ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jun 11, 2007 20:47:44 GMT 1
Skoro rozmawiamy o Kayowskim to może też się wypowiem. Nie są do do końca śluby czystości – bo na ową niewolnicę miał wielką ochotę i było by coś z tego gdyby panna fochów nie strzelała. Wiec miał wybór : post albo gwałt. I zgodnie z elemtarnymi zasadami przyzwoitości chcąc nie chcąc wybrał to pierwsze.
A swoją drogą jak mówi jej ze „ mimo wszystko ta noc nie będzie taka straszna” to miałam ochotę walić głową w monitor. „ UJ nie w kolejnej rzeczy okaże się mistrzem”. Dobrze ze przynajmniej z twarzą ma jakiś defekt bo tak byłby tak niemiłosiernie wyidealizowany.
Co nie zmiana faktu ze mi się ta wersja baaardzo podoba. Jest taka…kreatywna i pobudzająca wyobraźnię i dywagację.
|
|
|
Post by Nattie on Jun 11, 2007 21:02:43 GMT 1
Może spróbuję wyrazić się jaśniej,o co mi z tymi ślubami chodziło. Bynajmniej nie o brak pożądania (podejrzewam, że i osoby zakonne je odczuwają (- . Właściwie to o warunek, jaki postawił Erik- chciał wyraźnie, aby kobieta przyszła do niego z własnej woli. Chciał akceptacji i bez niej seks najwyraźniej nie miał dla niego sensu. I to postanowienie było dla niego ważniejsze niż pożądanie, przecież nie zgwałcił tej niewolnicy. Dla osób zakonnych śluby też są ważniejsze niż pożądanie. Ba, to postanowienie było ważniejsze niż jej życie, a to już trudno mi zaakceptować. Na zachęcającą kwestię "mimo wszystko ta noc nie będzie taka straszna” to aż się chce do Persji teleportować, co nie?
|
|
|
Post by fidelio on Jun 14, 2007 21:09:46 GMT 1
Na zachęcającą kwestię "mimo wszystko ta noc nie będzie taka straszna” to aż się chce do Persji teleportować, co nie? No ba A w sumie to co on sie tak tej maski uczepił? Po co u licha ta niewolnica miała mu zdejmować tę maskę? Ech... Młode to w tej Persji było, mało miało pojęcia, że maska w końcu aż tak bardzo by nie przeszkadzała... No chyba, że komuś za gorąco z czymś na twarzy... Moim zdaniem to właściwe podejście miał Giovanni: chcesz sobie chodzić w tym czymś na twarzy, to sobie chodź. Jak Ci to nie przeszkadza jeść, śpiewać, czy co tam chcesz jeszcze robić to voila. Szkoda, że córuni nie przemówił do rozsądku... Jestem dziwnie spokojna, że w końcu Erik przestałby robić z tego taką hecę (będzie jeszcze taki moment, że mu się to uda - trzeba się było tego trzymać!). A jakby z bandażem chodził też by się wszyscy tak czepiali? Może powinien sobie kupić bandaż.
|
|
|
Post by Nattie on Jun 14, 2007 21:25:51 GMT 1
A właśnie, ja się już nieraz zastanawiałam, czemu on się, kurcze, tej maski tak przyczepił jeśli chodzi o sprawy łóżkowe. Przecież do TEGO twarz bynajmniej nie jest niezbędna. Niewolnica niby przeszkolona była, a nie wiedziała? Niech się w masce kocha, a co? Głuptas.
Oj, dobrze, biedny, nieszczęsny Erik...
Głuptas.
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jun 15, 2007 19:34:54 GMT 1
Aj pozwólcie, że nie do końca się zgodzę.
W jego przypadku akurat do seksu trzeba twarzy. Bo wiedzenie jej i jakaś forma akceptacji ( tzn. nie mdlenie, nie krzyczenie) jest tu konieczne. Takie czynności jak jedzenie, śpiewanie, rysowanie, robi się bądź co bądź samemu. I można sobie być schowany pod maską i jednocześnie te czynności wykonywać. Seks, w sensie kochanie się a nie pieprzenie, jest czynnością jakby nie patrzeć grupową. ( Optymalnie powiedziałabym dwu osobową). I jedności dwóch osób wymaga. I jakiegoś otwarcia się i akceptacji nawzajem cielesności. Bez tego, wybaczcie, przypomniałby robienie sobie dobrze – przy pomocy kobiety. Jeżeli dołączyć do tego te jazdy jakie u Kay miał w dzieciństwie z matką – to pragnienie bycia, jeżeli już nie kochanym, to przynajmniej tolerowanym w wyglądu, wysuwa się na plan pierwszy. Zauważcie, ze wcale nie oczekuje od niewolnicy, że będzie jej się podobał ( „ No stary super wyglądasz, tak oorginalnie”), tylko raczej, żeby wiedziała jak jest i mimo to przyszła ( „No nie jest dobrze, ale ok., biorę cię mimo to.) Ta twarz jest w tak dużym stopniu częścią jego, że nie da się jej ot tak zakryć.
Dla porównania powiem, że zupełnie odwrotnie, moim zdaniem, było z V. On mówi do Evey „ ta twarz to nie ja”. I tu, ok., mogliby być razem zupełnie dobrze z nim w masce. Bo tu wygląd był efektem wypadku, nie wpływał tak znacząco na osobowość i faktycznie można go było schować jak małą niedogodność.
Więc muszę przyznać, że go rozumiem, czemu tak się upierał na to zdejmowanie maski.
A że z niewolnicą faktycznie się zachował jak skończony głuptas. ( Ale który facet w sytuacji pierwszego razu nie zachowuje się …nieracjonalnie). Mógł ją spokojnie zostawić i pomału oswajać. Potem można by popieścić i dziewczyna byłaby jego.
Inna rzecz ze w chwili kiedy ją przynieśli ona nie była w zasadzie przestraszona twarzy co samej sytuacji i tego co o tym człowieku wiedziała. Prawdopodobnie wiadome jej było jakiego rodzaju przedstawienia daje dla su...( surykatki powiedzmy). I niezależnie od tego co on miałby pod maską to by wpadła w histerię.
Moja mała teoria spiskowa mówi, że ta wredna jędza celowo wybrała taką leliję, a nie sprytne dziewczę, które by mogło wziąć się w garść i dać mu przyjemność. To nie był zwykły dar, ale coś co miało zaboleć. Czyli albo zmusić do gwałtu, albo zranić w inny sposób. I jak widać jej się to udało.
A ze po TYM zdaniu miałam ochotę na teleportację do Persji to się zgadzam. Takie inspirujące jest, że się tak wyrażę…
|
|
|
Post by Aniolek on Jun 15, 2007 19:58:59 GMT 1
Swoją drogą jak już jesteśmy przy Upiorze Kay, był tam fragment, który mówił jak chanum chciała się na nim zemścić. Po odesłaniu niewolnicy chciała ją zabić na oczach Erika. po przeczytaniu fragmentu z niewolnicą a później o torturach jakie chanum chciała zaaplikować Erikowi, przyszła mi do głowy myśl, że większą torturą dla niego byłoby oglądanie nie jak ona umiera, a jak ktoś inny ją posiada. Przedstawienie mu czego stracił, co było w zasięgu jego ręki. A tak jeszcze odskocze do pierwszego aktu seksualnego Erika z książki Forsytha "Upiór na Manhattanie". Co o nim myślicie? Jak dla mnie pan Forsyth ma za to kolejnego duuużego minusa... przecież Erik nie jest taki, a jak dla mnie wygląda to jak zwykły gwałt, bo jak można inaczej nazwać sex z kimś omdlonym, przerażonym, itd.
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jun 15, 2007 20:07:39 GMT 1
Czy ja wiem, Aniołku… U Kay by to nie przeszło ( mam na drugie imię samokontrola…), ale tak ogólnie to nie wykluczam ze mogło do czegoś teoretycznie dojść. W tym przypadku granica o tym co jest gwałtem a co nie jest bardzo płynna.
Ona omdlewająca ( ale przytomna, choć ledwo), on tak ma zawrócone w głowie, że sam nie wie co robi. Działają hormony i bum. Wydaje mi się ze z takiego założenia pan F. Wyszedł. Oni oboje byli omdleni i niepoczytalni. Wiec weszła w to biologia.
Nie ważne czy się zgadzam – taką wersję miał w tym przypadku autor, i dlatego nie osądzam tak surowo bohatera.
|
|
|
Post by fidelio on Jun 16, 2007 9:24:57 GMT 1
LadyValjean, przekonałaś mnie. On ma tę twarz wbitą do głowy na amen i tego się nie przeskoczy. W masce to rzeczywiście byłoby wyłącznie instrumentalne.
Akurat ta scena u Forsytha nie jest najgorsza. Masz rację, że Erik ma obsesję samokontroli - dlatego absolutnie i nigdy w życiu nie uwierzę, że miałby się uzależnić od narkotyków. Ktoś, kto jest całkowicie świadomy, że jego przetrwanie zależy od tego, by ani na chwilę nie opuszczać gardy, nie uzależni się od niczego. Nie, żeby nie miał spróbować jakiegoś sztucznie wytworzonego wytchnienia od tej ciągłej udręki z samokontrolą, ale nałóg - absolutnie nigdy.
Zeby moglo do czegoś dojść z Christine, on musi na moment odpuścić. Więc albo rzeczywiści oboje byli pólprzytomni i zadziałały instynkty, albo jak u Fausta - emocje przerwały tamę i popłynęli. Osobiście obstawiam to drugie.
|
|