Post by ladyvaljean on Nov 10, 2006 16:25:50 GMT 1
A było to tak: Kaja napisała całkiem fajną recenzję Fausta i nie było by w tym nic niezwykłego gdyby podczas pisania nie wtarabanił jej się na kolana Naczelny Samozwańczy Kot Forum czyli Ja i pazurem zaczął nie dopisywać na kolorowo tego i owego. Mam nadzieję że wybaczycie, bo Koty już takie są… A te Operowe to już najbardziej.
Skoro nikt się nie zabrał za recenzje to pozwolę sobie przytoczyć kilka słów na temat opery „Faust,” na którą parę osób z naszego forum wybrało się do Krakowa.( Będę tu czasem nawiązywać do filmu „Phantom” w którym to właśnie jest dużo fragmentów z „Fausta” i który to właśnie podsuną nam pomysł wybrania się na ta operę. ( Miał – pomysł podsunął Kot, ale nie przeczę że po filmie…)Wprawdzie teatr Słowackiego nie jest typową operą, ale jego wystrój na pewno zazdrości nie jedna opera. Po prostu zachwycające. Zwłaszcza scena i loże no i oczywiście duży żyrandol, który na szczęście pozostał na miejscu do końca spektaklu. Czerwono – złoty wystrój przywodził mi na myśl operę Garnier chociaż nie można tu porównywać tu rozmiarów sceny i widowni. Nasze całe towarzystwo zasiadło w loży nr 12 na pierwszym piętrze. Stamtąd mieliśmy wspaniały widok na scenę i na lożę nr 5 (Ale niczego tam nie wypatrzyłyśmy. A co do wyglądu to Kot się zgadza – przepiękny i imponujący).
Zaczyna się ono w nocy w celi klasztornej (albo czymś bardzo podobnym), w której stary Faust śpiewa jak to chce już umrzeć, a śmierć nie przychodzi. Pojawia się też Mefisto, który chce zdobyć dusze Fausta i obiecując mu młodość każe podpisać cyrograf. Faust godzi się skuszony widokiem Małgorzaty, którą Mefisto ożywia lub też wyczarowuje ( kwestia sprzeczna bo właściwie jakieś ciało leżało sobie na stole pod prześcieradłem i nagle Mefisto odkrywa prześcieradło a tam Małgorzata. Swoją droga biedna była, bo musiała leżeć tam dobre 15 min. Zanim panowie odśpiewają swoje kwestie – Kot ma teorię, że on mu ją tylko okazuje – pokazuje mu wizje Małgorzaty, a sama niewiasta jest prawdziwa z krwi i kości i Mefistowi nic do niej). Zarówno stary Faust jak i Mefisto byli świetnie zagrani i nieźli wokalnie chociaż od chwili pojawienia się Mefista na scenie to głównie on przykuwał uwagę widza. Nie ma on żadnych diabelskich atrybutów ani też makijażu to jednak miał on w sobie coś diabelskiego. (Oj ma)
Świetnie była pokazana scena zamiany starego Fausta na młodego. Stary Faust siada na stole który nagle zapada się w zapadni, a potem kiedy stół się podnosi, siedzi na nim już młody. On także był świetny wokalnie jak i wizualnie ( może nie będę przytaczać tu naszych zachwytów nad nim. Jego po prostu trzeba zobaczyć). ( Na wspomnienie młodego Fausta Kot zaczyna nerwowo przebierać łapami i wydawać odgłosy które koty raczej wiosną powinny wydawać. Powiem tyle zachwycający głos, a wygląd typu mroczny romantyk z błędnym spojrzeniem. Mru. Aczkolwiek pojawiły się głosy dezaprobaty co do kroju spodni młodego Fausta. Ja nic nie mówię, ale nie spodnie to zawsze…no wiecie) Kolejny akt i zmiana dekoracji. Przenosimy się na wesele Wagnera podczas którego następuje wymarsz wojsk na wojnę. Wspaniale przestawione tańce i zabawa. Kolorowe suknie, mundury. Po prostu feeria barw. Na weselu bawi się Małgorzata i jej brat Walenty oraz Siebel młody chłopak zakochany w Małgorzacie. Obsadzenie w roli Siebela kobiety było świetnym posunięciem. Wspaniale został oddany charakter tej postaci. (Kot zgadza się z opinią Kaji)
Na weselu pojawia się Faust i Mefisto przez co robią dosyć zamieszania (złamane szable itp.), jednak do spotkania Fausta z Małgorzatą dochodzi dopiero na święcie majowym. Potem następuje sławna scena kuszenia Małgorzaty klejnotami. Scena rozgrywa się w pokoju dziewczyny i altance ( tzn. wygląda to tak jakby sprzęty z pokoju stały w tej altance a ścianę i okno mamy sobie wyobrazić. Trochę to dla mnie nie logiczne, ale to tylko opera. ). Jakoś ta scena do mnie nie przemawia. Jest ona wprawdzie bardzo ładnie zaśpiewana, ale same klejnoty są dosyć skromne. Po prostu te błyskotki giną przy samej Małgorzacie która jest dosyć dobrze zbudowaną kobietą ( co nie ujmuje jej urody). Od razu nachodzi mi na myśl scena z serialu. Tam Małgorzata dopiero dostała efektowny prezent. Jakoś tez nie wyczułam w jej głosie zachwytu prezentem, ale chyba rozumiem dlaczego. (Kot uważa że scena go przekonała; skromne klejnoty są częścią całości wizji scenografii i dekoracji – raczej skromnej i symbolicznej nie odwracającej uwagi od muzyki) Potem scena zalotów Fausta i przy okazji Marty ( przyjaciółki Małgorzaty) do Mefista. W tej scenie jest dużo komizmu. Biedny Faust ciągle dostaje kosza a był już tak blisko. Świetna kwestia Mefista do Fausta ( „ Twoje zaloty są beznadziejne. „Wracaj do szkoły”). (A jaka komiczna była scena uwodzenia biednego Mefista przed podstarzała Martę aż mi się go żal zrobiło) W końcu po wielkich trudach i przy pomocy Mefista Faust ląduje w sypialni a potem łóżku Małgorzaty, zrzucając wcześniej koszulkę i wywołując zachwyt żeńskiej części publiczności. I koniec kolejnego aktu. (Maru, marau marau marau – niech to starczy za komentarz)
W następnym akcie mała podróż w czasie i widzimy Małgorzatę po kilku miesiącach. Dziewczyna jest w ciąży i modli się w kościele o przebaczenie. ( Dekoracja kościoła jest świetna. Ogromny krzyż na skraju sceny tyłem zwrócony do publiczności. Dwa ołtarze z figurami świętych i duże drewniane drzwi.) Podczas modlitwy dziewczyna traci wiarę i wtedy pojawia się Mefisto potępiając ją. (świetna scena) (Faktycznie niesamowita – aż Kotu przeszły ciarki po plecach). Małgorzata ucieka z kościoła, a po chwili wkraczają do niego powracający z wojny żołnierze. Walenty od Siebela dowiaduje się o zdradzie siostry i jest załamany. Modli się on wraz z chłopakiem o siłę by móc przebaczyć siostrze. W trakcie modlitwy wkracza do kościoła pijany Faust wraz z Mefisto i śpiewają razem frywolne piosenki ( tzn. śpiewa Mefisto, Faust głównie stoi przy ołtarzu i się chwieje). Rozłoszczony Walenty wyzywa Fausta na pojedynek w którym ginie ( jak na swój dramatyzm to jednak zabawna scena. Biedny Faust nie może nawet utrzymać w ręce szabli. Żeby trafić naprawdę potrzebował diabelskiej pomocy). Śmiertelnie ranny Walenty umiera przeklinając siostrę.
W następnym akcie Mefisto pokazuje Faustowi piekło. (W dekoracji jest to wciąż kościół tyle że z dużą ilością dymu. ) Założenie sceny powinno być takie. Mefisto ożywia figury, które zmieniają się w demony tańczące w kościele piekielny i demoniczny taniec. Owszem posągi ożywają zrzucając święte szaty, ale zamiast demonów mamy tancerzy odzianych w krótkie szorty i podkoszulki ( to już wampiry „Tańca wampirów” były bardziej demoniczne). A ich demoniczny taniec przypomina lekcję aerobiku i tańca nowoczesnego. Panowie Faust i Mefisto siedzą na ołtarzu i oglądają sobie to widowisko. Ołtarze widać nie były wygodne do siedzenia bo Mefisto często zmieniał pozycje tylko Faust ciągle tkwił w swojej lekko pogiętej pozie, że mnie od samego patrzenia rozbolał kręgosłup. Sam taniec nie był zły tylko po prostu z innej bajki. ( Prych! Tu kot pozwoli sobie się nie zgodzić! Nigdy Kot nie był zwolennikiem tańca nowoczesnego, ale chyba wreszcie zrozumiał o co mim chodzi. Rolę demonów nie odgrywali tutaj tancerze jak na mój gust – więc ich stroje nie mają znaczenia, ale ich ruchy, taniec i muzyka. Może dlatego wszystko było tak niby niedopasowane żeby podkreślić że tancerze mają tu jedynie rolę symboliczną. Taka jest Kota opinia. Acz z dwóch części baletu mnie druga i bardziej dynamiczna przypadłą bardziej do gustu.)
Tak doszyliśmy do finału. Znowu nastąpił przeskok akcji i widzimy Małgorzatę w więzieniu (klatce) za zabicie swojego dziecka. Jest ona skazana na śmierć przez ścięcie głowy. Jednak Faust wraz z Mefisto chcą ją uwolnić. I właśnie tutaj rozpoczyna się aria, która w miniserialu jest cudownie zaśpiewana przez Christine i Upiora ( z biednym Faustem w tle). Tutaj tez jest ona świetnie zaśpiewana chociaż według mnie trochę rozbiegana. Tzn. Małgorzata śpiewa swoje, Faust swoje biegając po scenie a Mefisto swoje. Ja wiem że tam w filmie to było tak specjalnie ale tutaj brakowało mi tego czegoś. Chyba pasji. Niemniej całość wyszła przepięknie. Małgorzata umiera. Faust wraca do swojego dawnego wyglądu (szkoda) ( bardzo bardzo szkoda – ale trudno i tak się już opera kończyła) i trafia do piekła a dusze Małgorzaty unoszą aniołowie do nieba. Tu niestety nie było aniołów tylko chór wyszedł między ludzi. Potem oczywiście owacje ( najwięcej Mefisto i młody Faust) ( Kot klaskał jak dziki)
To może tak na końcu stwierdzę, że mamy już wspaniałego kandydata na upiora.
Jest to Vasyl Grokholskiye czyli młody Faust. Jeszcze tylko brakowało mu maseczki i pelerynki i upiór jak marzenia
A na koniec obsada
Obsada:
Faust - Vasyl Grokholskyi (Brawa!)
Stary Faust - Igor Kawsadze (Brawa!)
Mefisto - Przemysław Firek (Brawa!)
Walenty - Andrzej Biegun (Brawa!)
Małgorzata - Małgorzata Lesiewicz (Brawa!)
Wagner - Konrad Szota (Brawa!)
Siebel - Agnieszka Cząstka, (Brawa!)
Marta - Bożena Walczyk-Skrzypczak, (Brawa!)
Panna Młoda - Anna Wątrobska-Jękot (Brawa!)
Skoro nikt się nie zabrał za recenzje to pozwolę sobie przytoczyć kilka słów na temat opery „Faust,” na którą parę osób z naszego forum wybrało się do Krakowa.( Będę tu czasem nawiązywać do filmu „Phantom” w którym to właśnie jest dużo fragmentów z „Fausta” i który to właśnie podsuną nam pomysł wybrania się na ta operę. ( Miał – pomysł podsunął Kot, ale nie przeczę że po filmie…)Wprawdzie teatr Słowackiego nie jest typową operą, ale jego wystrój na pewno zazdrości nie jedna opera. Po prostu zachwycające. Zwłaszcza scena i loże no i oczywiście duży żyrandol, który na szczęście pozostał na miejscu do końca spektaklu. Czerwono – złoty wystrój przywodził mi na myśl operę Garnier chociaż nie można tu porównywać tu rozmiarów sceny i widowni. Nasze całe towarzystwo zasiadło w loży nr 12 na pierwszym piętrze. Stamtąd mieliśmy wspaniały widok na scenę i na lożę nr 5 (Ale niczego tam nie wypatrzyłyśmy. A co do wyglądu to Kot się zgadza – przepiękny i imponujący).
Zaczyna się ono w nocy w celi klasztornej (albo czymś bardzo podobnym), w której stary Faust śpiewa jak to chce już umrzeć, a śmierć nie przychodzi. Pojawia się też Mefisto, który chce zdobyć dusze Fausta i obiecując mu młodość każe podpisać cyrograf. Faust godzi się skuszony widokiem Małgorzaty, którą Mefisto ożywia lub też wyczarowuje ( kwestia sprzeczna bo właściwie jakieś ciało leżało sobie na stole pod prześcieradłem i nagle Mefisto odkrywa prześcieradło a tam Małgorzata. Swoją droga biedna była, bo musiała leżeć tam dobre 15 min. Zanim panowie odśpiewają swoje kwestie – Kot ma teorię, że on mu ją tylko okazuje – pokazuje mu wizje Małgorzaty, a sama niewiasta jest prawdziwa z krwi i kości i Mefistowi nic do niej). Zarówno stary Faust jak i Mefisto byli świetnie zagrani i nieźli wokalnie chociaż od chwili pojawienia się Mefista na scenie to głównie on przykuwał uwagę widza. Nie ma on żadnych diabelskich atrybutów ani też makijażu to jednak miał on w sobie coś diabelskiego. (Oj ma)
Świetnie była pokazana scena zamiany starego Fausta na młodego. Stary Faust siada na stole który nagle zapada się w zapadni, a potem kiedy stół się podnosi, siedzi na nim już młody. On także był świetny wokalnie jak i wizualnie ( może nie będę przytaczać tu naszych zachwytów nad nim. Jego po prostu trzeba zobaczyć). ( Na wspomnienie młodego Fausta Kot zaczyna nerwowo przebierać łapami i wydawać odgłosy które koty raczej wiosną powinny wydawać. Powiem tyle zachwycający głos, a wygląd typu mroczny romantyk z błędnym spojrzeniem. Mru. Aczkolwiek pojawiły się głosy dezaprobaty co do kroju spodni młodego Fausta. Ja nic nie mówię, ale nie spodnie to zawsze…no wiecie) Kolejny akt i zmiana dekoracji. Przenosimy się na wesele Wagnera podczas którego następuje wymarsz wojsk na wojnę. Wspaniale przestawione tańce i zabawa. Kolorowe suknie, mundury. Po prostu feeria barw. Na weselu bawi się Małgorzata i jej brat Walenty oraz Siebel młody chłopak zakochany w Małgorzacie. Obsadzenie w roli Siebela kobiety było świetnym posunięciem. Wspaniale został oddany charakter tej postaci. (Kot zgadza się z opinią Kaji)
Na weselu pojawia się Faust i Mefisto przez co robią dosyć zamieszania (złamane szable itp.), jednak do spotkania Fausta z Małgorzatą dochodzi dopiero na święcie majowym. Potem następuje sławna scena kuszenia Małgorzaty klejnotami. Scena rozgrywa się w pokoju dziewczyny i altance ( tzn. wygląda to tak jakby sprzęty z pokoju stały w tej altance a ścianę i okno mamy sobie wyobrazić. Trochę to dla mnie nie logiczne, ale to tylko opera. ). Jakoś ta scena do mnie nie przemawia. Jest ona wprawdzie bardzo ładnie zaśpiewana, ale same klejnoty są dosyć skromne. Po prostu te błyskotki giną przy samej Małgorzacie która jest dosyć dobrze zbudowaną kobietą ( co nie ujmuje jej urody). Od razu nachodzi mi na myśl scena z serialu. Tam Małgorzata dopiero dostała efektowny prezent. Jakoś tez nie wyczułam w jej głosie zachwytu prezentem, ale chyba rozumiem dlaczego. (Kot uważa że scena go przekonała; skromne klejnoty są częścią całości wizji scenografii i dekoracji – raczej skromnej i symbolicznej nie odwracającej uwagi od muzyki) Potem scena zalotów Fausta i przy okazji Marty ( przyjaciółki Małgorzaty) do Mefista. W tej scenie jest dużo komizmu. Biedny Faust ciągle dostaje kosza a był już tak blisko. Świetna kwestia Mefista do Fausta ( „ Twoje zaloty są beznadziejne. „Wracaj do szkoły”). (A jaka komiczna była scena uwodzenia biednego Mefista przed podstarzała Martę aż mi się go żal zrobiło) W końcu po wielkich trudach i przy pomocy Mefista Faust ląduje w sypialni a potem łóżku Małgorzaty, zrzucając wcześniej koszulkę i wywołując zachwyt żeńskiej części publiczności. I koniec kolejnego aktu. (Maru, marau marau marau – niech to starczy za komentarz)
W następnym akcie mała podróż w czasie i widzimy Małgorzatę po kilku miesiącach. Dziewczyna jest w ciąży i modli się w kościele o przebaczenie. ( Dekoracja kościoła jest świetna. Ogromny krzyż na skraju sceny tyłem zwrócony do publiczności. Dwa ołtarze z figurami świętych i duże drewniane drzwi.) Podczas modlitwy dziewczyna traci wiarę i wtedy pojawia się Mefisto potępiając ją. (świetna scena) (Faktycznie niesamowita – aż Kotu przeszły ciarki po plecach). Małgorzata ucieka z kościoła, a po chwili wkraczają do niego powracający z wojny żołnierze. Walenty od Siebela dowiaduje się o zdradzie siostry i jest załamany. Modli się on wraz z chłopakiem o siłę by móc przebaczyć siostrze. W trakcie modlitwy wkracza do kościoła pijany Faust wraz z Mefisto i śpiewają razem frywolne piosenki ( tzn. śpiewa Mefisto, Faust głównie stoi przy ołtarzu i się chwieje). Rozłoszczony Walenty wyzywa Fausta na pojedynek w którym ginie ( jak na swój dramatyzm to jednak zabawna scena. Biedny Faust nie może nawet utrzymać w ręce szabli. Żeby trafić naprawdę potrzebował diabelskiej pomocy). Śmiertelnie ranny Walenty umiera przeklinając siostrę.
W następnym akcie Mefisto pokazuje Faustowi piekło. (W dekoracji jest to wciąż kościół tyle że z dużą ilością dymu. ) Założenie sceny powinno być takie. Mefisto ożywia figury, które zmieniają się w demony tańczące w kościele piekielny i demoniczny taniec. Owszem posągi ożywają zrzucając święte szaty, ale zamiast demonów mamy tancerzy odzianych w krótkie szorty i podkoszulki ( to już wampiry „Tańca wampirów” były bardziej demoniczne). A ich demoniczny taniec przypomina lekcję aerobiku i tańca nowoczesnego. Panowie Faust i Mefisto siedzą na ołtarzu i oglądają sobie to widowisko. Ołtarze widać nie były wygodne do siedzenia bo Mefisto często zmieniał pozycje tylko Faust ciągle tkwił w swojej lekko pogiętej pozie, że mnie od samego patrzenia rozbolał kręgosłup. Sam taniec nie był zły tylko po prostu z innej bajki. ( Prych! Tu kot pozwoli sobie się nie zgodzić! Nigdy Kot nie był zwolennikiem tańca nowoczesnego, ale chyba wreszcie zrozumiał o co mim chodzi. Rolę demonów nie odgrywali tutaj tancerze jak na mój gust – więc ich stroje nie mają znaczenia, ale ich ruchy, taniec i muzyka. Może dlatego wszystko było tak niby niedopasowane żeby podkreślić że tancerze mają tu jedynie rolę symboliczną. Taka jest Kota opinia. Acz z dwóch części baletu mnie druga i bardziej dynamiczna przypadłą bardziej do gustu.)
Tak doszyliśmy do finału. Znowu nastąpił przeskok akcji i widzimy Małgorzatę w więzieniu (klatce) za zabicie swojego dziecka. Jest ona skazana na śmierć przez ścięcie głowy. Jednak Faust wraz z Mefisto chcą ją uwolnić. I właśnie tutaj rozpoczyna się aria, która w miniserialu jest cudownie zaśpiewana przez Christine i Upiora ( z biednym Faustem w tle). Tutaj tez jest ona świetnie zaśpiewana chociaż według mnie trochę rozbiegana. Tzn. Małgorzata śpiewa swoje, Faust swoje biegając po scenie a Mefisto swoje. Ja wiem że tam w filmie to było tak specjalnie ale tutaj brakowało mi tego czegoś. Chyba pasji. Niemniej całość wyszła przepięknie. Małgorzata umiera. Faust wraca do swojego dawnego wyglądu (szkoda) ( bardzo bardzo szkoda – ale trudno i tak się już opera kończyła) i trafia do piekła a dusze Małgorzaty unoszą aniołowie do nieba. Tu niestety nie było aniołów tylko chór wyszedł między ludzi. Potem oczywiście owacje ( najwięcej Mefisto i młody Faust) ( Kot klaskał jak dziki)
To może tak na końcu stwierdzę, że mamy już wspaniałego kandydata na upiora.
Jest to Vasyl Grokholskiye czyli młody Faust. Jeszcze tylko brakowało mu maseczki i pelerynki i upiór jak marzenia
A na koniec obsada
Obsada:
Faust - Vasyl Grokholskyi (Brawa!)
Stary Faust - Igor Kawsadze (Brawa!)
Mefisto - Przemysław Firek (Brawa!)
Walenty - Andrzej Biegun (Brawa!)
Małgorzata - Małgorzata Lesiewicz (Brawa!)
Wagner - Konrad Szota (Brawa!)
Siebel - Agnieszka Cząstka, (Brawa!)
Marta - Bożena Walczyk-Skrzypczak, (Brawa!)
Panna Młoda - Anna Wątrobska-Jękot (Brawa!)