PhAnnie
Odwiedzający Operę
Posts: 150
|
Post by PhAnnie on May 6, 2008 20:30:00 GMT 1
Witaj w podziemiach! Napisz jakąś recenzję, wylicz, co Ci się podobało, a co nie. I dlaczego Tak naprawdę to nie mam pojęcia, ja bym na ten spektakl zareagowała, nie mając żadnego porównania wizualno-głosowego z wersją oryginalną. Być może też w jakiś sposób by mnie ruszył, choć wydaje mi się, że reakcja alergiczna byłaby jednak silniejsza, niż przy zetknięciu z filmem Schumachera A to, że się wszyscy starali, to naprawdę nie jest (prawie) żaden argument. Oczywiście, przykro jest krytykować aktora, który włożył w rolę całą duszę, ale jeżeli się nie podobało, to się nie podobało i entuzjazm wykonawcy nie ma tu niestety dużego znaczenia. W ogóle, to za głównego winowajcę uważam pana Kępczyńskiego, któremu teatr najwyraźniej pomylił z maszynką do robienia pieniędzy. (Taki Andre? I znowu wracamy do "Upiora" ;D )
|
|
mafia
Nowo Przybyły
Posts: 14
|
Post by mafia on May 9, 2008 17:04:38 GMT 1
Ja niestety starszej wersji nie miałam jeszcze okazji zobaczyć ... Po raz pierwszy obejrzałam "Upora..." jakieś 5 lat temu w telewizji...I była to "nowsza" wersja z G. Butleram i E. Rossum ... I byłam nią do tej pory zachwycona. Później dowiedziałam się od swojej koleżanki (ja to sporadycznie czytam gazety, no chyba, że dzienniki), że w TM ROMA będzie "Upiór w operze" (powiedziała mi o tym zanim jeszcze wywiesili plakaty o premierze), no i sie ucieszyłam. Od czasu do czasu chodziłam z nią do ROMY... Co prawda, nie widziałam osobiście tych prób - ale wiem, że dużo osób bardzo ciężko pracowało. Wszyscy pracę zaczynali od godz 8 rano a kończyli ok 21 - 22, a czasem nawet i o 23 (oczywiście z krótkimi przerwami, gdyż w przeciwnym razie wszyscy zwariowali by od tej pracy) - wiem to z opowiadań swojej koleżanki, która ROMĘ traktuje jak swój drugi dom . Zaś co sie tyczy samych prób - o ile mi wiadomo sam Webber przychodził (oczywiście od czasu do czasu) na próby... Teraz po przeczytaniu Waszych recenzji zrozumiałam o co Wam teraz chodzi... Gdybym obejrzała "Upiora..." w starszej wersji to może też bym zwróciła uwagę na pewne szczegóły. Ale jak już wspomniałam - musiałabym wpierw zobaczyć starszą wersję .
|
|
|
Post by Aniolek on May 9, 2008 19:55:55 GMT 1
Widzisz droga Mafio większość z nas a przynajmniej duża część zaczynała swoją przygodę z Upiorem dzięki temu nieszczęsnemu filmowi ale im dłużej trwała ta fascynacja tym bardziej wgłębialiśmy się w jej korzenie: książkę Leroux'a, musical Webera, Kena Hill'a, książki "Phantom" Susan Kay, "Upiór Manhattanu" Forsytha i wiele innych, zresztą o tym wszystkim możesz poczytać w "Komorze tortur" i "Na balu maskowym". Do czego dążę? A do tego, że przeszłyśmy przez sporo materiału, nie pomijając fantastycznych phanficków dziewczyn i po prostu wyrobiłyśmy sobie konkretne zdanie na to co nas w tej historii zachwyca, co w której wersji było najpiękniej ujęte, najgłębsze a które wersje to kicz i lepiej o tym nie wspominać. Zresztą jak sama zauważyłaś ta historia ma bardzo wiele wymiarów to nie tylko "historia o tolerancji", "o geniuszu samotnym w tłumie", "o odtrąconej miłości", ale także pewne studium psychologiczne i socjologiczne nie tylko jednostki, ale i społeczeństwa. Jakoś tak się poukładało, że główną rolę w tym wszystkim odgrywa dla nas musical Webbera, który łączy przesłanie słowne (piękne wielowarstwowe teksty z różnymi domysłami i zawieszonymi między stronami przypuszczeniami), wspaniałą muzykę, oczywiście obraz wraz z jego symbolicznymi elementami i aktorstwo, które wszystkie te spakowane uczucia MUSI pokazać. To takie jakby długie tłumaczenie naszej krytyki, bo myślę, że większość jak i ja po prostu czuję się dotknięta tym jak Webber mógł tak sprofanować swoje dzieło, które dla nas bardzo dużo znaczy i chyba głównie do niego mamy pretensje i pana "dyrektora". Żeby rzeczywiście nas zrozumieć trzeba trochę poznać temat w czym z pewnościa Ci pomożemy jeśli tylko będziesz chciała
|
|
|
Post by Bazylia on May 25, 2008 22:47:32 GMT 1
Mała Improwizacja, czyli Opera z Upiorem - upiornych recenzji część druga i ostatnia (25 maja '08, godz. 17.00). Za wiele generalnie się nie zmieniło. Scenografia była dziś grzeczna, nawet srebrne confetti z Maskarady spadło tylko raz. Ograniczę się li i jedynie do opisu obsady. Carlotta - Monika Rowińska. Jest do przeżycia, ale wg obsady miała być Basia Melzer i szkoda że jej nie było. Carlotta Moniki jakoś tak skrzeczy dziwnie. Meg - Katarzyna Wach. Wokalnie lepiej niż Ida, tanecznie też dobrze. Dyrektorzy - Wojciech Dmochowski i Grzegorz Pierczyński. Poprawnie, ale czegoś zabrakło. Chyba Szydłowskiego. Christine - Kaja Mianowana. Hm, nawet nawet. Ale to nie jest to. Parafrazując pewną wypowiedź Nietopyrza - główną wadą Kai jest to, że nie jest Edytą. Upiór - Tomasz Steciuk. Powód, dla którego w ogóle poszłam drugi raz i było warto. Pierwszy szok, bo tym razem w spektaklu w ogóle był Upiór. Drugi, że dobrze śpiewał (to jeszcze nie jest to, co by się chciało, ale ma tzw. "powera" i to coś upiornego odpowiednio). Największym szokiem było jednak, że ten Upiór ma emocje. Finałowa scena wreszcie miała jakiś wyraz - i całkiem ciekawy, bo z jednej strony Upiór groził, a z drugiej było widać że lada chwila się zacznie łamać, bo to jego ukochana Chris. Wbrew temu co piszą nie przekręcał tekstu aż tak bardzo - w MotN dwa razy zaśpiewał tą samą zwrotkę, jeśli były inne pomyłki to nie do wyłapania. Raoul - Marcin Mroziński. Musiałabym powtórzyć odpowiedni fragment poprzedniej recenzji, więc nie napiszę nic. Dodatkowo interesująco brzmi słuchany przez okno i a capella. No i ma tę zaletę, że jest Marcinem - wiadomo o co chodzi. Pozostała część obsady jakoś się nie rzucała w oczy. Rzuciło się za to w oczy parę elementów kwikogennych, w tym np. Piangiego "Roma, Roma, Rziim", tradycyjne Christinowe "Nie tak", Raoul, który na Maskaradzie przedawkował szampana, Upiór w scenie dachowej, z postawą "biedne skrzywdzone dziecko", pomijając już jak ukryty za Lirą Apollina zabawnie zapuszczał żurawia na Chris i wicehrabiego, a na końcu Maskarady kilkukrotnie zarzucał peleryną, żeby zwinąć ją do rozmiarów mieszczących się w zapadni. Tym razem Muzyka Nocy brzmiała mniej pornograficznie, ale przy wersach "Czas na nowy sen, mroczna strona wzywa cię / Jest w niej moja moc" wniosek był tylko jeden - Darth Erik. A już czytanie "Maskarady" przed spektaklem było zdecydowanym błędem, bo Kaja momentami troszkę mi się kojarzyła z Pratchettową wersją Chris, a Upiór z Walterem. Ała. Podświetlenie organów nadal działa na nerwy. I po tekście o mocy Upiór powinien grać Marsz Imperialny. Nabieram ochoty pójść po raz trzeci - i definitywnie ostatni - na obsadę Steciuk, Edyta, Marcin. Ale to może w przyszłym roku. Kalendarzowym, nie akademickim
|
|
|
Post by fidelio on May 26, 2008 12:20:43 GMT 1
A jak Wy to zrobiliście pod kątem biletów? Jakieś zwroty? Bo przecież normalna przedsprzedaż była na tyle wcześnie, że nie wiadomo kto kiedy gra.
Też bym była ciekawa pana Steciuka, może się jeszcze na niego kiedyś przyczaimy. Te parę niuansów, które zauważyłaś, dużo zmienia, mam wrażenie.
Ech Roma, Roma, Rziiiim... I Marsz Imperialny, koniecznie! ;D (tam by nawet pasował ten Marsz Imperialny, mam chyba zapewnioną głupawkę na dłużej...)
|
|
|
Post by Bazylia on May 26, 2008 13:37:49 GMT 1
No ewidentnie Erik jest Sithem, jak nic. Swoją drogą - tam to by karierę zrobił nawet z taką uroczą buźką. Jak już przy buźce, czy - jak kto woli - twarzy: Steciuk z charakteryzacją jest o wiele upiorniejszy niż Aleksander. A te parę niuansów zmieniło wszystko, generalnie. Fi, Steciuka zdecydowanie polecam. Spróbuj może w tą sobotę na 15.00 - Steciuk, Edyta Krzemień i Marcin Mroziński, do tego Basia Melzer. Lepszego składu obsadowego już nie ma. A jakby były dwa bilety w przystępnych cenach (30-40zł) to ja poproszę jeden Pod kątem biletów to było tak: przeglądam sobie obsadę na stronie Romy. O, Steciuk! Może by tak jakieś bilety... Pewnie marzenie ściętej głowy, ale co tam. Zaglądam na ebilet - niedziela, 25 maja - 3 wolne bilety. "Kwizar, idziemy?" "No dobra." Następnego dnia poszliśmy do Romy w nadziei, że bilety jeszcze są - były To żeśmy zamówili. O to chodzi że pojedyncze miejsca można czasem dorwać jeszcze. No i na allegro podobno są bilety - po dużo wyższych cenach. A propos biletów to muszę jeszcze coś napisać - problem z biletami to jest przez to, że: a) niektórzy wykupują hurtowo a potem opylają na allegro b) niektórzy chodzą po naście/dziesiąt? razy... (vide wypowiedź z promocji, gdzie jakaś kobieta mówiła że na TW była razy ponad 100; bez komentarza) I w tej chwili sytuacja wygląda tak, że zamawiasz na październik, a termin odbioru masz np. do końca maja. A kto zamawiał wcześniej, to odbierał nawet w kwietniu.
|
|
|
Post by Vesper on May 27, 2008 18:59:48 GMT 1
"Steciuk w Operze, czyli do trzech razy Sztuka" relacja na wyraŸne ¿yczenie Bazyla, i w ogóle wszystko przez ni¹ pierwszy i zapewne ostatni raz w ¿yciu by³am 2 razy w ci¹gu jednego tygodnia w teatrze, wiêc relacja bêdzie mieszana, œrodowo-niedzielna (proszê wybaczyæ niesk³adnoœæ i dziwna stylistykê wypowiedzi, jestem miêdzy dwoma kolokwiami + referat i mój umys³ nadaje na dziwnych falach) Œroda (rz¹d 01) - Tomek Steciuk, Paulina Janczak, £ukasz Talik Niedziela (lo¿a 7, balkon 1) - Tomek Steciuk, Kaja Mianowana, Marcin Mroziñski Upiórœroda by³a dniem po wielekroæ niezwyk³ym, a g³ówn¹ jego atrakcj¹ by³ Steciuk. Wedle tabelki obsadowej mia³ byæ, ku memu strapieniu, Aleksader. Jednak s³ysz¹c g³os upiorny w garderobie Chris, nie by³am w stanie uwierzyæ, by Damian móg³ siê a¿ tak zmieniæ i poprawiæ. Widok Steciuka w lustrze wywo³a³ kwik radosny w mojej duszy . radoœæ by³a przedwczesna, ale o tym dalej. Otó¿ Steciuk przekrêca³ tekst straszliwie. O ile w niedzielê faktycznie poza "Muzyk¹ Nocy" wiêkszych wpadek nie by³o, to w œrodê by³y praktycznie w ka¿dym utworze. Szczytowym osi¹gniêciem pod tym wzglêdem by³o zaœpiewanie pocz¹tku "St¹d odwrotu nie ma ju¿" zamiast "Muzyki Nocy", po czym nast¹pi³a chwila milcz¹cej konsternacji i 'Wielka Improwizacja, czyli Czy Na Sali Jest Sufler?' ostatecznie jakoœ wybrn¹³ z tego, ale przykre wra¿enie pozosta³o W "Strach to wróg mi³oœci" dwa razy ta sama zwrotka, ale aktorsko znakomicie. Potem by³o ju¿ coraz lepiej, ale wpadki zdarza³y siê nadal, na szczêœcie ju¿ nie a¿ tak spektakularne. Ogl¹dany z bliska, Steciukowy Upiór ma w sobie coœ z wampira; œmiertelnie powa¿ny wyraz twarzy i zarzucanie peleryn¹ na pocz¹tku tytu³owego utworu - no niemal¿e jak Krolock Najbardziej podoba³ mi siê jednak w tych scenach, gdzie go nie widaæ. Podczas czytania listów s³ychaæ, ¿e to s¹ rozkazy, a nie sugestie. Scena dachowa. Jak to ujê³a Bazylia, postawa "biedne skrzywdzone dziecko" Jednakowo¿, fraza "I jak mi siê odp³acasz..." zosta³a wypowiedziana tonem nie p³aczliwym, ale zirytowanym. Wkurzony maestro, nie opuszczona sierotka. Niuans bardzo pozytywny. Scena walki na cmentarzu w œrodê kiepska, a w niedzielê jeszcze gorsza. "Don Juan" niedzielny - mo¿e to kwestia tego, ¿e z góry lepiej widaæ, ale Upiór 'zakrada siê' na scenê tak ostentacyjnie widoczny, ¿e ca³a reszta aktorów musi mieæ chyba wtedy nag³y atak œlepoty. Maska jest zdejmowana stanowczo za wczeœnie. Brak jakiegokolwiek efektu dramatycznego. Scena w lochach - taka jak trzeba. Steciuk nie jest idealny jako Upiór, ale ma w sobie 'to coœ', przez co ogl¹da siê go z przyjemnoœci¹. Nie tylko ma emocje, ale te¿ porafi je okazywaæ (czego pan Aleksader najwyraŸniej nie opanowa³ ) Grozi Chris, ale cofa siê przed jej gniewem - by³o to wyraŸnie widoczne zw³aszcza w œrodê, Paulina gra³a agresywniej ni¿ Kaja, znaæ by³o ¿e potrafi³aby trzymaæ Upiora pod pantoflem W niedzielê dodatkowa atrakcja - nie wiem czy potkn¹³ siê o sukniê Chris czy o w³asne nogi , ale widok Pana Podziemi l¹duj¹cego na ty³ku, i to nie przerywaj¹c œpiewu, by³ zaiste ciekawym urozmaiceniem ;D i brawa za zgrabne wybrniêcie z niezrêcznej sytuacji uf, ale siê rozpisa³am dalej ju¿ krócej: Raoul£ukasz - poprawnie, ale to w sumie tyle co mogê o nim powiedzieæ. W pierwszym akcie œpiewa³ jakby go gard³o bola³o. Brakuje mu tego czegoœ, co ma Marcinowy wicehrabia. Marcin - zdecydowanie na Maskaradzie by³o za du¿o szampana œpiew przez okno a¿ kusi³, by siê przy³¹czyæ do duetu Œpiewaj, Aniele Muzyki! ;D Christinemia³am ju¿ okazjê wys³uchaæ wszystkich odtwórczyñ tej roli i jak dot¹d najlepiej zaprezentowa³a siê Edyta. Paulina i Kaja maj¹ trochê problemów ze œpiewem, ale nie mam odpowiedniej wiedzy w tej dziedzinie, aby siê wypowiedzieæ dok³adniej Chris Kai jest bardziej dziecinna i nieœmia³a, Paulina nieco bardziej stanowcza i odwa¿niejsza, zw³aszcza w fina³owej scenie w lochach hm, na razie to by by³o na tyle, skoñczy³a mi siê wena. ewentualny ci¹g daszy byæ mo¿e nast¹pi póŸniej...
|
|
|
Post by Kaja on May 28, 2008 13:30:52 GMT 1
Ves doprowadziłaś mnie dziś do łez. Oczywiście ze śmiechu. Jak czytałam twoją recenzję to nie mogłam sie nie zaśmiać jak przeczytałam o Panu Podziemi lądującym na tyłku i Raoulu który przesadził z szampanem (Jestem właśnie w trakcie lektury Al- Najid i stad te skojarzenia). Przedstawienia musiały być urocze. To że Steciuk się myli jakos mnie nie dziwi. W końcu jego wprowadzono w ten spektakl właściwie w ostatniej chwili i na ćwiczenia było za późno. To i tak duży ukłon w jego stonę że jakoś sobie radzi. Zaintrygowałaś mnie Pauliną i jej Christine. W własnie taka powinna być. Trochę łagodna, ale z drugiej strony pewna siebie. Oby wokalnie tylko dawała radę. Jak ja bym chciała zobaczyć tego drugiego upiora. Juz niczego sie nie spodziewam tylko tak z ciekawości. Może jakoś sie uda.
|
|
|
Post by Bazylia on May 29, 2008 12:43:23 GMT 1
Jak na to, że Steciuka właściwie dobrali faktycznie w ostatniej chwili, radzi sobie dobrze - już nawet samo to, że jest w stanie jakoś wybrnąć, improwizując. Pomijając improwizacje, małe i większe - pojęcia nie mam, jak on to robi, ale ma to coś. Im więcej czasu mija od niedzieli, tym bardziej się przekonuję, że będzie mi się kojarzył z Upiorem bardzo, bardzo długo. Pomijam już nawet fakt, że nie był takim "Don Juanem z kanałów" (Kaju, wybacz zapożyczenie cytatu) jak Aleksander. Miał za to coś, co Upiór mieć powinien, a czego Aleksandrowi zdecydowanie zabrakło. To się charyzma nazywa. Pauliny słyszeć nie miałam okazji, ale ogromna większość osób pisze, że Edyta jest najlepsza i wierzę. Śpiewa tak, że nawet jeśli są drobne niedociągnięcia, to zwyczajnie się ich nie zauważa. Amen Jeszcze jedno... Raoul. Tzn. konkretnie Raoul po Mrozińsku. Kojarzy się (nie tylko mi) z Raoulem z Nattowego "Al Najid" - subiektywnie moim jedynym kanonicznym kanonem. To jest właśnie to, co powinno być. Mogę tylko dodać, że faktycznie zobaczenie tego na żywo coś robi z ludźmi. Pod warunkiem, że się trafi na odpowiednią obsadę. A jakby tak zebrać i przetasować, to taka by była.
|
|
Kwizar
Gość Opery
OWBG, Władca Pustyni
Samozwańczy Naczelny Pilot Forum =)
Posts: 268
|
Post by Kwizar on May 29, 2008 12:47:59 GMT 1
Ode mnie trzy grosze. Zanim się jeszcze spektakl zaczął, ja musiałem zrobić przemeblowanie w Romie Czy oni muszą mieć tak wielkie głośniki w lożach na II piętrze? Choć dzięki jednemu małemu zabiegowi miałem widoczność idealną Większość uwag już się pojawiło. Dodam od siebie, że: Upiór - Steciuk jest zdecydowanie upiorny. Charakteryzacja przy jego posturze powoduje, że nawet z loży na drugim piętrze widać te jego szkaradności na twarzy. Zdecydowanie dużo lepszy aktorsko, jakiś dynamizm postaci. Doskonale przeczytane listy – rozkazy. Scena na dachu... dziewczyny wyżej myślę ,wszystko ładnie ujęły Brakuje mu jeszcze trochę opanowania tekstu ale całą gra, sposób śpiewania mi się podoba bardzo. Oczywiście najlepszym momentem było, gdy w maskaradzie troszkę pelerynka mu odmawiała współpracy, przez co nie stał idealnie na zapadni i zniknął w dość specyficzny sposób Drugie, to słynny upadek w podziemiach na koniec. Był tak nieoczekiwany, a jednocześnie tak wspaniale wkomponował się w całą scenę. Raul - Marcin. O Marcinie jedno zdanie. Marcin, jest Marcinem i niech tak pozostanie Christine – Kaja – no cóż, pewne braki, ale obawiałem się że będzie gorzej. Carlotta - Monika Rowińska – niestety, ot nie to. Niby wszystko poprawnie, ale brak tej Carlotowatości Basi Melzer. I to kwiczenie w Il Muto. Jedyne co mnie rozbawiło to ‘masz niemą rolę ty mała ropucho’ Co do reszty, to bez zbytniej przesady. W miarę to się układa. Z góry naprawdę dużo widać Co bym jeszcze dodał, to Roma musi popracować nad nagłośnieniem skrajnych loży. Raz za cicho, raz za głośno, czego wyraz dałem wdzięcznym skierowaniem pięści w stronę kolumny stojącej obok mnie To co dało się zauważyć z góry, to Pawłowski sam decyduje o nagłośnieniu orkiestry. Ma koło siebie mixer , czy jak się to zwie i zgłaśnia/ścisza orkiestrę. No i w zasadzie na tyle. Nie ma czasu pisać – AutoCAD wzywa. Konwaliowe pozdrowienia
|
|
mafia
Nowo Przybyły
Posts: 14
|
Post by mafia on Jun 10, 2008 13:23:07 GMT 1
Witajcie. Weszłam tylko na chwilkę, aby opisać niedzielnego "Upiora w operze" na którym byłam 8.06. A więc...Ku mojemu, i mojej znajomej, zaskoczeniu Erika zagrał p.Damian Aleksander (a moja koleżanka, która zna p. Łukasza, była na początku przekonana, że ma grać p. Łukasz - ponoć sam jej to powiedział, widocznie była nagła zmiana planu). I muszę przyznać, iż jestem pod wrażeniem Jego występu. Chociaż nie ukrywam iż brakowało mi Upiora w wykonaniu p. Steciuka. I chyba muszę przyznać Wam rację, ale jakby się temu tak z bliska przyjrzeć to p. Damian, przez ten swój delikatny, ciepły głos jak gdyby oddalił sie od pierwowzoru Erika. I do tego Jego ruchy, gestykulacje... Jednym słowem powinien jeszcze popracować nad swoją rolą. Ale ogólnie nie było aż tak źle, przynajmniej poznałam Erika w wersji light - chociaż Erik w wersji opisanej w książce bardziej przypadł mi do gustu . Christine zaś zagrała Paulina Janczak. Wokalnie ładnie zaśpiewała - nie powiem, aczkolwiek powinna jeszcze popracować, gdyż czegoś mi jeszcze, granej przez nią Christine, brakowało . Raula zagrał Łukasz Talik - wokalnie średnio wypadł, aktorsko, fatalnie. Chciałabym zobaczyć Raula zagranego przez Marcina. Musze przyznać, że Raulów będę surowo oceniać, gdyż nie za bardzo przypadł mi ten wicehrabia do gustu W rolę Meg wcieliła się Ida. Wokalnie średnio wypadła, ale jej taniec bardzo mi sie spodobał, bowiem bardzo ładnie zatańczyła (w końcu była w swoim żywiole) W końcu taniec to Idki żywioł Niestety nie mogę sobie przypomnieć kto grał Carlottę, ale jedno jest pewne - ta osoba musi jeszcze popracować. No dobra na tym etapie zakończę swoje relacje, gdyż muszę zasiąść teraz do nauki. Jedno jest pewne, mam teraz mieszane uczucia. Z jednej strony jestem pod wrażeniem ich występu, zaś z drugiej strony czegoś mi tu brakowało . Nie wiem czym jest to spowodowane iż, tak jak i Wy, zaczęłam krytykować, spektakl na który sporo osób tak ciężko pracowało (a przede wszystkim artyści). Ciekawa jestem jaki będzie październikowy "Upiór w operze". Zamierzam wybrać się po raz trzeci, i ostatni, na Upiora dnia 31.10. Już sie nie mogę doczekać tego dnia P.S.: Mam do Was pytanie - czy próbowaliście wyobrazić sobie głoś Erka opisanego przez Gastona? Jeżeli tak, jaki miał wg Was miał ów tajemniczy Głos jakiemu nie mogła oprzeć sie Christine? Mam tu namyśli głos jakim Erik śpiewał do niej, dla niej. A nie głosu zdenerwowanego Erika, który był "nasączony" wściekłością oraz nienawiścią do ludzkiej rasy...
|
|
|
Post by fidelio on Jun 11, 2008 8:57:25 GMT 1
P.S.: Mam do Was pytanie - czy próbowaliście wyobrazić sobie głoś Erka opisanego przez Gastona? Jeżeli tak, jaki miał wg Was miał ów tajemniczy Głos jakiemu nie mogła oprzeć sie Christine? Mam tu namyśli głos jakim Erik śpiewał do niej, dla niej. A nie głosu zdenerwowanego Erika, który był "nasączony" wściekłością oraz nienawiścią do ludzkiej rasy... Tenor, Mafia, bezdyskusyjnie tenor. Wszystko, co Erik śpiewa u Leroux, to są partie tenorowe. Ale za nic nie jestem w stanie podać choć jednego nazwiska współczesnego śpiewaka, który pasowałby mi tu ze swoim głosem - chyba najbliżej było w tym filmie z 1990 z Charlesem Dancem kiedy na końcu śpiewają do siebie Faustem, głos podstawiał Gerard Garino. www.youtube.com/watch?v=SimXex8Vl3cA ja (oraz Kot) już w piątek przekonamy się naocznie i nausznie czy londyńska replica production zeszła po latach na psy. Jestem na 90% pewna, że nie zeszła.
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Jun 16, 2008 10:52:34 GMT 1
Byłam w Londynie. Dwa razy widziałam. Napiszę recenzję jak przestaną mi się ręce trząść. Arcydzieło.
Teraz wiem, że Upiór made in Roma nie zasługuje na długie recenzje. Tylko " Dno, dno, dno" Nawet mechanika sceniczna jest kiepska. rzeczy dzielą się na słabe ( mechanika sceniczna) i denne absolutnie ( upiór Christine, tekst, orkiestra, dekoracje kostiumy).
Jedynie pan Mroziński trzyma fason. Marnuje się.
Nie pójdę drugi raz na Steciuka bo bym wyła z rozpaczy.
|
|