Post by Nattie on Oct 3, 2005 17:21:41 GMT 1
Nuindaeiel, dziêki za p³ytkê przy tej¿e okazji.
Ja mo¿e dziwna jestem, ale w ogólnym podsumowaniu to muszê przyznaæ, ¿e film mi siê podoba³, chocia¿ zaraz zacznê siê nad nim znêcaæ. Mo¿e jest i tak, ¿e podoba mi siê wszystko, co opowiada o Upiorze?
Pokrótce: Upiór zosta³ jako niemowlê wrzucony przez matkê do rzeki, która przep³ywa pod Oper¹. Tam koszyczek wy³awiaj¹ szczury (!) i troskliwie wychowuj¹ dzieciaka (!), dlatego te¿ Upiór uwa¿a je za najbli¿sze sobie stworzenia. Ujrzawszy na scenie m³od¹ i piêkn¹ œpiewaczkê Christine uznaje, ¿e powinna ona zostaæ g³ówn¹ gwiazd¹ przedstawieñ, zamiast pysznej, brzydkiej i grubej Carlotty. Obsada i inne takie to wiecie, gdzie szukaæ, nie?
Odpowiada³ mi klimat tego filmu, zdecydowanie bardziej mroczny i straszny ni¿ w musicalu Webbera. Niestety grozê uzyskano przede wszystkim niezbyt przebieraj¹c w œrodkach, to znaczy poprzez sceny ociekaj¹ce krwi¹ i brutalnoœci¹ – rozrywanie na strzêpy, nadziewanie na ostr¹ ska³ê czy wyrywanie jêzyka zêbami to ju¿ nawet jak na pana Leroux zbyt daleko posuniête okropnoœci w wykonaniu Upiora. Ale widaæ w dzisiejszych czasach ¿eby siê publicznoœæ przestraszy³a trzeba czegoœ wiêcej ni¿ duszenie stryczkiem Pend¿abu... Mnie tam siê przede wszystkim niesmacznie robi³o. A okropnie d³uuuga scena gonitwy po jaskini za jak¹œ praczk¹, której to w³aœnie Upiór wyrywa jêzyk spowodowa³a u mnie seriê ziewniêæ.
Nastêpnym podstawowym mankamentem wydaje mi siê pewna, hmmmm... nierównowaga w w¹tku mi³oœci do Christine. W tej wersji Upiór w³aœciwie nie jest jej nauczycielem, ma za to zdolnoœci wybitnie ponadnaturalne – Christine rzeczywiœcie s³yszy w swojej g³owie jego g³os wzywaj¹cy j¹ na miejsca spotkañ. Ale Christine fascynuje go nie tylko œpiewem, w³aœciwie przede wszystkim fascynuje go jej kobiecoœæ, w bardzo wyraŸnie erotycznym znaczeniu. Podobno to jej g³os tak go poruszy³, ale jak w koñcu trafia do jego mieszkania i nastêpuje s³awetna kwestia „Sing for me!” to œpiew trwa mo¿e 15 sekund, ze dwie czy trzy frazy i tyle. Widaæ to mu wystarczy³o z muzyki, bo zaraz zaci¹gn¹³ j¹ do ³ó¿ka i biedactwo cnotê straci³o. Upiór zaœ nie wygl¹da na takiego, co ca³e ¿ycie siedzia³ w podziemiach i kobiet nie pozna³. Och, wybaczcie mo¿e nadmiar cynizmu, ale czy nie mog³a choæ jeszcze trochê mu poœpiewaæ przed „bara bara”? Dodaæ tylko, ¿e Raoul o tym samym marzy, hihihi...
Kilka innych „kwiatuszków” obejmuje na przyk³ad oœwietlenie podziemi, które w tym filmie maj¹ wygl¹d ca³kowicie jaskiniowy. Tylko sk¹d tam tyle œwiat³a? Proces wychowanie Upiora przez szczury te¿ nie jest zbyt jasny... Ach, i Upiór w ogóle nie œpiewa, a ju¿ poza wszelk¹ phanatyczn¹ krytyk¹ wydaje mi siê fakt, ¿e buŸkê ma ca³kiem ca³kiem. Cia³o zreszt¹ te¿, zw³aszcza jeœli ktoœ lubi umiêœnionych facetów, jakby regularnie na si³owni trenowa³. Ja rozumiem, ¿e mia³ budziæ strach i odrazê przez zbrodnie, które pope³nia³ i to, ¿e ¿y³ ze szczurami w jaskini, ale... sami rozumiecie...
A co mi siê podoba³o?
ORGANY, organy, organy... Nie chodzi mi oczywiœcie o wypatroszone flaki którejœ z ofiar, lecz o instrument muzyczny. Te organy s¹ takie, jakie mniej wiêcej w swojej wyobraŸni widzia³am czytaj¹c Leroux...
Gmach Opery – trochê pustawy, co nie jest realne zwa¿ywszy, ze pracowa³o tam ze dwa czy trzy tysi¹ce osób, ale ma w sobie tajemniczoœæ i grozê. A zw³aszcza scena spotkania w magazynie starych dekoracji – tam od razu nasuwa mi siê skojarzenie z magazynem w trzecim podsceniu, gdzie znaleziono trupa Buqueta. Ten labirynt zakurzonych rekwizytów jest œwietny.
Oddzia³ywanie Upiora na Christine, którego nie mo¿na wyt³umaczyæ logicznie, z którego ona zdaje sobie sprawê i nie potrafi z nim walczyæ. Mia³am wra¿enie, ¿e ona rzeczywiœcie „siebie nie poznaje” gdy czuje jego obecnoœæ. To nie by³ taki Butlerowsko-Rossumowski magnetyzm, raczej coœ silniejszego, bardziej tajemniczego, niezrozumia³ego i przera¿aj¹cego. Christine wrzeszczy, ¿e go nienawidzi i za chwilê ton¹ w mi³osnym uœcisku... Przyznajê, ¿e Asia Argento œwietnie to pokaza³a.
P³aszcz, czy te¿ raczej peleryna Upiora – œwietna, skórzana, taka w³aœnie, jak¹ nosi³by ktoœ w³ócz¹c siê po niezbyt czystych podziemiach czy kana³ach. Bynajmniej stroje Upiora nie s¹ tak modne i eleganckie, jak u Webbera. Raoul natomiast jest bez w¹tpienia elegancikiem, czyli wszystko na miejscu.
Wspomniane ju¿ ponadnaturalne zdolnoœci Upiora mimo przeczenia zdrowemu rozs¹dkowi wydaj¹ mi siê ca³kiem interesuj¹cym ujêciem, oczywiœcie traktujê je jako metaforê, a tego przecie¿ u Leroux mamy pe³no! G³os w g³owie Christine, mróz, zwiastuj¹cy przybycie Upiora i to jak sfruwa na scenê a la Batman... OK., trochê kiczowate to ostatnie, ale jakiez romantyczne!
Madame Giry, bileterka, starsza gadatliwa kobietka – brawo za pani¹ Giry! Szkoda, ¿e Meg w tej wersji nie ma. Carlotta te¿ bombowa, choæ tej komediowej w wykonaniu Minnie nie da siê chyba pobiæ.
Ojejku, ale¿ siê rozpisa³am... Jak mi siê jeszcze coœ przypomni, to dodam. Ale mam nadziejê, ¿e ktoœ jeszcze doda swoje trzy grosze...
Ja mo¿e dziwna jestem, ale w ogólnym podsumowaniu to muszê przyznaæ, ¿e film mi siê podoba³, chocia¿ zaraz zacznê siê nad nim znêcaæ. Mo¿e jest i tak, ¿e podoba mi siê wszystko, co opowiada o Upiorze?
Pokrótce: Upiór zosta³ jako niemowlê wrzucony przez matkê do rzeki, która przep³ywa pod Oper¹. Tam koszyczek wy³awiaj¹ szczury (!) i troskliwie wychowuj¹ dzieciaka (!), dlatego te¿ Upiór uwa¿a je za najbli¿sze sobie stworzenia. Ujrzawszy na scenie m³od¹ i piêkn¹ œpiewaczkê Christine uznaje, ¿e powinna ona zostaæ g³ówn¹ gwiazd¹ przedstawieñ, zamiast pysznej, brzydkiej i grubej Carlotty. Obsada i inne takie to wiecie, gdzie szukaæ, nie?
Odpowiada³ mi klimat tego filmu, zdecydowanie bardziej mroczny i straszny ni¿ w musicalu Webbera. Niestety grozê uzyskano przede wszystkim niezbyt przebieraj¹c w œrodkach, to znaczy poprzez sceny ociekaj¹ce krwi¹ i brutalnoœci¹ – rozrywanie na strzêpy, nadziewanie na ostr¹ ska³ê czy wyrywanie jêzyka zêbami to ju¿ nawet jak na pana Leroux zbyt daleko posuniête okropnoœci w wykonaniu Upiora. Ale widaæ w dzisiejszych czasach ¿eby siê publicznoœæ przestraszy³a trzeba czegoœ wiêcej ni¿ duszenie stryczkiem Pend¿abu... Mnie tam siê przede wszystkim niesmacznie robi³o. A okropnie d³uuuga scena gonitwy po jaskini za jak¹œ praczk¹, której to w³aœnie Upiór wyrywa jêzyk spowodowa³a u mnie seriê ziewniêæ.
Nastêpnym podstawowym mankamentem wydaje mi siê pewna, hmmmm... nierównowaga w w¹tku mi³oœci do Christine. W tej wersji Upiór w³aœciwie nie jest jej nauczycielem, ma za to zdolnoœci wybitnie ponadnaturalne – Christine rzeczywiœcie s³yszy w swojej g³owie jego g³os wzywaj¹cy j¹ na miejsca spotkañ. Ale Christine fascynuje go nie tylko œpiewem, w³aœciwie przede wszystkim fascynuje go jej kobiecoœæ, w bardzo wyraŸnie erotycznym znaczeniu. Podobno to jej g³os tak go poruszy³, ale jak w koñcu trafia do jego mieszkania i nastêpuje s³awetna kwestia „Sing for me!” to œpiew trwa mo¿e 15 sekund, ze dwie czy trzy frazy i tyle. Widaæ to mu wystarczy³o z muzyki, bo zaraz zaci¹gn¹³ j¹ do ³ó¿ka i biedactwo cnotê straci³o. Upiór zaœ nie wygl¹da na takiego, co ca³e ¿ycie siedzia³ w podziemiach i kobiet nie pozna³. Och, wybaczcie mo¿e nadmiar cynizmu, ale czy nie mog³a choæ jeszcze trochê mu poœpiewaæ przed „bara bara”? Dodaæ tylko, ¿e Raoul o tym samym marzy, hihihi...
Kilka innych „kwiatuszków” obejmuje na przyk³ad oœwietlenie podziemi, które w tym filmie maj¹ wygl¹d ca³kowicie jaskiniowy. Tylko sk¹d tam tyle œwiat³a? Proces wychowanie Upiora przez szczury te¿ nie jest zbyt jasny... Ach, i Upiór w ogóle nie œpiewa, a ju¿ poza wszelk¹ phanatyczn¹ krytyk¹ wydaje mi siê fakt, ¿e buŸkê ma ca³kiem ca³kiem. Cia³o zreszt¹ te¿, zw³aszcza jeœli ktoœ lubi umiêœnionych facetów, jakby regularnie na si³owni trenowa³. Ja rozumiem, ¿e mia³ budziæ strach i odrazê przez zbrodnie, które pope³nia³ i to, ¿e ¿y³ ze szczurami w jaskini, ale... sami rozumiecie...
A co mi siê podoba³o?
ORGANY, organy, organy... Nie chodzi mi oczywiœcie o wypatroszone flaki którejœ z ofiar, lecz o instrument muzyczny. Te organy s¹ takie, jakie mniej wiêcej w swojej wyobraŸni widzia³am czytaj¹c Leroux...
Gmach Opery – trochê pustawy, co nie jest realne zwa¿ywszy, ze pracowa³o tam ze dwa czy trzy tysi¹ce osób, ale ma w sobie tajemniczoœæ i grozê. A zw³aszcza scena spotkania w magazynie starych dekoracji – tam od razu nasuwa mi siê skojarzenie z magazynem w trzecim podsceniu, gdzie znaleziono trupa Buqueta. Ten labirynt zakurzonych rekwizytów jest œwietny.
Oddzia³ywanie Upiora na Christine, którego nie mo¿na wyt³umaczyæ logicznie, z którego ona zdaje sobie sprawê i nie potrafi z nim walczyæ. Mia³am wra¿enie, ¿e ona rzeczywiœcie „siebie nie poznaje” gdy czuje jego obecnoœæ. To nie by³ taki Butlerowsko-Rossumowski magnetyzm, raczej coœ silniejszego, bardziej tajemniczego, niezrozumia³ego i przera¿aj¹cego. Christine wrzeszczy, ¿e go nienawidzi i za chwilê ton¹ w mi³osnym uœcisku... Przyznajê, ¿e Asia Argento œwietnie to pokaza³a.
P³aszcz, czy te¿ raczej peleryna Upiora – œwietna, skórzana, taka w³aœnie, jak¹ nosi³by ktoœ w³ócz¹c siê po niezbyt czystych podziemiach czy kana³ach. Bynajmniej stroje Upiora nie s¹ tak modne i eleganckie, jak u Webbera. Raoul natomiast jest bez w¹tpienia elegancikiem, czyli wszystko na miejscu.
Wspomniane ju¿ ponadnaturalne zdolnoœci Upiora mimo przeczenia zdrowemu rozs¹dkowi wydaj¹ mi siê ca³kiem interesuj¹cym ujêciem, oczywiœcie traktujê je jako metaforê, a tego przecie¿ u Leroux mamy pe³no! G³os w g³owie Christine, mróz, zwiastuj¹cy przybycie Upiora i to jak sfruwa na scenê a la Batman... OK., trochê kiczowate to ostatnie, ale jakiez romantyczne!
Madame Giry, bileterka, starsza gadatliwa kobietka – brawo za pani¹ Giry! Szkoda, ¿e Meg w tej wersji nie ma. Carlotta te¿ bombowa, choæ tej komediowej w wykonaniu Minnie nie da siê chyba pobiæ.
Ojejku, ale¿ siê rozpisa³am... Jak mi siê jeszcze coœ przypomni, to dodam. Ale mam nadziejê, ¿e ktoœ jeszcze doda swoje trzy grosze...