|
Post by fidelio on May 24, 2007 17:07:55 GMT 1
Czy Was również drażni natrętnie powtarzający się błąd w tłumaczeniu tytułu książki Leroux (i innych pokrewnych dzieł) jako "Upiór w Operze"? Kiedy to słysze, to mi się "scyzoryk w kieszeni otwiera". Upiór w operze to jak, nie przymierzając dyrektor (np Zakładów Oczyszczania Miasta) w teatrze (na przedstawieniu Wesela Figara z paczką dla państwa młodych schowaną pod fotelem). Chyba jest pewna różnica pomiędzy powyższą sceną a dyrektorem teatru (przychodzącym codziennie do budynku, prosto do swego gabinetu)? Upiór Opery (the Phantom OF the Opera - a nie IN albo FROM) to pewnego rodzaju tytuł, funkcja, oznaczająca przynależność Upiora do budynku Opery i poniekąd też sztuki operowej. Już chyba lepszy, choć też trochę pokraczny jest Upiór z Opery.
Jakiś tłumok przetłumoczył kiedyś to nieszczęsne "w" a wszyscy powtarzają. Proponuję zwalczać gdzie się da. Ktoś jest ze mną?
Fidelio
|
|
juana
Odwiedzający Operę
Forumowe Szyjątko Lochowe
Posts: 116
|
Post by juana on May 24, 2007 19:38:38 GMT 1
A ja mam "Upiora Opery". O. A w ogóle to tytuł oryginału (książki, nie musicalu na przykład) jest francuski: "Le fantôme de l'Opéra". Co nie zmienia faktu, że tłumaczy się jak wyżej.
Ja posiadam wydanie z "Książnicy" w tłumaczeniu Bożeny Sęk. I mam "Upiora Opery" *chwali się*
|
|
|
Post by fidelio on May 24, 2007 20:22:02 GMT 1
Rzeczywiście, wersje powieści Leroux, które mam też mają poprawny tytuł. Skąd więc ten wszechobecny Upiór w Operze? Byc może to się zaczęło od tytułu niemego filmu z Chaneyem? Albo od przedwojennego tłumaczenia Leroux (ktoś widział)? Zgadzam się, że oryginał był francuski, więc błąd w tytule mógł również przypełznąć z francuszczzny. Swoja droga, to jest temat na inny wątek, w jaki sposób Fantome/ Phantom skolonizował kultury anglojęzyczne. Najbardziej drastyczny przyklad, jaki widziałam to wersja z serii Oxford University Press dla uczniów uczących się angielskiego prezentująca klasyczne pozycje literatury angielskiej. Tak tak, powieść napisana przez Frnacuza, dziejąca się we Francji wśród Francuzów i po francusku została zaliczona do klasyków angielszczyzny i to od razu na pierwszym poziomie trudności językowej, czyli dla prawie początkujących. Fidelio
|
|
|
Post by Aniolek on May 25, 2007 15:52:55 GMT 1
Ojjj to ci dopiero ciekawostka tylko, że nie świadczy zbyt dobrze o autorach tego zestawienia Co do tłumaczenia... ja nie wiem skąd się to mogło wziąść, ale zawsze przy takich okazjach powtarzam skoro polacy film na podstawie książki S.Kinga o tytule (tytuł taki jak książki i on jest dobrze przetłumaczony...a przynajmniej juz lepiej) "Hearts in Atlantis" potrafili przetłumaczyć jako "Kraina wiecznego szczęścia" to ja po prostu nie mam pytań. A tutaj co ich obchodzi jakieś "mało" ważne "z" czy "w" Ehhh naprawdę porażka.
|
|
|
Post by Nattie on May 28, 2007 8:19:24 GMT 1
"Upiór w Operze" mnie osobiście dobija! Też nie wiem, kto to wymyślił, wrrr, ale jakby tak dorwać, to ... Z tego co obserwuje błąd ten częściej pojawia się w tłumaczeniu tytułów filmów niż książek. Zerknąwszy na półkę stwierdzam, że tłumaczenia na polski z 1990 i 2005 (Książnica) mają tytuł "Upiór Opery", natomiast najlepsze tłumaczenie jeśli chodzi o treść (tzn. nieokrojone) Wydawnictwa Studio Emka ma "Upiór w Operze", czego im wybaczyć nie mogę. Choć nadrabiają wiernością oryginałowi, trzeba przyznać. A co do filmów to wolna amerykanka. Zwalczamy gdzie się da!
Poza tym dla mnie wyrażenie "Upiór Opery" oddaje też coś więcej, niż to, że Upiór w Operze mieszkał, wyraża przynależność Upiora do Opery i może nawet Opery do Upiora? Językoznawcą nie jestem, ale tak na wyczucie biorę.
|
|
|
Post by ania727 on Oct 30, 2008 14:25:56 GMT 1
Ja pocz¹tkowo nie mia³am nic przeciwko takiemu t³umaczeniu tytu³u, ale tak po g³êbszym zastanowieniu dochodzê do wniosku, ¿e jest to ogromny b³¹d. Teraz odnoszê wra¿enie, ¿e taki tytu³ "upiór W operze" sugeruje raczej jednorazow¹ przygodê, ni¿ to, ¿e opera by³a jego domem, ¿e by³ jej czêœci¹ i jak to zauwa¿y³a Nattie przynale¿noœæ opery do Upiora. Dodam jeszcze, ¿e ja osobiœcie nie urzywam tytu³u "Upiór w operze" zdecydowanie bardziej odpowiada mi "Upiór opery"
|
|
|
Post by fidelio on Oct 30, 2008 20:38:43 GMT 1
A ja zależy gdzie. Na przykład spektakl w Teatrze Roma to bezdyskusyjnie jest "Upiór W Operze"... ;D
Dla innych wersji mam więcej miłosierdzia i nawet jeśli osoby tłumaczące np tytuł filmu, pobłądziły, to litościwie poprawiam. Z książką Leroux jest o tyle kłopot, że - ponieważ różne tłumaczenia i wydania różnią się tytułem - poprawienie błędu językowego może prowadzić do konfuzji, o którym wydaniu mowa.
Pewien profesor kultury angielskiej podał kiedyś podobny przykład, który zawsze przytaczam, kiedy jest mowa o uleżanych błędach. Był taki król Anglii William the Conqueror. Otóż w polskim piśmiennictwie jest on znany nieodmiennie jako Wilhelm Zdobywca. Jeśli się nad tym zastanowić, tenże władca w całym swoim życiu nigdy nie użył imienia Wilhelm. Jako książę Bretanii był Guillaume (po francusku), jako król Anglii właśnie William (po angielsku). Nigdy zaś nie stosowano wersji niemieckojęzycznej, bo i po co? Równie bezsensowny byłby Guglielmo (po włosku). A jeśli - jak się słyszy - w historii uzasadnione jest tłumaczenie imion, o ile mają rodzime odpowiedniki (a w polszczyźnie przyjął się ten niemiecki Wilhelm), to co? Może zaczniemy mówić WILHELM SZEKSPIR?
Tu by można zrobić śliczny podwątek o imionach bohaterów. Erik? Eric? Eryk? Christine czy Krystyna? Widziałam nawet wersję Raul, nie Raoul (w bardzo starej edycji Leroux). Ja chyba jestem purystką i trzymam się wersji takiej, jaką oni sami używają do siebie w oryginale. Jakby miał być ERYK to Leroux napisałby przez c (Eric) a nie przez k (i to z akcentem nad E, żeby było wiadomo, że akcent na pierwszą sylabę, zupełnie nie po francusku).
|
|