|
Post by Bazylia on Jan 14, 2008 0:24:33 GMT 1
NabuccoMiejsce: Teatr Wielki Opera Narodowa, Warszawa. Czas: 13 stycznia 2008, 18.00-21.00. Streszczenie fabu³y pominê, zak³adam, ¿e zainteresowani znaj¹, wzglêdnie maj¹ internet, ¿eby doczytaæ sobie Po pierwsze, Teatr Wielki sam w sobie ma szczególn¹ atmosferê, co potwierdziæ mo¿e Kaja, która zwiedza³a go pierwszy raz. Przechodz¹c do samego spektaklu... Obsada: Nabucco – Andrij Szkurhan Abigaille – £ucja Zarzycka Fenena – Anna Lubañska Ismaele – Vasyl Grocholski Zaccaria – Aleksander Teliga Arcykap³an – Mieczys³aw Milun Abdallo – Bogdan Paprocki Anna – Anna Karasiñska Dekoracje. Te same, co kilka lat temu - proste, ale wystarczaj¹ce, i ca³kiem ³adne. W drugim akcie ra¿¹ nieco rusztowania, na których dekoracje siê opieraj¹, ale có¿. Za to wiatr na wydmach w akcie pierwszym robi³ wra¿enie. Kostiumy. W zgodnoœæ historyczn¹ zag³êbiaæ siê nie bêdê, ale wygl¹daj¹ dobrze, Ismaele by³ tylko trochê ma³o widoczny. Dla równowagi kostium Nabucca z ostatniej sceny z lekka mnie porazi³ (prawie ¿e jak „grom z jasnego sufitu” -> czytaj¹c streszczenie zgodnie doszliœmy do wniosku, ¿e grom to nie z nieba, lecz co najwy¿ej z sufitu mo¿e byæ). Œpiew. Generalnie soliœci nie rzucali na kolana (zabrak³o tego czegoœ). Zdecydowanie wyró¿nia³a siê Abigaille, przy partiach œpiewanych z chórem i kilkoma solistami przebija³a siê przez chór, solistów i orkiestrê, wspania³a Drugie miejsce Nabucco i Fenena. Fenena dobrze s³yszalna, ale zdecydowanie bardziej spodoba³ mi siê g³os Abigaille. Nabucco, gdy œpiewa³ sam, bardzo ³adnie, ale przy partiach na kilka osób nieco „gin¹³ w t³umie”. A teraz forumowe wielbicielki Vasyla (aka ciasteczka, pod którym to okreœleniem notabene te¿ siê nie podpiszê) mnie zlinczuj¹, bo nie podoba³ mi siê. Wypad³ tak neutralnie. Mo¿e po prostu tylko w tej roli, ale by³ jakiœ taki bezbarwny trochê aktorsko, a wokalnie – te¿ go przyg³uszali nieco. Zaccaria te¿ mia³ dobry g³os, ale trochê za „suchy” jak dla mnie. I, last, but not least, chór. Respekt i pok³ony dla chóru. Bo chór to jest powód, dla którego posz³am na „Nabucco” drugi raz. Cudo Oczywiœcie bez g³upawki siê nie oby³o... Konie na scenie (to wejœcie samo w sobie te¿ zrobi³o wra¿enie), niemal¿e jak w Upiorze. Do tego Nabucco póŸniej œpiewa³, ¿e upiory widzi Peleryn¹ wprawdzie nie zarzuca³, ale æwiczy³ na „po³ach” od korony. Najwiêksz¹ furorê zrobi³a jednak owieczka ofiarna – zmaltretowana nieco i zdecydowanie poszarza³a pluszowa owca... (Nattie, sprawdŸ, czy Olguœ nadal ma swoj¹ ). Na samiutki koniec, podczas oklasków, Nabucco rozbroi³ mnie totalnie, posy³aj¹c publicznoœci ca³usy, z czego jeden na klêczkach A teraz podsumowanie, krótko, zwiêŸle i na temat: jeœli ktoœ „Nabucco” nie ogl¹da³, najwy¿szy czas to nadrobiæ. GOR¥CO POLECAM!
|
|
|
Post by Kaja on Jan 14, 2008 20:15:41 GMT 1
Pięknie było i tyle…No dobrze, ale po kolei.
To była moja pierwsza wizyta w Teatrze Wielkim i przyznaje się byłam dosyć sceptyczna. Już kilka razy widziałam jego wnętrze w TV i wcale mnie nie zachwyciło. Wydawało mi się, że nie ma w nim tego klimatu, który ma mój kochany Słowacki. Że owszem jest wielki, ale żaden upiór w nim nie zagości, bo sztywno by się czuł wśród tego nowoczesnego wystroju. Ale na szczęście pomyliłam się. Samemu budynkowi się nie zdążyłam przyglądnąć a szkoda. Mam nadzieję wkrótce to nadrobić. Za to wnętrze od razu zrobiło na mnie wrażenia. Może nie widać tu przepychu i wręcz słodkości Słowackiego, ale Warszawa trzyma klasę i robi swój nastrój. Prostoty, surowości, ale też monumentalizmu. Nie za dużo złoceń. Raczej biel, marmury i kryształy. Plus dekoracja świąteczna nie rzucająca się nachalnie. Jednym słowem miło i elegancko. Sama widownia może nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia, ale jest przyzwoita. Ciekawie zaprojektowany sufit „księżycowy,” jednak jest jeden mankament, którego mimo wszystko nie wybaczę. Brak jakiegokolwiek żyrandola. Wiem, że nie będzie tam pasował, ale jak opera może być bez tego cacka. Na początku sama scena nie przykuwa uwagi, ale po odsłonięciu kurtyny zaparło mi dech w piersiach. Wielka wysoka i do tego kilka ruchomych platform. Aż miałam ochotę się zobaczyć to z bliska. Do tego ruchome spuszczane dekoracje. Może były proste i surowe, ale taki był klimat opery. Zero przesady i kiczu. A rusztowania, no cóż. Mnie one dodawały uroku. Możliwe, że dlatego iż sobie wyobrażałam upiora przemykającego między nimi. Kostiumy jak najbardziej słuszne. Nie było zbytnio przesady, świecidełek nie wiadomo jakich celofanowych płaszczów ( mam uraz po Tosce). Można by było powiedzieć, że aż zanadto proste, bo niektóre postacie po prostu nie wyróżniały się z tłumu, ale o tym za chwile. Co do śpiewu to może najpierw soliści. Z kobiet to stawiam na Abigaile. Kiedy pojawiła się naprawdę królowała na scenie i tylko Nabucco robił większe wrażenie. Głoś świetny, no może w kilku miejscach coś nie było tak, ale reszta bez zarzutów. Co do mężczyzn to jednak Nabucco i Zaccaria. Który bardziej mi się podobał? Trudno powiedzieć. Każdy był świetny w swoich scenach. Niestety nasz Vasyl po prostu tam zginął. Po pierwsze swoim kostiumem nie odróżniał się od reszty chóru. Pojawił się w taki sposób, że większość nie zwróciła na niego uwagę. Potem też niezbyt miał co robić. No może poza fragmentem gdy jest posadzony o zdradę. W tym momencie był naprawdę świetny, ale tylko wtedy. Szkoda, bo jak widzę przez rok się wyrobił. Miał fajny zarost no i na szczęcie nie było już tych beznadziejnych spodni tylko tunika. ( Kwizar proszę aby się tu wiesz co pojawiło). I przykro, ze w ostatnim akcie robił wręcz za statystę. Może jeszcze kiedyś zagra tu coś więcej. Z przyjemnością go zobaczę i posłucham. I na końcu chór. Po prostu brak mi słów. Mogę tylko bić pokłony za wspaniały występ. Nawet dla samego chóru warto iść.
I o czym tu jeszcze wspomnieć? Konie na scenie. Zrobiło się malowniczo, ale jeden był zbyt nerwowy i wcześniej opuścił scenę. Drugi miał ochotę chyba uklęknąć a koń Nabucco bardzo się zestresował. Pluszowa owca to hit. Niby owca ofiarna, ale jak była głaskana… Wesoło się zrobiło. Sposób zarzucania połów od korony był niezły. Niby nic a wesoło. Gromy z jasnego sufitu trochę nie robiły wrażenia, no ale to tylko teatr. I jeszcze anioł przy nawróceniu Nabucco w ogóle był jak z innej bajki. Najpierw schodził a później się cofał do tyłu. I do tego jakaś tandetna koszula nocna i welon. Mogli to pokazać w inny sposób. I na koniec brava. Trochę żal, że takie krótkie, nie na stojąco i bez bisów. Za to Nabucco na kolanach po prostu świetny i z klasą.
Bazylia masz rację. Na to trzeba się koniecznie wybrać.
A ode mnie gorące podziękowania dla siedleckiej mafii. Sami wiecie za co.
I oczywiście „JA CHCE JESZCZE RAZ”
|
|
|
Post by Bazylia on Jan 14, 2008 21:28:34 GMT 1
"cofa³ siê do ty³u" -> no do przodu to siê nie da... Spanielko, wybacz czepialstwo Nabucco na kolanach te¿ rozbraja³, ale najlepsze by³y te ca³usy (Kwizar, tu siê apweluje o fotorelacjê ), zw³aszcza ¿e pod koniec oklasków, po przemieszczeniu siê na œrodek balkonu, ostatni by³ centralnie do nas <g³upawka>. Jak dla mnie wokalnie Abigaille by³a lepsza - Nabucco powinien œpiewaæ tak, ¿eby przy partiach zbiorowych przebiæ siê przez wszystkich pozosta³ych, czego naszemu nie uda³o siê dokonaæ. Ale te¿ chcê jeszcze raz, moge nawet na Nabucco. W³aœnie ze wzglêdu na chór. I szkoda, ¿e tak lansuje siê tylko Va, pensiero, kiedy pozosta³e partie chóralne te¿ s¹ wspania³e. A ju¿ chór mêski we fragmencie oskar¿enia Ismeale o zdradê to by³o to, co Bazylie lubi¹ bardzo
|
|
|
Post by fidelio on Jan 14, 2008 22:03:07 GMT 1
Nabucco fajne jest, widzieliśmy to warszawskie parę lat temu. Swoją drogą bardzo podobna inscenizacja do poznańskiej, nawet owieczka wielofunkcyjna jest (u nas ma epizod również w Tosce, na początku 3 aktu).
Ja tam lubię tę operę bo melodyjkowa (zupełny samograj) i przy tym niegłupia. Znacznie więcej sympatii wzbudza we mnie wredna, ale szczera Abigaille niż wyrachowana kolaborantka Fenena. Abigaille jest jedyną, której choć trochę zależy na Asyrii. Postanawia za wszelką cenę ratować sytuację, skoro ojcu (na takiego ojca to bata nie ma) zdarzyło się rozminąć z rozumem. W końcu najważniejszy problem z interpretacją Nabucco jest taki, kto mianowicie jest nam My a kto Oni. Tradycyjnie zwykło się uważać, że Nasi są Żydzi. Niby można, ale mnie zawsze korci pytanie dlaczego. Bo jeśli Nasi to Asyryjczycy, to ci Żydzi (żeby nie było. że mam coś przeciwko Żydom, bo nie mam) to są najeźdźcy, którzy się ze swoją religią i kulturą pchają gdzie ich nikt nie prosi. Punkt widzenia zdecydowanie zależy od punktu siedzenia. Jeśli pod Izraelitów podstawić np Muzułmanów, a pod Asyrię kulturę zachodnioeuropejską, też będzie to takie proste?
A Va pesiero słyszałam kiedyś dawno w Rzymie, w wykonaniu robotników na budowie. Na głosy. Pamiętam do dziś. To było przeżycie, ale to są Włochy.
|
|
|
Post by Bazylia on Jan 15, 2008 12:55:48 GMT 1
W³aœnie ogl¹da³am tym razem z pominiêciem interpretacji kto my, a kto oni, koncentruj¹c siê raczej na samym aktorstwie i œpiewie. Zapewne spowodowane to by³o faktem, ¿e punkt siedzenia mia³am w teatrze ;] Te¿ wysz³o, ¿e Abigaille. I Nabucco, chocia¿ momentami mija siê z rozumem. Nie bêdê siê rozpisywaæ nad konstrukcj¹ postaci, bo bym siê czepia³a.
I te "achy" w t³umaczeniu s¹ straszne... W ogóle t³umaczenie, które wyœwietlaj¹, momentami wygl¹da po prostu œmiesznie, bo z dramatyzmu wychodzi ³zawy melodramat. Euee.
... Jak widaæ ostatnio po iloœci moich postów, mam sesjê...
|
|
Kwizar
Gość Opery
OWBG, Władca Pustyni
Samozwańczy Naczelny Pilot Forum =)
Posts: 268
|
Post by Kwizar on Jan 30, 2008 16:06:43 GMT 1
|
|
|
Post by Bazylia on Jan 30, 2008 20:10:12 GMT 1
Na dA i tak ju¿ umieœci³eœ, tak¿e jakby bardzo pragnêli to te¿ siê przyczepi¹, bez obaw.
Swoj¹ drog¹ szkoda ¿e nie da³eœ tego z anio³em, jest zdecydowanie bardziej klimatyczne.
|
|
Kwizar
Gość Opery
OWBG, Władca Pustyni
Samozwańczy Naczelny Pilot Forum =)
Posts: 268
|
Post by Kwizar on Jan 30, 2008 20:41:43 GMT 1
Podjąłem decyzję, że umieszczam tylko kilka zdjęć. Podzielić się podzielę, ale publicznie ich eksponować ot tak nie będę :] Skoro TW-ON nie wysiliła się wydać albumu, programu etc...
|
|
|
Post by Kaja on Jan 30, 2008 20:51:04 GMT 1
Za brak programu to wielki foch. Mogli sobie darować te niby ulotki. Co do anioła to on był srednio klimatyczny. Jakoś nie wspominam zbyt miło tej panny z blond lokami. Żałuję, że nie ma zdjeci owieczki.
|
|
Kwizar
Gość Opery
OWBG, Władca Pustyni
Samozwańczy Naczelny Pilot Forum =)
Posts: 268
|
Post by Kwizar on Feb 15, 2008 23:28:45 GMT 1
Odczuć kilka po Nabucco. Zacznę od uwertury, która mnie przeraziła. Kiedy już miałem nadzieję, że ‘kurtyna’ się podniesie następowało kolejne ‘niespodziewane’ rozwinięcie melodii. Pewne zdenerwowanie, ale... ...wszystko minęło, gdy zaczął śpiewać chór. Cichutko - wyczuwało się perfekcję wykonania. Wjazd Nabucca też niezły. Koniki dodają dostojeństwa, chociaż jeden wyraźnie chciał robić co innego (konik chce się bawić...). Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby tak zwierzątku coś nagle odbiło... A tak ogólnie (nie wypisuję szczegółowo, kto, co, kiedy i gdzie ;-) - stroje, jak stroje, historykiem nie jestem, ale mi pasowały bardzo ;-) - łóżko, matko, to łóżko powala... - ogrody, no cóż stelaż, ale z tym czymś, - grom z jasnego sufitu - no cóż, mogli się lepiej wysilić, - anioł – hmmm... to chyba jakiś żart... ale nieważne, naczytałem się za dużo ‘Tabletek...’ Hołowni - Va pensiero – nic dodać, nic ująć, szkoda, że nie wyświetlali tłumaczenia, - scena końcowa – piękne wykonanie, z takim uczuciem Co do śpiewu, to oczywiście Nabucco, Zaccaria i Abigaile nie mają sobie równych w tej operze. Arie wykonywane bardzo dobrze i z uczuciem. Podobnie z chórem. Jedna wielka pochwała dla zespołu. Jest jednak pewien mankament. Nie wiem czy i jak sala Moniuszki TWON jest nagłaśniana, z tego co mi kiedyś mówiono to wszystko idzie bez żadnych wzmocnień. I tu pojawia się czasami problem. Jak śpiewała np. trójka – Ismaele, Fenena i Abigaile – to orkiestra ich trochę zagłuszała. Ale to taki mały problem natury technicznej. Co do wątków głupawkowych, to jak już wyżej wspomniano: owieczka ofiarna i zarzucanie korony na głowę. Ze względu na otaczające mnie osoby powstrzymywałem śmiech (tym razem się pół rzędu nie trzęsło ) I na koniec to jeden wielki zachwyt. Jakby ktoś szedł, to ja chętnie się wybiorę jeszcze raz. Chociaż, to tak rzadko grają, że nawet jak będzie termin, to może nie pasować. A póki co, pozostają tylko zdjęcia (tak wiem, nie wolno ich robić...) P.S. Program już jest. Kupiony na Damie Pikowej
|
|
|
Post by Bazylia on Feb 16, 2008 0:03:33 GMT 1
Abigaile jeszcze siê jako tako przebija³a przez orkiestrê, ale reszcie to jakoœ s³abo sz³o. ¯eby nie to by³oby o wiele lepiej.
Nie wolno? Nie znamy tego zwrotu ;D
|
|