W końcu byłem świadkiem powrotu Voldemorta... – Harry wzdrygnął się na samo wspomnienie tamtej nocy. - Ja z nim walczyłem. Ja... widziałem jak ginie Cedrik Diggory... – głos Harry’ego załamał się. Oczy chłopca wypełniły się łzami, które z wysiłkiem powstrzymywał. „Ach, gdyby Cedrik żył!”
Czające się za zielonymi oczami potoki łez zostały bezpowrotnie spłoszone pojawieniem się bliźniaków.
- Harry – skinął głową Fred. A może George.
- Zdawało nam się, że usłyszeliśmy twój słodki głosik– przywitał się George. A może Fred?
- Nie duś tego, stary.
- Wyrzuć to z siebie.
- Fred! George!
- Uznajmy, że się nie odzywaliśmy, Hermiono – łagodził Fred... George... któryś z bliźniaków.
- Jeśli chcecie sobie dalej gawędzić nie będziemy przeszkadzać – oznajmił drugi, znacząco niewinnie spoglądając na Hermionę, wciąż trzymającą dłonie na ramionach Harry’ego. - Ale mamy coś bardziej interesującego... – to mówiąc, wyciągnął z kieszeni coś gumowego, podejrzanie przypominającego ucho.
- Uszy Dalekiego Zasięgu – pierwszy bliźniak wyciągnął z kieszeni identyczne urządzenie. – Chodźcie, posłuchamy co tam radzą...
- Macie drugie Ucho? – zdziwił się Ron. – ale to znaczy że...
- Jasne – przerwali mu bracia, jednocześnie. – Pełny surround.
Powstało - tzn. zaczęło powstawać, bo zapewne nigdy nie zakończy tego procesu - po obejrzeniu piątej części HP. Filmem mocno inspirowane. Bo tam po prostu były jedenaste dna, tylko że w co drugiej scenie.
Ostrzeżenia - tu miały się pojawić wszelakie możliwe pairingi, jakie insynuował film. Więc wątki slashowe będą na pewno. Etc.
Więc jeśli widzisz tu jakiś dziwny, podejrzany wątek, masz skojarzenia i takie tam, to to nie jest tylko twoja wyobraźnia. One naprawdę tam są.
Cytatu zwyczajowego na rozpoczęcie brak, ale gdyby miał być, zapewne byłby to ten o Voldemorcie, który nie dostał od biednego Harry'ego tego czego chciał. Bo od tego się na filmie zaczęło
Zakończone nie będzie.
Sowy Cienistych Lochów,
czyli
Prawdziwa Historia Chłopca, Który Przeżył Niejedno, Z Czego Niejednego Mógł Nie Przeżyć
lub jeszcze inaczej
Opowieści z Zapłonem Feniksa... Oh, pardon... Opowieści z Zakonu Feniksa
Dzieuo zainspirowane ekranizacją książki J.K.Rowling „Harry Potter i Zakon Feniksa”.
W procesie tworzenia poniższego dzieua wykorzystane zostały cytaty z filmu.
Współałtorka dzieua pod względem ideowym i songowym, beta-readerka oraz wsparcie psychiczne – Kaja.
Nieocenione wsparcie psychiczne – Weronik
...
Harry Potter, Chłopiec Który Przeżył Właśnie Ucieczkę z Domu Dursleyów i Transport do Tajemniczego Domu Blacków na Grimmaud Place, stał pod drzwiami, za którymi przed chwilą zniknął Tym-Razem-Prawdziwy Szalonooki Moody, auror-weteran. Zza drzwi dochodziły podniesione głosy.
- Musimy zaufać Dumbledorowi...
- Nadszedł czas na działanie!
- Ciszej, ciszej...
- Zagrożenie jest realne, musimy działać! Powstrzymać go, zanim...
- Moody!!
- Zanim będzie za późno, chciałem powiedzieć!!
- Cicho!!
Harry rozpoznał głos pani Weasley, matki: jego przyjaciela Rona, jego dobrych kolegów, Freda i George’a, jego byłego mniej dobrego kolegi, Percy’ego, oraz jego koleżanki Ginny. Skrzypnęła klamka. Harry ledwo zdążył odskoczyć od drzwi.
- Harry! – pani Weasley czule przygarnęła chłopca.
- Pani Weasley... – przywitał się słabo Harry, próbując złapać oddech.
- Na szczęście nic ci nie jest!
- Pani Weasley...
- Tak, Harry?
- Po... etrze...
- Co mówisz?
- Poff... ietrze...
Pani Weasley odsunęła się, pozwalając Harry’emu na złapanie oddechu.
- Na pewno jesteś głodny, kolacja niestety będzie dopiero po zakończeniu zebrania...
- W porządku, nie jestem głodny. Dziękuję – Harry czmychnął po schodach na górę, zanim pani Weasley zdążyła na dobre rozwinąć temat przyczyn braku kolacji.
...
Molly, jak wybrani nazywali panią Weasley, wróciła do pokoju. Zastanowiły ją miny zgromadzonych, prezentujące – wszystkie i bez wyjątku – wcieloną niewinność. Syriusz Black, nazwiska rodowego Black, pseudonimu Łapa, animag, były więzień Azkabanu, w Ministerstwie Magii szerzej znany jako Ten Psychopatyczny Morderca Black, niewinnie udawał, że wcale przed chwilą nie krztusił się herbatą. Remus Lupin, wilkołak, były nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią aka Ciemnymi Mocami i Kingsley Shacklebolt, czarnoskóry odpowiednik Jamesa Bonda magicznego świata – że moment temu wcale nie pomagali Tonks pozbierać się z podłogi. Tonks, zwykle-malinowowłosa aurorka, imię jej Nimfadora, próbowała niezauważalnie otrzepać szatę z kurzu, w wyniku czego Severus Snape, Mistrz Eliksirów, Oklumencji i Powiewania na chwilę przestał być widoczny. A gdy znów zaczął być widoczny, miał jeszcze bledszą niż zwykle twarz i zdecydowanie mniej czarną szatę. Tylko Moody i Arthur Weasley, małżonek Molly i pracownik Ministerstwa Magii, zachowali powagę.
- Dobrze, że przynajmniej przestałaś mówić do niego „kochaneczku”, Molly – napomknął niewinnie Arthur.
Tym razem nawet Moody nie zdołał zachować powagi, ba, nawet na twarzy Severusa widoczne było coś przypominającego pół uśmiechu.
...
Harry wszedł do przydzielonego mu pokoju... I znów stracił oddech, tym razem za sprawą czule tulącej go Hermiony Granger, jego najlepszej – i jedynej – przyjaciółki, najbardziej błyskotliwej uczennicy Hogwartu od czasów Albusa Dumbledore’a Trojga Więcej Imion Które Zostaną Wymienione Później, Toma Marvolo Riddle’a, Severusa Snape’a i Lily Evans.
- Och, Harry, nic ci nie jest? – spytała gdzieś w ramię Harry’ego.
- Słyszeliśmy o ataku dementorów – zza rozwichrzonych włosów Hermiony ukazała się ruda czupryna, mogąca należeć tylko do Rona Weasley, najlepszego przyjaciela Chłopca, Który Próbował Przeżyć Kolejną Nieświadomą Próbę Uduszenia.
Hermiona oderwała się od Harry’ego.
- Musisz nam wszystko opowiedzieć...
- Daj mu odetchnąć, Hermiono.
- I to przesłuchanie w Ministerstwie... To niedopuszczalne! Nie mogą cię wyrzucić.
- Problem w tym, że niestety z technicznego punktu widzenia mogą...
- Ron!!
- Już nic nie mówię, Hermiono.
Harry spokojnie odczekał, aż zapadnie cisza.
- Co to za miejsce?
- Kwatera Główna Zakonu Feniksa – wyjaśniła Hermiona. - To tajne stowarzyszenie. Dumbledore utworzył je w poprzedniej wojnie z Sam-Wiesz-Kim.
- I nie mogłaś mi o tym napisać? – obruszył się Harry. - Całe lato bez strzępka informacji.
- Chcieliśmy ci powiedzieć, ale... Dumbledore kazał nam przysiąc, że nic nie powiemy – Ron spojrzał na przyjaciela niepewnie.
- Dumbledore tak powiedział? Ale czemu? Mógłbym pomóc. W końcu byłem świadkiem powrotu Voldemorta... – Harry wzdrygnął się na samo wspomnienie tamtej nocy. - Ja z nim walczyłem. Ja... widziałem jak ginie Cedrik Diggory... – głos Harry’ego załamał się. Oczy chłopca wypełniły się łzami, które z wysiłkiem powstrzymywał. „Ach, gdyby Cedrik żył!”
Czające się za zielonymi oczami potoki łez zostały bezpowrotnie spłoszone pojawieniem się bliźniaków.
- Harry – skinął głową Fred. A może George.
- Zdawało nam się, że usłyszeliśmy twój słodki głosik– przywitał się George. A może Fred?
- Nie duś tego, stary.
- Wyrzuć to z siebie.
- Fred! George!
- Uznajmy, że się nie odzywaliśmy, Hermiono – łagodził Fred... George... któryś z bliźniaków.
- Jeśli chcecie sobie dalej gawędzić nie będziemy przeszkadzać – oznajmił drugi, znacząco niewinnie spoglądając na Hermionę, wciąż trzymającą dłonie na ramionach Harry’ego. - Ale mamy coś bardziej interesującego... – to mówiąc, wyciągnął z kieszeni coś gumowego, podejrzanie przypominającego ucho.
- Uszy Dalekiego Zasięgu – pierwszy bliźniak wyciągnął z kieszeni identyczne urządzenie. – Chodźcie, posłuchamy co tam radzą...
- Macie drugie Ucho? – zdziwił się Ron. – ale to znaczy że...
- Jasne – przerwali mu bracia, jednocześnie. – Pełny surround.