|
Post by fidelio on May 24, 2007 18:18:27 GMT 1
Oczywiście Phantom rulez ;D , ale dobry wampir nie jest zły... Mam tylko małe pytanko: czy muszą to być koniecznie wampiry Polańsko-ROMAńskie? Tych akurat nie znam (znaczy widziałam film dawno temu), może kiedyś, nie wykluczam. Znam natomiast paru innych interesujących bohaterów zakażonych tą drobną hematologiczną dolegliwością i chętnie bym o nich pogadała. Klasyk klasyków czyli Hrabia D w mnóstwie wersji, zwłaszcza w filmie Coppoli? Wampiry Anne Rice, zwłaszcza Lestat? A może ktoś widział parę lat temu taki fajny serial "Kindred: the Embraced"? To tak "na rybkę"...
Fidelio
|
|
|
Post by Bazylia on May 24, 2007 20:01:18 GMT 1
Dobry wampir nie jest zły, fakt. To po kolei. To znaczy bardziej po wampirach ni¿ po kolei no ale mniejsza Dracula, ten Stokera. Nie lubię go, bo się nie da lubić, ale robi w książce klimatyczny nastrój grozy. Idąc dalej tym tropem - Dracula filmowy z 1970r. (reż. J.Franco), film bardzo mocno przeciętny ale dość wierna ekranizacja Stokera, no i Lee zdecydowanie sprawdza się w roli wampira - ma ten książkowy klimat. Regis z "Wiedźmina". Regisa kocham za całokształt, za błyskotliwy umysł, urocze komentarze, tudzież za miłość do ziół (Bazylia w końcu też zioło). Krolock, ale nie filmowy tylko musicalowy. Nasz polski ze względu na stężenie głupawki jakie wywołuje - ach te miny. I przede wszystkim wiedeński - Mistrz Steve Barton - ach ten głos^^, a przy tym świetne aktorstwo. Wampiry z Patrolowej serii S. Łukjanienki: Kostia i (zwłaszcza) Witesław. Kostia za to, że nie chce być wampirem, ale nie użala się nad sobą tylko działa; Witesław za całokształt. I oczywiście Dracula Mela Brooksa xD Z literackich ciekawy jest jeszcze Dracula Kostovej, aczkolwiek niewiele poza byciem ciekawostką przyrodniczą. Wampiry Anne Rice - przykro mi, ale nie. Rice w ogóle nie bardzo mi leży, jej wampiry są dziwne, nie będę już tego definiować (no wiecie upodobania Krolocka i Herberta razem to nie to co dobrze wygląda u wampira). Filmowe wampiry z tej bajki też są jakieś takie... nie teges. Dracula wg Coppoli - teraz chyba czeka mnie lincz... Nie podobał mi się. I sam Dracula i film w ogólności. Przerost formy nad treścią, a końcówka dobija sama w sobie - ona go pocałowała więc już wszystko jest w porządku. Wszystkie pozostałe Dracule filmowe też są takie sobie, a późne Hammery są już poza kategorią (to już chyba kino klasy... nie wiem jakiej, ale gdzieś z końca alfabetu), chociaż pierwszy nawet dało się oglądać. Wersji z Lugosim też nie kupuję, ale nie powiem, ma swój klimat. "Zmierzch" z przyległościami, we wszystkich wersjach, pominę milczeniem. PS Ten post zdecydowanie potrzebował edycji..
|
|
|
Post by Kaja on May 25, 2007 11:21:25 GMT 1
To ja może krótką listę przytocze:
- Regis - poprostu nie da sie go nie lubić zwłaszcza za ta jego intelektualność.
- Krolock - hehehe przepraszam, ale ja ostatnio tak na niego reaguje. Alke poważnie to najbardziej lubie tego ze spektaklu i to w kazdej wersji.
- Luis z "Wywiadu z wampirem" chyba dlatego, że jest przeciwieństwem Lestata.
- Drakula ale z filmu Coppoli i to wszystko przez Garego Oldmana. Ja wiem ze to nie ten Drakula z książki ale jednak bardziej współczuje filmowem.
|
|
|
Post by Aniolek on May 25, 2007 16:26:30 GMT 1
Taaa ja wampirki tez bardzo lubie - Dracula: tutaj mam na swoim koncie wersję i książkową i oczywiście z G. Oldmanem, w moim odczuciu najlepiej zagranym wampirze wszechczasów Osobiście wole tego filmowego Draculę niż książkowego... po prostu jakos tak mnie bardziej porusza . Wydaje mi się, że bardziej poruszają mnie wampiry które się "uspołeczniają" znaczy się zaczynają czuć zawsze jest to dla mnie ciekawe i fascynujące kiedy "potwór" przejawia ludzkie uczucia. No a niestety... a może stety książkowy Dracula jest ... no jest taki a nie inny, niezbyt dużo ma on wspólnego z tym filmowym. - dalej mamy Luisa, Lestata, Marius i Pandore... Moi ulubieńcy to Lestat i Marius zwłaszcza po książkach "Lestat" i "Pandora" no i filmie "Królowa potępionych" (mimo, że jest ciut kiczowaty to go lubię zwłaszcza muzykę) - woja drogą przepadam jeszcze za jednym animowym, tym razem pół-wampirem, D z anime "Vampire hunter D" - hmmm pomyślmy jakie to ja jeszcze wampiry znam: coś tam z Underground się znajdzie, anime "Helsing", film "Van Helsing", no i jeszcze Dracula 2000 i ten ciut późniejszy - najbardziej nie lubię wampirów z książki S. Kinga "Miasteczko Salem", nie lubie takich bezrozumnych zombiaków.
|
|
|
Post by Bazylia on May 25, 2007 16:30:39 GMT 1
- Krolock - hehehe przepraszam, ale ja ostatnio tak na niego reaguje. Ostatnio? ;D Kaju Ty od prawie zawsze tak na niego reagujesz. A ostatnio to nie wiem czemu, nie masz powodów chyba P.S. Regis jest kochany. I foch dla Sapkowskiego za to ¿e go zabi³ na koñcu V czêœci.
|
|
|
Post by Vesper on May 25, 2007 18:40:17 GMT 1
popieram focha na pana S. ale skoro Regis siê 'zregenerowa³' po odciêciu g³owy to mo¿e i z tego siê po jakimœ czasie pozbiera³? ostatecznie wampiry s¹ przecie¿ z definicji nieœmiertelne. ja tam wierzê w Regisa i upieram siê ¿e w nienapisanym ci¹gu dalszym by siê pojawi³ znowu. O! a tak na marginesie to Sapkowski chyba nie mia³ pomys³ów co zrobiæ z bohaterami skoro tak wykoñczy³ wszystkich po kolei... wampiry Rice s¹ denerwuj¹ce, ale nie przeszkadza mi to w czytaniu wszelkich jej ksi¹¿ek jakie znajdê. ostatecznie wampiry to wampiry, mimo wszystko Dracula Strokera NIEEE! zdecydowanie nie mój typ, paskudztwo Dracula Lugosi (1931) taaak ale to moje prywatne zboczenie, po prostu mi pasuje. sam film do wybitnych nie nale¿y, co Bazylia chyba potwierdzi Dracula-Nosferatu (1979) nieee <patrz punkt 1 -> Stoker > bleeee Dracula Buter 2000 hahaha. film móg³by byæ ca³kiem fajny, ale siê nie postarali. i czemu on tak sepleni??! Dracula Oldman... mi siê nie podoba, bez racjonalnych powodów. ot tak po prostu Draculi u Kostovy to w sumie ma³o by³o i nie za ciekawy typ Krolock... ;D <g³upawka> no comment widzia³am dawno dawno temu taki uroczy film "Mi³oœæ od pierwszego uk¹szenia' i tam by³ bardzo sympatyczny wampirek, ale niestety to by³o w czasach moich pierwszych lat szko³y podstawowej i nic ju¿ tego filmu prawie nie pamiêtam ale ¿yjê nadziej¹, ¿e go kiedyœ powtórz¹
|
|
PhAnnie
Odwiedzający Operę
Posts: 150
|
Post by PhAnnie on May 25, 2007 21:35:16 GMT 1
Parê godzin temu napisa³am tu posta, ale mi siê chamsko skasowa³ I tak siê jakoœ sta³o, ¿e po³owê tego, nad czym siê w owym poœcie rozwodzi³am, napisa³a ju¿ Anio³ek Tak wiêc skracaj¹c do minimum: - Drakula tak, ale tylko u Coppoli. Ksi¹¿kowy bed¹c wampirem jest po prostu potworem, oldmanowski natomiast naprawdê kocha Elizabethê/Minê, co stawia tê postaæ w zuuuuuuupe³nie innym œwietle - D z "Vampire Huntera" jest rzeczywiœcie cudowny - jakby wampirza (czy tam pó³wampirza) wersja WiedŸmina, tylko ¿e znacznie bardziej mroczna, tajemnicza, samotna i nieszczêœliwa. No po prostu nie da siê go nie kochaæ A je¿eli ju¿ jesteœmy przy VH to do ulubionych wampirków zaliczam jeszcze Linka Meiera - w¹tek mi³oœci jego i Charlotte by³ przeœliczny - ZAKOCHANE WAMPIRY RZ¥DZ¥ !!! - Regis - komentarz raczej zbêdny - Krolock - i dla mnie to tylko i wy³¹cznie Steve Barton. No trudno - w mojej œwiadomoœci Steve tak zrós³ siê z t¹ postaci¹, ¿e we wszystkich innych wykonaniach - choæby i najlepszych - zawsze bêdzie mi czegoœ brakowaæ. I nic siê na to poradziæ nie da -Spike z "Buffy - postrachu wampirów", czyli serialu, którego mo¿na nie znosiæ za sam¹ nazwê ;D Tak czy inaczej Spike jest zdecydowanie najciekawszym, najbardziej skomplikowanym, poci¹gaj¹cym i najlepiej zagranym bohaterem tego - sk¹din¹d nierzadko niespodziewanie inteligentnego - serialu. Jednak fakt, ¿e wcielaj¹cy siê w tê postaæ James Marsters jest aktorem teatralnym, na tle wszystkich serialowych gwiazdek widaæ od razu
|
|
|
Post by fidelio on May 25, 2007 22:30:21 GMT 1
Oj tak, Regis, on jest po prostu wspaniały. Spośród Draculów to Oldman, potem długo długo nic. Genialny film, genialne role, 10/10. To jest niesamowity zupełnie przypadek aktora w sumie niezbyt atrakcyjnego, który potrafi zagrać postać emanującą seksem. Jeśli chodzi o książkę Stokera, to dla mnie ma ona sens wyłącznie razem z filmem Coppoli (wtedy się robi z tego Nobel Prize Company ). Kiedyś jako koza zupełna próbowałam nawet dopisać Stokerowi "brakujące strony", żeby się wszystko zgadzało. Zapewniam, że to się da zrobić, z kalendarzem w ręku i w ogóle. Nazywało to się "Tajny pamiętnik Miny Murray" i było poniekąd pendant do książki (te wszystkie piękne i pikantne szczegóły, które wyszły na jaw w filmie). Gdzieś mam to zakitrane u mamy w Warszawie. Może by tak spróbować poszukać zanim myszy zjedzą? Fidelio
|
|
PhAnnie
Odwiedzający Operę
Posts: 150
|
Post by PhAnnie on May 26, 2007 8:53:09 GMT 1
Och poszukaj koniecznie! Szczerze mówi¹c nie wyobra¿am sobie, jakim cudem uda³o Ci siê to wszystko ³adnie do ksi¹¿ki wpasowaæ, wiêc z ogromn¹ przyjemnoœci¹ bym przeczyta³a
|
|
|
Post by fidelio on May 26, 2007 11:33:56 GMT 1
Wyszłam z założenia, że skoro książka jest źródłem tego pięknego filmu, to przecież musi tam to wszystko być. Książkę przeczytałam bezpośrednio po obejrzeniu filmu Coppoli i - co łatwo przewidzieć - byłam głeboko rozczarowana przedstawionym tam obrazem wydarzeń. Parę rzeczy zaczęło mi się natomiast układać w zgrabna całość. Po pierwsze: czy gdyby Wilhelmina naprawdę miała tak namiętny romans z fascynującym hrabią D to, zdając sobie sprawę z tego, że jej zapiski są łatwo dostępną lekturą dla wszelkich zainteresowanych osób - pisałaby w pamiętniku wszystko szczerze tak jak było? Wątpię. Doszłam więc do wniosku, że Mina była znacznie bardziej przebiegła, niż to sobie wyobrazali wiktoriańscy pogromcy wampirów. Kontynuowała pisanie pamiętnika "na pokaz", świadomie przeinaczając fakty. Skoro "brygada pościgowa" była uspokojona czytając oficjalny pamiętnik, Mina mogła ukradkiem zapisywać swoje rzeczywiste przeżycia i mysli, bardziej dla własnej pamięci, świadoma, że przydarzyło jej się coś niezwykłego. Mój ff zaczyna się tą scena z filmu, gdy Mina płynie na kontynent do chorego narzeczonego. Stoi na rufie statku i wyrzuca do wody wyrwane strony z - dotąd jedynego - pamiętnika. Po prostu zdała sobie sprawę, że ostatnio w jej życiu dzieje się coś, czym nie chciałaby dzielić się z Jonathanem. Książka Stokera jest przy odrobinie dobrych chęci do obronienia, a jej główną siłą jest wielogłosowa narracja: zapiski różnych osób uwikłanych w tę wampiryczną historię. Oczywiście, najbardziej brakuje głosu samego hrabiego - można go poznać właściwie tylko poprzez relacje jego wrogów. To oczywiście zdecydowanie wpływa na ostateczny kształt postaci, przedstawionej tu jako jednoznaczny potwór. Tylko skąd miałaby się brać tak zdecydowana kolaboracja Miny (i Lucy) z nieludzkim potworem? Od początku wydało mi się to naciągane. Więc dodałam własnym sumptem głosik tej bardziej Coppolowskiej Miny i wszystko zaczęło "stykać". Postaram się znaleźć ten stary zeszycik. Nie zaglądałam tam dość dawno, mam nadzieję, że nie będzie wymagać dużo poprawek edytorskich. Fidelio
|
|
|
Post by fidelio on May 30, 2007 8:46:38 GMT 1
No i proszę - jednak mi myszy Wilhelminy nie zjadły. Znalazłam gdzieś w starych szpargałach ten zeszycik (bosz, ja nawet nie miałam wtedy jeszcze komputera i tak się zaczytałam, że poszłam wczoraj spać o trzeciej nad ranem. Kurczę, ja po prostu zapomniałam co tam było. I - zupełnie nieskromnie stwierdze - byłam zdolną kozą. Mój "Pamiętnik Wilhelminy" ma sens wyłącznie ze znajomością Stokera oraz filmu Coppoli. To jest tak naprawdę książka Stokera bardzo metodycznie uzupełniona o "brakujące kartki". Zgadzają się wszyskie daty itp. Jedyne założenie myślowe to to, że inne postacie opisują wyłącznie swoje wersje wydarzeń, a do tego Wilhelmina pisze świadomie nieprawdę, żeby zmylić pościg. "Oficjalny" pamiętnik ląduje w końcu w rękach Jonathana, który - gdy ekipa zdecydowała się na upublicznienie swojej historii - dokonuje kolejnej korekty i przeinaczeń, zmienia pewne rzeczy, dopisuje Minie swoje wsłasne intrepretacje, aby osiągnąć zamierzony w powieści cel. Na "brakujące kartki" składają się sceny z filmu Coppoli (ale dopasowane do treści powieści Stokera, więc nie zawsze wyglądające dokładnie tak jak w filmie). Oraz oczywiście rózne inne obserwacje. Bywa barrrdzo pikantnie (skąd ja u licha miałam o tym pojęcie w TAK młodym wieku *rumieni się*). Zastanawiam się, czy i na ile to cenzurować. Ale porno nie ma. Teraz to muszę wszystko wklepać w komputer. Cóz za urocza wymówka od roboty. Mam wrażenie, jakbym odwiedzała starych znajomych. Kawałeczek rzucam na przynętę... ;D
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on May 30, 2007 16:05:21 GMT 1
To ja się wyłamię. Nie bardzo lubię takie klasyczne wampiry. Takie Van Helsingowo – Ricowe. Takie z bladą skórą i kryptami. Zioną mi kapkę kiczem. Draculę tez toleruje tylko w wersji książkowej.
Z rodu wampirzego preferuję: Wampiry z Trylogi Nocny Patrol, Dzienny Patrol, Patrol o zmroku. Tam wampirychodzą po słońcu ( choć tego nie lubią) i jeżdżą moskiewskim metrem. Kostia i praski Vietslaw rulet.
Dalej kocham wampiryczne impresje Gagmana. Polecam Tarota ze zbioru opowiadań Dymi i Lustra.
Dalej ( tu wampiry bardziej klasyczne ) całą antologię Pokój Na Wieży ze szczególnym wskazaniem na Carmillę J. Sh. Le Fanu i teksty Gogola, Tołstoja i Dumasa. Mistrzowie.
|
|
|
Post by fidelio on Jun 19, 2007 6:39:04 GMT 1
Taaa ja wampirki tez bardzo lubie [...] - woja drogą przepadam jeszcze za jednym animowym, tym razem pół-wampirem, D z anime "Vampire hunter D" - hmmm pomyślmy jakie to ja jeszcze wampiry znam: coś tam z Underground się znajdzie, anime "Helsing", film "Van Helsing", no i jeszcze Dracula 2000 i ten ciut późniejszy To ja się przyznam, Aniołku, że w zeszłym tygodniu wpadłam dość przypadkiem na te rysowane wampirzyska na youtube. Jak się poszuka to są w całości i "Vampire Hunter D" i 13 odcinków perypetii Królewskiego Protestanckiego Zakonu Rycerskiego, czyli firmy Hellsing (niech Bóg i Jej Wysokość Królowa mają ich w swojej opiece ). No więc korzystając ze sprzyjającej okoliczności, że mąż był w delegacji zagranicznej, oglądałam te wszystkie kreskówki przez całą noc do rana. Mi się normalnie takie rzeczy nie zdarzają, ale obawiałam się, że zaraz ktoś to każe usuwać w myśl ochrony praw autorskich i że jak teraz nie zobaczę, to już nie zobaczę. A to było po prostu pojechane. ;D Poziom ironii zapewniający ataki śmiechu przez cały następny zaspany dzień w pracy (a jak jeszcze potem popatrzeć na przeróbki użytkowników youtuba to się można poskładać). Miodek na anglistyczną duszę, zwłaszcza permanentne oczekiwanie na wizytę Elżbiety II. Plus stary kamerdyner dorabiający jako klon bondowskiego Q. Hunter nie tak dowcipny, ale intrygująco mroczny i parę naprawdę zaskakujących zwrotów akcji. A wszystko podszyte takim cudownie dziewiętnastowiecznym podejściem do świata. Mmmry...
|
|