Post by ladyvaljean on Jan 30, 2006 13:34:14 GMT 1
Erik na kozetce psychoanalitycznej.
Została już dokonana na forum kompletna analiza Upiora pod względem wszystkich możliwych schorzeń i defektów fizycznych. Postanowiłam więc, wziąć skalpel w dłoń i zrobić to samo z jego duszą. Wszystko stanowi oczywiście pewną, bardziej lub mniej prawdopodobną, hipotezę, więc jestem otwarta na wszelką polemikę.
Pewien problem stanowi fakt, że o Eriku, zwłaszcza o jego wczesnych latach, wiemy mało i są to czasem informacje sprzeczne. Jednak być może, na podstawie tego co mamy, uda nam się stworzyć jakiś sensowny profil psychologiczny. Często spotkałam sie z opinią, że Erik jest szaleńcem. Nie lubię tego słowa. Jest obraźliwe, nacechowane romantyzmem i zupełnie nieprecyzyjne. Moim zdaniem choroby psychicznej (w sensie zaburzeń psychotycznych) nie miał, jednak nie można powiedzieć, że wszystko w jego duszy było w największym porządku.
Zatem, Maesrto, połóż się wygodnie na kozetce i zaczynamy.
1 Co wiemy, czyli na podstawie czego będziemy snuli hipotezy?
Podstawowym źródłem informacji o naszym pacjencie będzie to co, i w jaki sposób o sobie mówi. Ważne są też działania jakie podejmuje. Możemy w pewnym zakresie posiłkować się relacjami Persa, jednak jest to źródło na tyle niepewne, a jego wersja niespójna, że bez możliwości dodatkowego przesłuchana go, nie mogę dopuścić jego zeznań jako absolutnie prawdziwych.
Właściwie gdybyśmy stali się bardzo krytyczni i dociekliwi, z całą pewnością możemy przyjąć tylko fakt, że Erik ma zniekształconą twarz.
Dobrze, a co to znaczy?
2 Twarz.
Co jej brak oznacza w praktyce? Twarz, nie tylko u ludzi, ale u wielu gatunków zwierząt jest głównym sposobem niewerbalnego przekazu emocji i uczuć. Musimy pamiętać, że większość przekazu jaki odbiera nasz umysł pochodzi właśnie z informacji niewerbalnych. Małe dziecko jako pierwszego swojego "języka" uczy sie przekazywania i odczytywania emocji uśmiechem, czy krzywą miną. Zniekształcona twarz zakłóca ten proces. Po pierwsze uniemożliwia zrozumiałe dla otoczenia wyrażanie swoich emocji. Po drugie powoduje negatywne reakcje otoczenia - brak uśmiechu, pierwszego kontaktu, izolację. I dalej, niejako metodą sprzężenia zwrotnego, jeszcze większą izolację, mniejsza umiejętność wyrażania siebie i kontaktu z otoczeniem. Można powiedzieć, że twarz jako taka, jest w dużym stopniu odpowiedzialna za tworzenie i wyrażanie tożsamości. Zniekształcona, szczególnie w młodym wieku, powoduje ogromną barierę w kontakcie z otoczeniem. Jeżeli dodamy do tego stygmatyzację, poczucie bycia innym, odrzucenie i to, że brzydota była łączona z grzechem, to mamy juz pierwszy element do zrozumienia tego co się porobiło w duszy naszego Upiora.
3) Dorastanie, czyli, co dalej.
Erik wspomina matkę, mówiąc, że nigdy nie chciała go pocałować, rzucała mu tylko maskę i uciekała. Możemy zatem przypuszczać, że nie akceptowała, ani nie kochała syna i nie miała z nim kontaktu emocjonalnego. Nie wierzę jednak w wersję, że Erik był w jakiś sposób od początku izolowany, zamykany w klatkach i nie miał z nikim żadnego kontaktu. Pomijając już fakt, że tak chowane dzieci mają dużą szanse na zejście z tego świata, to też zupełnie inaczej się rozwijają. Brak kontaktu, stymulacji intelektualnej i emocjonalnej może spowodować, że dziecko, które urodziło się normalne, w przyszłości będzie upośledzone. I można się tu powołać choćby na dzieci w chińskich sierocińcach, czy domach małego dziecka przy radzieckich Gułagach. Zatem, możemy przyjąć, że Erik był "tylko" niekochany i maltretowany. Bajek Forsytha o zamykaniu w klatce przez większość dzieciństwa nie kupuje. Podobnie historii z filmu z 1990, Erika od urodzenia samotnego w podziemiach, sobie nie wyobrażam. Bardzo dużo sensu ma wersja przedstawiona w ff o serniku Nattalie. Jeżeli zniekształcenie pojawiło by się później, to tłumaczy to w jaki sposób Erik ma w ogóle jakiś kontakt ze światem.
Mimo, że napisałam że był przypuszczalnie "tylko" niekochany i maltretowany mogę zaryzykować tezę, ze właśnie te pierwsze lata miały największy wpływ na jego późniejsze życie. Na podstawie pierwszych relacji z matką, człowiek tworzy sobie w głowie coś w rodzaju "przewodnika" po relacjach z innymi. Uczy sie jak jest świat skonstruowany i gdzie jest jego miejsce. Robi to nieświadomie i nawet jeżeli potem w jego życiu bardzo wiele się zmienia, strasznie trudno to odwrócić. Relacja Erika z matką delikatnie mówiąc wyglądała kiepsko. Jakie zatem "komunikaty" o świecie dostawał? Najprawdopodobniej takie jak: "nie kocham cie, nie zasługujesz ma miłość, jesteś inny, zły, brzydzę sie ciebie". Myślę, że po takiej wizji świata utrwalonej w pierwszych latach życia, cokolwiek by się potem stało, strasznie trudno byłoby się z niej Erikowi uwolnić.
Dalej mamy też kwestie zaufania. Skoro "uczysz" się, że za wszystko z założenia dostaje się w życiu po głowie, trudno potem oczekiwać, że będzie się racjonalnie patrzyło i probowało ufać. Zachowania i emocje tak samo jak umiejętności na przykład czytania trzeba się od kogoś uczyć. A Erika można nazwać emocjonalnym analfabetą, kocha, chce, ale z relacji nie rozumie nic. Ale nie twierdzę, że miałby szans sie nauczyć.
Co mamy poza rodziną? Możemy z dużym prawdopodobieństwem sądzić, że raczej nie nawiązał znajomości i przyjaźni. Wszystko zdawało się potwierdzać komunikat : "jesteś inny, inny, inny, nie nasz".
I z takim plecakiem doświadczeń wychodzi Erik w świat. Co się dzieje dalej?
4) Opera
To, że Erik związał swoje życie akurat z operą, też nie pozostało bez wpływu na jego psychikę. Opera, może bardziej jeszcze niż teatr, nasycona jest pewną umownością, teatralnością i patosem. Właśnie tę formę ekspresji przeniósł potem Erik do swojego „normalnego życia”. Zauważmy w jego zachowaniu tą teatralna grzeczność, przywiązanie do form, estetyki. Jest to jego kolejna maska, za którą chowa swoje ja.
5) Kim jestem? Czyli Erik patrzy w lustro.
Mogę zaryzykować tezę, że największym wrogiem Erika jest on sam. Kiedyś napisałam, że jego samoocena jest na poziomie dna oceanicznego i nie wszyscy się z tym zgadzali. Pozwólcie, że teraz rozwinę tę myśl. Po wszystkim co przeżył Erik nienawidzi świata, "gatunku ludzkiego" a jednocześnie rozpaczliwie chciałby do niego należeć. Nienawidzi siebie i swojej twarzy, która jest dla niego nieprzebytym murem. Często mówi o sobie "potwór, trup", mówi że chciałby być normalny, choć nigdy do końca w to nie wierzy. Nie wierzy też że mógłby być pokochany, uważa że w najlepszym razie godzien jest litości. Musimy pamiętać, że cała historia dzieje się w innych czasach. Żyjemy w kulturze indywidualizmu, dzisiaj inność jest postrzegana nieomal jako zaleta. W czasach Erika zbiorowość odkrywała dużo większą rolę. Stygmatyzacja i odrzucenie przez zbiorowość niejako przekreślały człowieka i sprawiały, że jest winny z założenia. To odrzucenie na dłuższą metę powoduje tworzenie się ogromnej złości i agresji, w stosunku to obcego świata, jak i samego siebie. Dużo większą rolę odkrywało też w poczucie winy - jestem inny = jestem winny. Zaraz powiecie, że Erik wcale nie miał niskiej samooceny, że był i uważał się za wielkiego artystę. Ano był wielkim artystą, ale przelewając swoja energię w sztukę ( dziadek Freud nazwał by to sublimacja), wcale nie osiągnął spełnienia. Jego muzyka jeszcze dosadniej przypominała mu że jest inny, obcy, służyła też do wyrażania siebie i ekspresji swojego ja. Nie dawała mu jednak poczucia szczęścia i samoakceptacji.
6) Ja i oni, czyli Erik i społeczeństwo.
Erik używał takiego ciekawego określenia "rasa ludzka" ( często z przymiotnikiem przeklęta), zupełnie jakby sam do owej rasy nie należał. Bo i zupełnie nie czuł się jej członkiem. Między nim a zbiorowością była głęboka przepaść, cały czas myślał w kategoriach : ja-oni. Ci oni byli obcy źli, obcy. Ale co ciekawe, była w nim też zupełnie inna tendencja. Mimo całej nienawiści dla zbiorowości, rozpaczliwie chciałby do niej należeć. ( Przypomnijmy sobie tyradę do Christine o byciu normalnym, żonie i niedzielnych spacerach - co ciekawe o dzieciach nie wspomniał - być może...ale o tym w kolejnym punkcie). I tu mamy paskudny konflikt między czymś czego się jednocześnie nienawidzi i pragnie. Niewykonalność tego pragnienia dodatkowo jeszcze napędza nienawiść. Co więcej, zbrodni i przestępstw Erika nie możemy traktować w normalnych kategoriach. Jako że nie czuje się członkiem społeczności, odrzuca też jej normy i nakazy. Jest ponad to, czy może lepiej powiedzmy obok tego.
7) Ja i kobiety, czyli Erik w buduarze.
Ha! I Tu zaczyna sie naprawdę ciekawy temat. Nie jestem zwolenniczką psychologicznego determinizmu, dlatego też nie uważam, że jakikolwiek związek z Erikiem byłby zupełnie niemożliwy, ale muszę stwierdzić, że delikatnie rzecz biorąc byłby trudny. Musimy pamiętać o kilku rzeczach; po pierwsze Erik kobiet nie rozumie. I nie ma w tym nic dziwnego, bo nigdy z żadna relacje nie wszedł. Traktuje je albo jako część tej obcej zbiorowości ( wy kobiety, ależ jesteście ciekawskie), albo jako wyidealizowany niemal anielski twór. Nie twierdzę, że nie umie kochać, przeciwnie kocha bardzo gorąco, ale nie potrafi wchodzić w związki i relacje. Szczególnie w te oparte o wzajemnym zaufaniu i poznaniu. Taki typ relacji jest dla niego zupełną abstrakcją. W przypadku miłości mamy podobny konflikt jak z byciem częścią społeczeństwa. Z jednej strony Erik bardzo tego pragnie, z drugiej wie że jest co całkowicie niemożliwe. Gdyby jakimś cudem znalazła się niewiasta kochająca go szczerze, było by jej bardzo trudno mu to uświadomić i tak czy inaczej spotkała by się z reakcjami typu „ ja i tak na to nie zasługuje, a ty się pewnie tylko nade mną litujesz, a w ogóle to na pewno kochasz kogoś innego” Ha, i tu dochodzimy do punktu zazdrość. Bo efektem braku zaufania, niskiej samooceny i ogólnie dużej podejrzliwości, jest zazdrość. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację w której Erikowi udało by się ją całkowicie wyeliminować.
A co z bardziej fizycznym aspektem miłości? Połączmy fakty. W czasach Erika z założenia uważano seksualność za złą i grzeszną. Erik uważał samego siebie za odrażającego potwora, wiec trudno sobie nawet wyobrazić jaki opór czuł przed własną seksualnością. I mamy znowu konflikt. Bo jako dorosły normalny mężczyzna kobiet zapewne pożądał, ale odrzucał te pragnienia jako zupełnie złe. Pomijając juz fakt, że bez żadnego doświadczenia technicznego i po tylu latach postu, pierwsze zbliżenia mogłyby być raczej trudne, to odraza do własnego ciała i purytańska mentalność uczyniły by je niemal niemożliwą. Pamiętajmy jeszcze o tym jak reagował Erik na dotyk. Jako coś, czego nigdy nie doświadczał, był na ten rodzaj bodźca zupełnie nieprzygotowany i każdy bliższy kontakt dotykowy mógłby go zupełnie paraliżować emocjonalnie.
Na Merlina, z chęcią poczytam dobrze napisane ff o tej tematyce. Po części jest to zaznaczone w, cokolwiek sentymentalnym swoją drogą, ff Al fin con amore. (Mogę zainteresowanym podesłać ten tekst). Ale z drugiej strony, podobno w sferze seksu wszystkie braki można nadrobić, a efekty czasami bywają bardzo zadowalające. Choć w przypadku upiora życzę ewentualnej nauczycielce dużo cierpliwość.
8) Przyszłość, czyli możliwości oswajania.
Duża część fanfików kończy się na standardowym „Kocham cię Eriku”. I błąd. Bo w jego przypadku ciekawe historie mogłyby się od tego zacząć. Jak już napisałam kobieta która chciałaby się podjąć tej niemal syzyfowej pracy, musiałaby być niezmiernie cierpliwa, powinnam mieć też w miarę silny charakter, żeby nie dać sie zwariować. Zawsze mnie śmieszą teksty w których główna bohaterka odbywa z Erikiem poważna rozmowę, tłumaczy mu że trzeba ufać, kochać, nie bać się odrzucenia i tak dalej, a on wszystko szybko łapie i już żyją razem długo i szczęśliwie. Większość z tego o czym pisałam jest nieświadome i nie wystarczy sobie powiedzieć, że ma być dobrze, żeby było. Nie wystarczy też wiedzieć, żeby się zmienić. Zwłaszcza kiedy rany mają takie głębokie korzenie. Każda zmiana musiałaby następować latami, oswajanie jest bowiem procesem trudnym i skomplikowanym. I tak czy inaczej, wybranka po wielu latach szczęśliwego pożycia musiałaby się tłumaczyć „ że tak, idzie po marchewkę i seler, a wcale nie ma schadzki z niewidzianym od ośmiu lat wicehrabią”. Trudne? Ano trudne, ale czy ktoś obiecywał że jakakolwiek miłość jest łatwa?