ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jan 7, 2007 22:52:46 GMT 1
Droga Evey Jestem niemal pewien, że moja wiadomość nie dotrze do Ciebie. Prawdopodobnie jesteś na tyle ostrożna, że zmieniłaś adres. Jeżeli jednak przez przypadek to czytasz, to jeszcze raz chcę Ci napisać: wybacz mi. I mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś, jesteś bezpieczna. V
V Nie zmieniałam adresu. Nie jestem rozsądna. Kiedyś byłam, ale już nie jestem. Tego chciałeś, żebym się przestała bać, nieprawdaż? Może chcę, żeby znowu mnie złapali? Żeby powtórzyli tę całą szopkę, plus finalny strzał w tył głowy za magazynem? Co byś na to powiedział, Panie Wszystko Planujący? Evey
Evey Nie mów tak. Proszę. I uważaj. V
V Nie bój się. Nie będę się na Tobie odgrywała w taki sposób. Co nie zmienia faktu, że tylko rozsądek każe mi teraz nie iść na policję, żeby to wreszcie skończyć. Pozbyłam się strachu, ale nie mam niczego w zamian. Zupełnie niczego. I nie mam do Ciebie żalu ani nie potrafię Cię za to nienawidzić. Jest mi tylko przerażająco smutno i pusto.
Nie jestem pewna, czy chcę, żebyś do mnie pisał. Niczego nie jestem pewna. Może poza tym, że straszny z Ciebie głupiec. E.
Jeżeli tego chcesz, mogę nie pisać. V
V Pisz. Twoje słowa w jakiś sposób mnie ranią. Coś rozdrapują. Ale są jedynym, co mi zostało. Poza tym mam tylko pustkę w głowie. Ps. Nie wiem, jak często wychodzisz na powierzchnię, ale dziś spadł piękny śnieg. Potrzebuję czapki. Boże, ja zawsze nienawidziłam nosić czapek. Wyglądam w nich idiotycznie i gryzą. Sama myśl o nich jest tak surrealistyczna, że aż śmieszna. To chyba dobrze, że zaczynam się śmiać. Nawet jeżeli tylko z czapki. Evey
Droga Evey! Cieszę się, że chociaż najmniejszy drobiazg Cię rozbawił. Pozwala mi to mieć nadzieję, że powróci Ci wola walki i życia. Że wrócisz do normalnego świata, ale inna, silniejsza i spokojna. PS. Śnieg widziałem. Bóg jest w kroplach deszczu. Czy w śniegu też? V
V Znowu zaczynasz tę rozmowę? Nie, do cholery, nigdy nie będzie tak jak dawniej. I nawet jeżeli stanę się silniejsza, to nie stanę się szczęśliwsza. Bo ten, kto się nie boi, temu na niczym już nie zależy. Strach nie jest niczym złym; jest wyznacznikiem troski, zaangażowania. Brak strachu, ten „spokój”, jak to nazywasz, to jest już tylko obojętność. Brakuje mi mojego strachu.
Wolałabym już chyba, żeby to wszystko zdarzyło się naprawdę. Żebym leżała teraz w dole, przysypana niegaszonym wapnem. Bo umarłabym ze świadomością, że to wszystko się dzieje po coś. Na przykład po to, żeby Cię nie złapali. Co? Nie pomyślałeś o tym, że ja na wszystko pozwoliłam dla człowieka, nie dla idei? Dla idei nie dałabym sobie nawet borować zęba bez znieczulenia.
Nie czuję się wyzwolona. Moje pojęcie wolności jest bliższe osobie Valjeana, niż Dantesa, jeżeli wiesz o czym mówię. Więc to nie jest wolność, tylko coś pustego. Ale tak jak Ci mówiłam, nie mam do Ciebie żalu. Bo rozumiem dlaczego to zrobiłeś. Chociaż, powtarzam Ci, niczego nie zrozumiesz, V. Nie wiesz nawet, dlaczego jest mi tak smutno. A ja nie mam siły Ci tego tłumaczyć. Przepraszam.
PS. Jeżeli Bóg byłby też w płatkach śniegu, to mielibyśmy teraz czas największego w historii objawienia. Poza tym Wesołych Świąt. *
* Życzenia są szczere. Bez ironii. Życzę, żeby były na tyle dobre, na ile mogą być. Evey
|
|
hesperyda
Odwiedzający Operę
Samozwańczy Naczelny Polonistyczny Pedant Forum
Posts: 102
|
Post by hesperyda on Jan 7, 2007 23:11:34 GMT 1
Ostrzegałaś, że pewno Cię zjem za popełniego tego ff, ale absolutnie nie mam takiego zamiaru. Wypowiedzi obu stron wypadły naturalnie i wiarygodnie, chociaż samą sytuację trudno mi sobie wyobrazić. Ostrzegałaś, że Evey nie będzie bardzo kanoniczna, ale jest! Wyczuwa się tę irytującą pewność siebie, z jaką rozmawiała przy spotkaniu z V w filmie ("Najwyraźniej jestem lepsza, niż koleś w masce Guya Fawkesa", czy jakoś tak; w każdym razie wyglądała przy tym, jakby starała się być silniejsza, niż była w rzeczywistości). Wielkim plusem jest ładny, chwytliwy tytuł, ale zastanawiam się, czy "listy" nie byłyby celniejsze (w tym momencie dowiedziałam się, co było inspiracją, więc proszę się nie sugerować powyższym zdaniem). Brak nawiasu też byłby niezłą (ewentualną) modyfikacją.
Jeżeli chodzi o fajną, sympatyczną treść, dwie rzeczy rzuciły mi się w oczy. Pierwszą z nich jest "Nie mów tak. Proszę.", które z uwagi na skłonność V do tworzenia dłuższych wypowiedzi, lepiej wyglądałoby w formie "Nie mów tak, proszę." (przykro mi, ale to moje zboczenie recytatorskie wyłapuje takie rzeczy, które pozornie niczym się nie różnią, za wyjątkiem znaku przestankowego, dopóki nie zaczyna się ich interpretować w deklamacji). Druga rzecz to aneksik przy ostatnim mailu Evey. Dziewczyna jako swoista prowokatorka, udająca bardziej twardą niż jest w rzeczywistości, nie tłumaczyłaby się z intencji. Chyba nawet chciałaby podrażnić i poniepokoić trochę V drobnymi niejasnościami i wyrażeniami, które mogłyby być odczytane niejednoznacznie. Chociażby poprzez ironię właśnie, której od razu tak się wyparła.
Sumując: jest fajnie, podoba mi się bardzo i ja naprawdę nie zjadam ludzi (niesprowokowana).
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jan 8, 2007 18:04:42 GMT 1
za szybką betę dziękuje Hes
Evey Jeżeli myślisz, że mnie nie sprawiało to bólu, to się mylisz. Poza tym:
użytkownik Evey napisał: [ Chociaż, powtarzam Ci, niczego nie zrozumiesz, ]
Jeżeli mi nie wytłumaczysz, to na pewno nie zrozumiem. V
V I co, mam cię pożałować? Bo Tobie też było niemiło? Może gdybym wiedziała, że Ci to nie sprawiło bólu, wtedy bym Cię żałowała. Bo to by znaczyło, że jest z Tobą naprawdę źle. Tylko widzisz: Ty mogłeś to skończyć, albo lepiej w ogóle nie zaczynać. Chcesz wiedzieć czemu jest mi teraz tak smutno? Proszę bardzo! Bo zniszczyłeś moje zaufanie. Bo ktoś (nie coś!) w kogo wierzyłam zawiódł mnie. Bo zrozumiałam, że przez to nie będzie czegoś, co mogłoby być.
Czemu byłam taka spokojna idąc na śmierć? Bo myślałam sobie, że skoro robią mi to wszystko i tak mnie nienawidzą, to muszą być bardzo zdesperowani i ciągle nie mają żadnego tropu. Z każdym uderzeniem chciałam im się zaśmiać w twarz i wykrzyczeć: „V i tak nie znajdziecie!”. I ta myśl dawała mi siłę.
Czy gdybyś o tym wiedział, to też bym musiała przez to przejść?
I nie przepraszaj znowu. Przeprosiny nie skleją tego, co się stłukło. Kiedyś ktoś mi bliski miał takie powiedzenie: „nie przepraszaj, po prostu nie rób tego więcej”. I niech tak będzie. Nie wracaj do tego tematu. Napisałam to tylko dlatego, że chciałeś wiedzieć. Czy jest ci z tym lepiej? Evey
Droga Evey Jest gorzej, ale to nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli tak się sprawy miały, to chyba ja powinienem Ci dziękować za tę determinację. Więc dziękuję. I masz rację, jestem idiotą. A jeżeli chodzi o to, co mogłoby być, to pozwól, że wyprowadzę Cię z błędu. Nic innego nie mogło zaistnieć. Mnie już nie ma od wielu lat; to co zostało, ta resztka ciała po maską, to nie jestem ja. Są tylko iluzje jakie tworzę, idea i dużo, dużo nienawiści. I nic tego nie zmieni, choćbym nie wiem jak tego chciał. V
V, a może raczej: Szanowna Iluzjo W takim razie powinieneś przepraszać raczej za to, że zabrałeś mnie wtedy na dach. Nie napiszę już dzisiaj nic więcej. Jest mi źle. Bardzo. Evey
Evey Mnie też. V
V Może tylko to; wyszperane z zakamarków pamięci i z notatek na marginesach starych zeszytów:
„O kapitanie, mój kapitanie!! Nasza pełna lęku podróż dobiegła końca. Okręt pokonał każdą nawałnicę, nagroda, na którą polowaliśmy, zdobyta, Port już niedaleko, słyszę dzwony, ludzie wiwatują”. Evey
Evey Walt Whitman? No proszę, proszę: zakazana, dekadencka poezja. Jesteś rewolucjonistką Evey! Jak dalej było?
„A oczy wiodą na kil, statek groźny i śmiały; O serce! O serce! Serce! O skrwawione kroplami czerwieni! Tam gdzie na pokładzie Mój Kapitan leży Zimny i martwy”. V
V Jeśli myślisz, że jesteś jedyną osobą, która myśli i ma odwagę stawiać opór, to jesteś w wielkim błędzie. Maska Guya Fawkesa nie sprawia, że jesteś taki wyjątkowy. Więc daruj sobie tę ironię o rewolucji. Może nie każdy ma tyle możliwości, żeby zrobić sobie z domu miniaturę British Museum, ale uwierz mi: z ręcznie przepisywanych na marginesach książek, resztek gazet i serwetek, zebrałaby się niezła biblioteka. Chyba nigdy nie czytano tyle co teraz. Słodki jest smak tego, co zakazane. Więc byłbyś łaskaw nie traktować reszty świata jak idiotów. Evey
Droga Evey Nie traktuję ludzi jak idiotów. A przynajmniej niektórych z nich. V
V Oj, V... Nie chcę się kłócić. Może trochę za ostro to napisałam. Miałam po prostu paskudny wieczór. Mijają kolejne dni; miękki puch zmienia się w zmarzniętą breję i szaro dokoła, a do mnie dochodzi, że może nigdy nie będzie dobrze. Ps. Z rzeczy zwykłych. Udało mi się zdobyć coś, co w dużym stopniu przypomina masło. Zdradź mi jak robiłeś te grzanki. Mnie przypala się spód, a żółtko jest ciągle surowe. Evey
Droga Evey Chcesz żebym zdradzał swoje najtajniejsze sekrety? Nigdy! Jeżeli masz ochotę na grzanki, wiesz jak wrócić. V
V To jest próba przekupstwa. E.
Droga Evey Nie śmiałbym Cię przekupywać. To propozycja. V
|
|
hesperyda
Odwiedzający Operę
Samozwańczy Naczelny Polonistyczny Pedant Forum
Posts: 102
|
Post by hesperyda on Jan 8, 2007 19:20:40 GMT 1
Muszę przyznać, że odpowiedzialność betowania wciąż napawa mnie przerażeniem. Powtarzałam tylko jak mantrę "nie wcinaj się w jej styl, nie wcinaj się w jej styl". Wracając jednak do "Notek", muszę uściślić, że w pierwowzorze nie było praktycznie nic do poprawiania i moja rola była czysto formalna. W zasadzie była tylko jedna rzecz nad którą medytowałam pięć minut, ale ostatecznie zostawiłam ją w stanie pierwotnym:
Nie wiem czemu coś mi tu nie pasuje. Kombinowałam z: "jest szaro dokoła", "szarość dokoła", "robi się szaro dokoła", potem próbowałam jakoś pozbyć się tego "dokoła" bo mi źle brzmiało w zdaniu; chwilę później miałam już problem egzystencjonalny, czy "dokoła" jest poprawną formą i czy nie powinno być tak przypadkiem "dookoła", albo wręcz jeszcze ładniej "wokoło". Uf, przeraża mnie wizja siebie na maturze pisemnej z polskiego. Ostatecznie poddałam się, dochodząc do wniosku, że nie jestem od zagadek logiczno-literackich, tylko od korekty i skoro LadyValjean się podobał taki wariant, to mnie guzik z pętelką do tego.
W każdym razie ja już na prywatnej stopie mówiłam, że jestem absolutnie zauroczona całokształtem, przede wszystkim dlatego, że we wszystkich fanfiction o V jakie miałam przyjemność czytać, nie dało się ukryć, że wypowiedzi wyżej wymienionego dżentelmana brzmią dobrze tylko i wyłącznie po angielsku. Natomiast Tobie udało się całą elegancję jego wypowiedzi wyrazić w języku Mickiewicza, co zasługuje na wielki-wielki podziw.
|
|
|
Post by Kaja on Jan 8, 2007 21:19:09 GMT 1
Czytam, czytam, czytam i musze przyznać podoba mi się. Może pierwsze teksty były dla mnie zbyt oschłe ( chodzi tu o Evey i jej postawę), ale z kazdym mailem jest jakby inaczej. Zastanawiam sie czy to jest związane z teorią jaka wyszła w naszej rozmowie ( tej o tym "Kiedy i jak...?") czy tez z czym innym. Ale aby sobie odpowiedzieć na to pytanie poprostu muszę poczekać. Co do tego, co mi sie nie podoba to sa to zbyt krótkie odpowiedzi V. Ja zawsze uważałam go za gadułę.
Całość recenzji po skończeniu pracy.
|
|
|
Post by serveta on Jan 8, 2007 21:39:48 GMT 1
No wiêc tak. To moja pierwsza stycznoœæ z ff o tej tematyce, aczkolwiek by³a to stycznoœæ przyjemna.
Moje pojêcie wolnoœci jest bli¿sze osobie Valjeana, ni¿ Dantesa, je¿eli wiesz o czym mówiê.
Jeœli o mnie chodzi, to nie wiem ;D
B³êdów jako takich stylistycznych nie widzê (uœmiech w stronê hesperydy), jak i innych równie¿ brak (b¹dŸ s¹ zupe³nie nierzucaj¹ce siê, ale to raczej tylko moja wyobraŸnia szwankuje z powodu zbyt d³ugich stycznoœci z gniotami ostatnimi czasy) wiêc za to masz du¿y plus. Treœæ. Jeœli o mnie chodzi, to ciê¿ko mi wyczuæ kanonicznoœæ Evey, zatem t¹ stronê zostawiam w spokoju. Co do V., to tak: moim zdaniem pisa³ by ju¿ od pocz¹tku do niej per "Evey". Zdania, jak tam zdania, budowa³ dosyæ d³ugie, i wypowiedzi równie¿ by³y raczej rozleg³e, ale to, co pozostawia u mnie minimalne niedoci¹gniêcie, to stopieñ zagmatwania wypowiedzi. Ja osobiœcie przy wiêkszoœci jego wypowiedzi muszê siê bardziej skupiæ. No i jest oczywiœcie cudowne "Voila! In view... " które zawiera milion s³ów na "v" i które umiem wyrecytowaæ z pamiêci (mroczny œmiech). Mimo wszystko uwa¿am jednak, ¿e V. ci siê uda³. Jak zreszt¹ ca³e to opowiadanie.
Podsumowuj¹c: urocze ;D
Ora et labora. Serv.
PS. hesperyda po¿era ludzi, nie wierz w to co mówi ;D
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jan 8, 2007 22:15:50 GMT 1
Witaj SerVeto > błąd w nicku, wina worda, wybacz już poprawiono< Miło mi że czytasz. Co do zdania „Moje pojęcie wolności jest bliższe osobie Valjeana, niż Dantesa, jeżeli wiesz o czym mówię.” to sądząc po ilości książek w Galerii Cieni V doskonale wiedział o co jej chodzi. Ale na specjalne życzenie czytelników całe następne notki poświęce ich kłótni na ten temat. Teraz mogę tylko wytłumaczyć, że chodziło mi po postacie Edmunda Dantesa bohatera Hrabiego Monte Christo i Jana Valjeana bohatera nędzników. Oboje byli w więzieniu, oboje mieli śmiertelnych wrogów i powody do nienawiści. Ale zachowali się zupełnie inaczej. I w zupełnie inny sposób osiągnęli wyzwolenie.
Co do braku słowek na V. To świadomie założyłam, ze V w kontakcie nie osobistym, a mailowym będzie pozbawiony zarówno maski, jak i tej teatralnej pewności siebie. Plus małe poczucie winy. Można dyskotować czy tak by się zachwywał, ale takie było założenie autorki.
Pozdrawiam LadyValjean vel Labruja
PS. Hes z betowaniem tekstów stylistycznych pisanych w narracji Evey można sobie pozwolić na dużą dowolność. Któż z nas w mailach pisze literacko? Zwłaszcza kiedy się denerwuje. PS 2. Hes mnie nie zje, bo jestem niestrawna. Zwłaszcza z aparatem ortodontycznym.
|
|
|
Post by serveta on Jan 9, 2007 17:17:13 GMT 1
Dziêkujê za wyjaœnienie, co w ¿adnym stopniu nie by³o Twoim obowi¹zkiem, tak jak to, ¿e jestem umys³em œcis³ym i posiadam pewne braki z zakresu literatury, nie powinno Ciê w ¿adnym stopniu martwiæ. Aczkolwiek jestem wdziêczny, bo ju¿ wiem o co chodzi ;D
A pisanie s³ówek na "v" po polsku jest zadaniem awykonalnym ;D
Ora et labora. Serv.
PS. myœlê, ¿e aparat ortodontyczny to nie przeszkoda dla hesperydy ;D
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jan 11, 2007 13:28:05 GMT 1
Odcinek Notek dla Natti. Polecam przed lekturą zajrzenie do Nędzników i Hrabiego Monte Christo. Choćby tylko na Wikipedii. Beta z łapanki: tym razem podziękowania lecą w kierunku Aniołaka.
V Czytam Hrabiego Monte Christo. Pozwól, że Ci zacytuję fragment: „ - Szalony jestem! – rzekł do siebie. – Tego dnia, kiedy powziąłem myśl o zemście, trzeba było sobie wyrwać serce.” Mam nadzieję, że wyrwałeś je dokładnie i nie pozostał po nim nawet ślad. W przeciwnym razie może naprawdę boleć. Evey
Evey Miałaś, jak mi się zdaje, okazję, żeby się przekonać, jak dokładnie pozbyłem się ludzkich odruchów. Co nie zmienia faktu, że istotnie może boleć. V
Nie tylko Ciebie, drogi Hrabio. E.
Evey Skoro zaczynasz dyskusję o literaturze, pozwoliłem sobie zajrzeć do Hugo. I z przykrością muszę powiedzieć, że mnie ta wizja wyzwolenia nie przekonuje. Może dlatego, że zamiast biskupa Myriela spotkałem Lillimana? A co się tyczy Hrabiego, to przyznaj, Evey, czy nie ma czegoś wspaniałego i magicznego w tej przemianie przegranego skazańca i mściciela w wysłannika sprawiedliwości? V
V Absolutnie nie masz racji. Przynajmniej w kwestii Valjeana. To, kim się stał, nie jest zasługą Myriela, ale tylko jego samego. To jego własne decyzje go kształtowały. Chodzi mi konkretnie o dwa momenty. Kiedy przyznaje się do swojej tożsamości, żeby uratować tamtego złodzieja i o tę chwilę, kiedy wybacza Javertowi. Zwłaszcza ta pierwsza decyzja była trudna, a jednak możliwa, bo stajemy się tym, kim chcemy być. A nie tylko tym, kim nas stworzono. Wracając jednak o Hrabiego, to:
Użytkownik V napisał: | czy nie ma czegoś wspaniałego i magicznego w tej przemianie przegranego skazańca i mściciela w wysłannika sprawiedliwości?
Tak, V. Hrabia jest magiczny i fascynujący. I nie powiem, że nie poddaję się temu urokowi i nie daję się zaczarować. Tylko smutno mi z tym wszystkim jakoś. Bo Hrabia z całym swoim blichtrem jest przegrany. Bo dobrze wie, że kiedy nadejdzie dzień zemsty, a wrogowie zostaną pokonani, wtedy nie poczuje żadnej ulgi. Że nic się nie zmieni, nic nie zyska i nikogo naprawdę nie pokona. Bo swoich wrogów będzie cały czas miał w sobie. I on chyba o tym wie. Co nie zmienia faktu, że jest czarujący.
PS Oczywiście cały czas rozmawiamy o literaturze. Evey
Evey Nigdy nie sugerowałem, że temat dotyczy czegokolwiek innego. Pisałaś o Javercie, Evey. Wybacz, ale nie porównuj go do Sultera, Lillimana czy Creddy'ego. Nie wiesz nawet, o czym mówisz. Javertowi byłbym w stanie wybaczyć bez wahania, bo mimo całej podłości kierował się jakimiś zasadami i w jakimś sensie można było go zrozumieć, a nawet mu współczuć. Oni nie zasługują na wybaczenie. V
V A Ty oczywiście masz licencję na rozsądzanie, kto na wybaczenie zasługuje, a kto nie. Brawo. A pamiętasz ten cytat? „Wielu z tych, którzy żyją, zasłużyło na śmierć. Niejeden też z tych, którzy zasłużyli na życie, umarł. Czy możesz tym umarłym zwrócić życie?” Zwrócisz mi tych, którzy nie zasłużyli na śmierć? Evey (zła)
Evey Tolkien, poznaję. Nie bądź zła, proszę. Miałaś rację z tym co powiedziałaś, odchodząc. V
V Nie oceniam Cię. Mówiliśmy o książkach, jak mi się zdaje. PS. My tu o Hugo i Dumasie, a za oknem Rok 1984. Ech. E
Evey W takiej sytuacji pozostaje mi zmienić temat i zadać pytanie w nader drażliwej kwestii. Mianowicie grzanki. Dalej spód się przypala? V
V Grzanki. Co - grzanki? Kupiłam sobie toster, daję do środka wyrób seropodobny i jest jadalne. Nie mówię, że smaczne, ale mam w życiu większe deficyty niż grzanki. Evey
Evey To już nawet nie jest profanacja. To jest barbarzyństwo V
V Wiem, że: Jest noc, patrzę w monitor, a obok mnie butelka Martini. W połowie pusta. Nie powinnam wysyłać tego maila. A jednak to robię. I piszę, że tęsknię. Nie tylko za grzankami. E
Evey Odpowiem tak jak Han Solo: Wiem. V
V Jesteś cholernie pewny siebie. Zwłaszcza po tym wszystkim, co się stało. Evey
Evey Nie daj się zwieść pozorom. To kolejna maska i butelka madery. Też w połowie pusta. V
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jan 15, 2007 14:26:26 GMT 1
Beta, Aniołak. Mruczenie dziękczynne Dziś politycznie będzie. Hes. Miedzy innymi po naszych rozmowach, założyłam że jak ręce to był automatycznie III stopień. A to patetyczne zdanie wywaliłam. Masz rację.
V Dobra wiadomość. Włosy mi odrastają i zrobiło mi się na głowie coś w rodzaju krótkiej sierści. W dotyku przypominam teraz jakieś krótkowłose zwierzę. Spodobałyby Ci się. A, i nie trzeba już nosić czapki Evey
Evey Nie wiem, czy by mi się spodobały, z prostego powodu, że nie mam czucia w dłoniach i nie mógłbym ich dotknąć. Ale to nieważne. Mogę sobie doskonale wyobrazić, jaka jesteś w dotyku, Evey. Krótkowłose zwierzę, mówisz? Jamnik? Czy odrosły już do długości futra szynszyla? V
V Szynszyla komentować nie będę. :-P Opowiem ci za to coś innego. Świat się zmienia, wiesz? Dziś widziałam, jak jakaś małolata malowała na ścianie czerwone V. Powinnam Ci gratulować, ludziom wraca nadzieja i odwaga. Gratuluję, V.
PS W takim razie dlaczego czuję, że to wszystko źle się kończy? To nie jest strach, jego bardzo skutecznie mnie oduczyłeś. To jest raczej przeczucie czegoś nieuniknionego i bolesnego. Evey
Evey Wierzę, że wszystko skończy się dobrze. Przynajmniej dla Ciebie. Jesteś silna i dasz sobie radę w nowym świecie, który się rodzi. A w ludziach nie musi się nic zmieniać, wystarczy, że otworzą oczy i zobaczą, że to co nas otacza nie jest normalne. Ludzie nie powinni bać się władzy, to władza powinna bać się ludzi. V
V A możesz mi coś wyjaśnić? Użytkownik V napisał: | Ludzie nie powinni bać się władzy, to władza powinna być się ludzi.
Masz gdzieś przykład takiej władzy? Bo ja, jak sięgam pamięcią w historię, to nie pamiętam. Rewolucje jakoś mi się źle z szafotami kojarzą. Tak, myślę, że to wszystko pęknie jak nadmuchany balon. I nie chciałabym być wtedy jego kanclerską mością. Tylko co z tego? Ludzie pozostaną ludźmi, tymi samymi, którzy w tym systemie żyli przez cały czas. Dlatego nie każ mi wierzyć, że wielkie „bum!” wszystko zmieni.
Zresztą, kiedy pisałam o tym, co wyczuwam, nie miałam na myśli społeczeństwa. Wybacz, ale nie jestem aż tak skoncentrowana na sprawach ludzkości. Mam tylko wrażenie, że cokolwiek się wydarzy, ja przegram. Evey
Evey Nie chciałbym posunąć się do posądzania Cię o demagogię, ale muszę stwierdzić, że jesteś jej niebezpiecznie blisko. Pytałaś o przykład ustroju, w którym władza bała się obywateli. Ja nie twierdzę, że taki istniał, ale że powinien istnieć. Ostatecznie jestem w stanie zgodzić się na wersję, w której ani władza nie będzie bała się obywateli, ani obywatele władzy. Czy naprawdę nie widzisz różnicy miedzy Anglią przed wojną, a tą za rządów Sutlera? Różnicy między biurokratycznymi absurdami a godziną policyjną, aresztowaniami bez powodu, torturami? To jest bardzo wymierna różnica, liczona ilością osób wywleczonych nocami z domów, które kończą w dołach zasypane wapnem . Rewolucja kojarzy Ci się tylko z szafotem? A powiedz, droga Evey, w jaki inny sposób przerwać ten stan? Hitlerowskie Niemcy upadły w wyniku przegranej wojny. Korea, Związek Radziecki i Kambodża trwały latami. Skoro nie mamy obecnie w perspektywie przegranej militarnej, to czy proponujesz czekać jakiś sześćdziesiąt lat, aż sprawy ustabilizują się naturalnie? V
V Przepraszam. Masz rację. Jestem po prostu ciągle rozgoryczona i smutna. Chyba chciałam wyrzucić moje złości i frustracje. Gniewasz się? Evey
Evey Nie gniewam się na Ciebie. Jest to jedna z niewielu rzeczy, która jest dla mnie niewykonalna. V
V Wracając do tej sprawy, mam jeszcze jedno pytanie. Powiedz mi - muszę to wiedzieć - co będzie po piątym listopada? Powiedziałeś, że dam sobie radę. A Ty? Evey
Evey Co będzie ze mną? Nic nie będzie. V
V Nie denerwuj mnie, V. Co będzie po piątym listopada? E.
Droga Evey, po piątym listopada będzie szósty listopada. Przynajmniej na to wskazuje wszelkie prawdopodobieństwo. V
To nie było zabawne. E
Evey Nie chciałem Cię urazić. Po prostu nie wiem jak odpowiadać na pytania, na które nie ma dobrych odpowiedzi. V
Evey Rozumiem, że jesteś zła. Ale zaczynam się o Ciebie martwić. Nie musisz pisać, możesz wysłać pustego maila. Chcę tylko wiedzieć, że nic Ci się nie stało. V
Evey Czy chcesz, żebym zaczął rewolucję już teraz? V
V Uważam, że data piaty listopada jest jak najbardziej odpowiednia. Wybacz, że się nie odzywałam. Jeżeli nie chcesz na jakieś pytanie opowiadać, nie musisz, ale nie odwracaj kota ogonem. Brakowało mi tych listów. Bardzo. Evey
A wyobraź sobie, że nie tylko tobie. V
V Wiesz V, że mam dziś urodziny? Nie powiem, żeby to były najszczęśliwsze urodziny jakie miałam, ale zrobiłam sobie namiastkę przyjęcia. Piwo, i świeczka wbita w ciastko. I kiedy tak sama zdmuchiwałam świeczkę, przyszło mi do głowy, że chciałabym dostać jeden prezent od Ciebie. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale bardzo mi na tym zależy. Pisałeś kilka razy, że już nie żyjesz. Daj mi więc kilka wspomnień, obrazów z tamtego życia.
Evey
Evey Po co ci one? Nie można wrócić czegoś, co umarło. PS. Chciałbym Ci życzyć wszystkiego najlepszego, ale jakoś zupełnie nie potrafię ubrać tego, czego bym Ci chciał życzyć, w słowa. V
V Wiem, że nie da się wrócić tego, co umarło. Rozumiem to lepiej niż ktokolwiek inny. Chciałabym po prostu pożegnać coś, kogoś, kogo nigdy nie znałam. Kogo być może, w innych okolicznościach, w innym życiu, mogłabym poznać. Pamiętasz Scott Carda? Ostanie słowa o tych, co umarli. Chciałabym pożegnać go - tego kogoś, kim kiedyś byłeś - jakbym żegnała brata lub przyjaciela. I mieć coś po nim. Nie przedmiot, ale właśnie jakieś choćby najbardziej ulotne wspomnienie. Tylko tyle. Evey
Evey Aż tyle. Zresztą jakie to ma znaczenie - kim byłem? Czy robi to różnicę, ile miałem sióstr i jaką szkołę skończyłem? Mogę Ci wymyślić na poczekaniu sto różnych życiorysów. I jakie ma znaczenie, który z nich będzie prawdziwy? V
V Oczywiście możesz wymyślić cokolwiek, ale wierzę, że tego nie zrobisz. Dla mnie nie ma znaczenia, kim był ten, kto stał się V. Ja po prostu chcę mieć coś, co należało do niego. I co było mu drogie. I nie pytaj, dlaczego. Możesz to zwalić na karb kobiecego kaprysu i zgodzić się lub nie. Kłamstwa nie biorę pod uwagę. Evey
Dobrze. Dostaniesz to. V
|
|
hesperyda
Odwiedzający Operę
Samozwańczy Naczelny Polonistyczny Pedant Forum
Posts: 102
|
Post by hesperyda on Jan 15, 2007 15:09:10 GMT 1
Miało być wczoraj! No jak Ci nie wstyd... P: Na początek, chcę Cię przeprosić za wprowadzenie w błąd natury medycznej. Po przebrnięciu przez wiele, wiele artykułów poświęconych oparzeniom, stanęło na tym, że przy obrażeniach trzeciego stopnia, traci się czucie dotyku bezpośrednio na naskórku, ale w zależności od głębokości rany, czuje się nacisk. Włożyłam więc płytę z filmem do odwarzacza i pomimo marnej jakości, udało mi się stwierdzić, że dłonie (de facto jedyna część ciała V, jaką możemy sobie obejrzeć), oceniając po kolorze i śladach po pęcherzach, reprezentują tylko stopień drugi. Czucie jest więc zachowane, ale przypuszczam, że nieco zniekształcone. Inna sprawa, że poparzenia dłoni, podobno automatycznie klasyfikują się jako oparzenie ciężkie, III stopień i w ogóle mogiła, zatem czuję się trochę zagubiona. Jak znajdę kogoś z drugim stopniem oparzeń, to się zapytam, jak to jest. Tak logicznie poza tym, to od dotknąć by ich przecież mógł, jeno niekoniecznie poczułby to, o co jej chodziło. A, i przy "PS-ach", niedawno się dowiedziałam, nie stawia się kropki. Siedemnaście lat, żyłam w mylnym przekonaniu stylistycznym... "Straszne". Takie melodramatyczne? Erikowskie wręcz... u V? Treściowo nadal mi się podoba. Bardzo-bardzo. Na specjalną uwagę zasłużyło zdanie: ...które nasuwa tyle myśli i spostrzeżeń, że V mógłby o tym opowiadać Evey godzinami. W filmie dziewczyna jest trochę starsza, ale w komiksie, jeżeli się nie mylę, mamy do czynienia z szesnastolatką, która niespecjalnie ma jakieś porównanie, stworzone na bazie swoich osobistych doświadczeń. To dokładnie to samo, jakby ode mnie wymagać refleksji o Stanie Wojennym w Polsce, o czym mogę mówić tylko teoretycznie, pozbawiona możliwości subiektywnego porównania do teraźniejszości. Wizja V z przeszłości, sprzed Larkhill, ma w sobie coś niesamowitego i ile autorów, tyle interpretacji i możliwości. Za jakie poglądy znalazł się w obozie, czym się zajmował, czy miał rodzinę, dziewczynę (moim zdaniem miał, to drugie znaczy się, i wczoraj wieczorem próbowałam porozumieć się z nią na płaszczyźnie metafizycznej, z całkiem niezłym skutkiem, myślę <
|
|
Arien
Nowo Przybyły
Posts: 15
|
Post by Arien on Jan 16, 2007 0:02:55 GMT 1
vvvvvvvvvr... Jak dla mnie - jak ju¿ orzek³am - w pe³ni mrrry, a nawet V-ry Cudne notki z nawi¹zaniami literackimi - najbardziej w ich duchu te z Dumasem i Hugo bodaj. Czyli za co kochamy Dantesa... Namniej w ich duchu kanonicznym mo¿e ten fragment z grzaneczkami, ale z kolei jest to mój faworytny kawa³ek notek. Podoba siê i czekam, co dalej.
|
|
|
Post by Nattie on Jan 16, 2007 12:45:26 GMT 1
Dziêkujê za dedykacjê, Hugo, Dumasa i Hana Solo na dok³adkê! *-:
Trudno mi siê z Arien nie zgodziæ, notki s¹ œwietne. Zadziwiasz mnie, jak wiele o cz³owieku mo¿na przekazaæ w takiej w sumie oszczêdnej w s³owa treœci. Czekam na wiêcej grzanek. Gor¹cych. Bo siê tak raz ciep³o robi, a raz zimno miêdzy nimi...
|
|