Post by Nattie on Sept 5, 2005 22:16:11 GMT 1
A pamiêtacie jeszcze to? Wygrzebane z zakamarków dysku... Ja nie wiedzia³am, gdzie to wczepiæ [uœmiech do moderatorstwa] To chyba garderobiany temat jednak... Jakby co, to proszê wrzuciæ do odpowiedniejszego worka
Z tego, co piszecie wynika, ¿e niektóre wybieraj¹ siê w podró¿e w ró¿ne strony. Proponujê szukaæ œladów Upiora, gdziekolwiek siê udacie!
To s¹ takie luŸne myœli, dlatego pewnie czasem niesk³adne, wybaczcie
Wiedeñskie impresje z upiornym podtekstem
Autobus powrotny, t³ok, wszystkie miejsca zajête – ludzie wracaj¹ do domu na d³u¿ej.
Za oknem Brno, jakiœ cz³owiek niedaleko opowiada o nurkowaniu na rafach koralowych, a wiêkszoœæ œpi. Na niebie brakuje ksiê¿yca, który tak piêknie œwieci³ podczas mojej podró¿y „tam”, i pomóg³ mi posk³adaæ puzzle pod tytu³em Al Najid. Wydaje mi siê w koñcu, ¿e mam w d³oni wszystkie nitki, i wiecie co? Dziwnie siê z tym czujê, mam nadziejê, ¿e ca³oœæ bêdzie gra³a. Dziœ za to na niebie s¹ gwiazdy, jak tylko wyjedziemy z jasnej obwodnicy miasta, to znowu je zobaczê za oknem.
Siedzia³am dziœ przez chwilê na ³aweczce w pobli¿u mojego pensjonatu. W okolicy jest doœæ du¿o obcokrajowców, ale nie turystów, jest daleko od atrakcji turystycznych. Mam na myœli raczej Turcjê i inne muzu³mañskie kraje, ale widzia³am te¿ wczoraj kobietê odzian¹ w b³êkitne sari – czyli Indie. Wygl¹da³a jak barwny kwiat na ulicy. Lubiê obserwowaæ tak¹ ludzk¹ mieszankê, nie przeszkadzaj¹ mi chusty muzu³mañskich kobiet i turban jakiejœ Murzynki. Nieopodal dzieciaki obu p³ci gra³y w pi³kê, i tak samo wrzeszcza³y te w chustach, dresach i adidaskach, jak te bez chust. I jak ja mam uwierzyæ, ¿e za jakiœ czas bêd¹ sobie podk³adaæ bomby?
W okolicy jest pe³no sklepików z tandetnymi ró¿noœciami i tanimi rozmowami prowadzonych przez tych¿e „obcych”, zwykle z internetem. W jednej z takich kafejek, tak przy okazji, rujnowa³am swój bud¿et zagl¹daj¹c na upiorne forum (dobra, przesadzam... ale 2 Euro za godzinê...). To jest bardzo przyjemna kafejka, i nie tylko dlatego, ¿e obs³ugê stanowi mi³y i przystojny ch³opak o czarnych w³osach i oczach, wyszczerzaj¹cy do mnie zawsze zêby w szczerym uœmiechu. Ja po ³amanemu niemiecko-angielsku, on po niemiecku, dodaæ do tego mowê cia³a i ca³kiem fajnie siê z nim gada. Ale tak naprawdê to chodzê tam, bo mo¿na pod³¹czyæ mojego USB dyska bez problemu, sprzêt jest szybki i wszystko dzia³a jak nale¿y, a obok nie siedzi wzdychaj¹cy ciê¿ko grubas ze s³uchawkami na uszach. Nie chcia³abym widzieæ, co ogl¹da popijaj¹c to swoje piwko, na szczêœcie by³y takie przegródki... Wypad³am wtedy stamt¹d jak najszybciej siê da³o.
Wczoraj kupi³am sobie pami¹tkê z Wiednia, jak zwykle moje pami¹tki s¹ baaardzo typowe dla odwiedzanych miejsc... Otó¿ po drodze do stacji metra przechodzi³am codziennie co najmniej dwa razy obok sklepu ze starociami i u¿ywanymi rzeczami ró¿nego sortu, i oczywiœcie za ka¿dym razem ogl¹da³am wystawê. Czego tam nie by³o - od starych wyszczerbionych fili¿anek do zabytkowej prawie maszyny do kawy, œwieczniki, talerzyki, buty, torebki, plastikowe miski i stare firanki. Ale na jednym ze œwieczników wisia³a sobie gliniana afrykañska maska, i za ka¿dym razem bezczelnie wlepia³a we mnie swoje puste oczodo³y, a z otworu jej ust wydobywa³ siê szepcz¹cy chichot „i tak mnie kupisz, i tak mnie kupisz...”, nawet po tym, jak wesz³am do sklepu i zaopatrzywszy siê w drobiazg za parê groszy sprawdzi³am jej cenê, która nieco os³abi³a moje gor¹ce po¿¹danie. Wziê³am siê wiêc na sposób, i ostatniego dnia wysz³am spokojnie ze spotkania, wsiad³am w metro myœl¹c „jak zd¹¿ê, to j¹ kupiê, a jak nie, to nie...” A czasu by³o tyle, ¿e mimo niesamowitych rozwi¹zañ komunikacyjnych Wiednia mog³am równie dobrze zd¹¿yæ, jak i nie zd¹¿yæ. Zd¹¿y³am i zosta³am jej szczêœliw¹ posiadaczk¹, a jutro zawiœnie na mojej œcianie. Jest po prostu stworzona do tego celu, i w g³êbi serca wierzy³am, ¿e siê uda, w koñcu nie po to ¿ywi³am siê chiñskimi zupkami i kebabem... M¹¿ pewnie popuka siê w czo³o, ale mam te¿ coœ dla niego (oczywiœcie nie jest to landszaft Wiednia ani kubeczek czy inny gad¿et z odpowiednim napisem), zreszt¹ jestem pewna, ¿e maska mu siê spodoba – no i bêdzie musia³ jakiœ wisielec dla niej zrobiæ. Najlepsze miejsce bêdzie gdzieœ, hmmm, ko³o lustra...
Dobrze, to wracam myœlami do Opery, bo na gor¹co to tylko o lo¿ach w toalecie by³o.
Nawiasem mówi¹c, to czasami toalety s¹ naprawdê ciekawe. Dziœ na dworcu po³udniowym poczu³am siê jak w wiêzieniu, ojej, muszê to opisaæ... Otó¿ po uiszczeniu przy wejœciu op³aty u pana o posturze rzeœkiego rzeŸnika uda³ siê on wraz ze mn¹ do damskiej toalety i specjalnym kluczem otworzy³ ciê¿kie drzwi jednej z kabin robi¹c przy tym wiele zgrzytliwego ha³asu. Nastêpnie drzwi zatrzasnê³y siê za mn¹ z niespodziewanym hukiem. Przyjrza³am siê potem dziwnemu mechanizmowi i dosz³am do wniosku, ¿e jest to taka blokada przeciwko nieuczciwcom, którzy chcieliby zrobiæ coœ za plecami owego stró¿a. Naprawdê pomys³owe i bardzo trudne do zniszczenia i ominiêcia. Przysz³o mi na myœl, ¿e to dlatego, ¿e toaleta jest w pobli¿u przystanku, sk¹d odje¿d¿a masa autobusów do Polski i innych krajów, z których ludzie przybywaj¹ do Wiednia w podobnych celach. Zrobi³o mi siê przykro, ale mo¿e przesadzam?
[gwiazdy zniknê³y, buuuu.....]
Tak sobie myœlê o tej Operze i myœlê. Jest piêkny budynek i wnêtrzami mo¿na siê naprawdê zachwyciæ. Pierwszego dnia pogalopowa³am sprawdziæ, kiedy j¹ mo¿na zwiedziæ i wpad³am do foyer prosto w t³um wyfraczonych panów i dam w wieczorowych sukniach (ja w ortalionie, d¿insach i adidaskach...). Stwierdzi³am jednak, ¿e najwy¿ej mnie wyprosz¹, a przynajmniej zobaczê te piêkne schody. Przeciska³am siê miêdzy nimi i poogl¹da³am co by³o do zobaczenia zebrawszy kilka zdziwionych spojrzeñ, ale na szczêœcie ¿adnych kopniaków. Okaza³o siê, ¿e by³a to chwila na kilka minut przed premier¹ „Pierœcienia Nibelungów”...
Nie bêdê opisywaæ wnêtrz, jak ktoœ chce, to polecam „panoramic tour”:
www.wiener-staatsoper.at/Content.Node2/home/haus/arch_aussen_stopphp11.php
Trzeba mieæ javê. Oczywiœcie nie by³am wszêdzie, na dachu niestety te¿ nie.
Dwa dni potem wybra³am siê na zwiedzanie z przewodnikiem, który przegoni³ nas po korytarzach, objaœniaj¹c trochê historii i najwa¿niejsze zabytki – pokój herbaciany z piêknym lustrem, gdzie cesarz spêdza³ antrakty, salê z gobelinami (Mahlersaal), w której wisia³y piêkne ¿yrandole (choæ niewielkie). Schwindfoyer niestety nie widzia³am na ¿ywo.
A potem otworzy³ ogromne drzwi, to by³ doœæ spektakularny moment, i korytarzem przeszliœmy obok wejœæ do ló¿ na pierwszym piêtrze (nr 5 te¿ by³, ale tu to jest zwyk³a lo¿a-klitka) i na koniec zasiedliœmy w miêkkich fotelach na widowni. Dooko³a sceny znajduje siê kilka piêter z lo¿ami. Z najtañszych miejsc najwy¿szych podobno nic nie widaæ. Przypomina³o mi to, sorry, blokowisko. Ma³o ozdób, ¿e o z³oconych pos¹gach nie wspomnê... Rozczarowana nieco by³am, bo siê spodziewa³am... wiadomo. Pod sufitem wisi ¿yrandol, bardzo wysoko. Ma kszta³t obrêczy, jest zbudowany z miliardów chyba kryszta³ów i wa¿y 4 tony. Pan objaœnia³, jak dzia³a scena, która ma trzy piêtra i odpowiednie ustawiane jest danego dnia, i jeszcze siê mo¿e obracaæ. Zmiana dekoracji do oper i baletów trwa ca³¹ noc i dzieñ, bo tam codziennie jest przedstawienie, 7 dni w tygodniu itd. oprócz dwóch miesiêcy wakacji w roku, kiedy to wszystko remontuj¹. Trwa³y w³aœnie przygotowania do „Elektry” i na scenie krêci³ siê ma³y t³umek robotników, ale jeszcze ¿adnych ciekawych dekoracji nie by³o. Mo¿e oprócz tego, ¿e w pewnym momencie z zaplecza na scenê wjecha³ srebrny mercedes. Tymczasem pan zaznajomi³ nas ze specyfik¹ pracy muzyków z Wiedeñskiej Filharmonii, którzy stanowi¹ równie¿ orkiestrê Opery. Otó¿ zawi¹zali oni prywatny klub, do którego oczywiœcie dostaæ siê graniczy z cudem, i jako klub podpisan¹ maj¹ umowê z Oper¹. Ich praca wygl¹da tak, ¿e po³owa jest w trasie po œwiecie, a po³owa w Wiedniu. Rano maj¹ próby, potem zwykle graj¹ koncerty, a wieczorem w Operze. Codziennie. Nie by³oby to zgodne z prawem pracy, ale jeœli s¹ prywatnym klubem, to wszystko jest OK, niez³e, nie? Poza tym jest wœród nich ci¹g³a rotacja, tzn., jak ktoœ rano jest na próbie do Opery to wieczorem mo¿e byæ ju¿ w samolocie do Honolulu. I ka¿dy z nich poddaje siê temu, pchaj¹ siê tam zreszt¹ drzwiami i oknami, mimo tej harówy... A ¿eby by³o sprawiedliwie, to ka¿dy z muzyków zarabia tyle samo, niezale¿nie gdzie w³aœnie gra. [bateria siê zaraz skoñczy, buuu]
Co do œpiewaków, to zatrudniaj¹ ich sezonowo, te¿ nie ma sta³ych pracowników. A znane nazwiska „nie s¹ im potrzebne, aby zape³niæ salê”, znane nazwiska same prosz¹ o mo¿liwoœæ wystêpów. Oj, szowinistycznie zabrzmia³o... Bardzo by³ z tej opery dumny. No dobra, jest z czego, ja tylko nie lubiê chwalipiêctwa, zw³aszcza jak przewodnik siê chwali jakby by³ dyrektorem. Pan wymienia³ te¿ cyfry, których nie mog³am zapamiêtaæ, a mówi³ g³ównie o tym, ile gdzie jest miejsc, ¿e w repertuarze maj¹ 60 przedstawieñ w sezonie (w Pary¿u bodaj 20?), ile które bilety kosztuj¹ i jak¹ przepustowoœæ ma ta opera, ³¹cznie z rocznymi obrotami pieniê¿nymi. I ¿e najwiêcej, najdro¿ej, najczêœciej... Nie s¹dzê, ¿eby poziom muzyczny by³ niski, no co wy. Tylko to wszystko brzmia³o, jakby to by³a jakaœ fabryka, kombinat, przedsiêbiorstwo. Zupe³nie jak Moncharmin... Bez DUCHA... Mia³am zapytaæ, czy nie maj¹ tu jakiegoœ Upiora, ale ludzie dr¹¿yli ci¹gle tematykê liczbow¹, i stchórzy³am. Ojej, mam nadziejê, ¿e was nie zawiod³am tym lekko rozczarowuj¹cym wspomnieniem. Wiedeñska Opera jest naprawdê piêkna! Nawet jak ¿yrandol nie przypomina TEGO ¿yrandola... Chyba po prostu wolê s³uchaæ opowieœci o duchach ni¿ o liczbach.
Chocia¿...
Wiecie, jak tak teraz sobie myœlê, i wszystko trochê siê uspokoi³o w mojej g³owie, to wydaje mi siê, ¿e mo¿e Upiór tam jednak czasem zagl¹da. INCOGNITO. W koñcu poziom muzyczny jest znakomity! A i lo¿a numer 5 w toalecie by³a wyraŸnie zarezerwowana! Upiór stoi w kolejce do kasy, albo robi rezerwacjê przez internet, oczywiœcie na lo¿ê numer 5 na pierwszym piêtrze, która wygl¹da jak setka innych. Zasiada w niej ze swoj¹ ¿yw¹ ¿on¹ i ogl¹daj¹ sobie opery tak, jak wszyscy inni ludzie. A potem wracaj¹ do domu, w którym nie ma zapadni, podwójnych œcian i obrotowych luster. Normalnym domem bym go jednak nie nazwa³a, chyba nie s¹dzicie, ¿e dom Upiora móg³by byæ normalny?
Naprawdê nie wiem, sk¹d mi to wszystko do g³owy przychodzi...
PS. Maska wisi. ;D
Z tego, co piszecie wynika, ¿e niektóre wybieraj¹ siê w podró¿e w ró¿ne strony. Proponujê szukaæ œladów Upiora, gdziekolwiek siê udacie!
To s¹ takie luŸne myœli, dlatego pewnie czasem niesk³adne, wybaczcie
Wiedeñskie impresje z upiornym podtekstem
Autobus powrotny, t³ok, wszystkie miejsca zajête – ludzie wracaj¹ do domu na d³u¿ej.
Za oknem Brno, jakiœ cz³owiek niedaleko opowiada o nurkowaniu na rafach koralowych, a wiêkszoœæ œpi. Na niebie brakuje ksiê¿yca, który tak piêknie œwieci³ podczas mojej podró¿y „tam”, i pomóg³ mi posk³adaæ puzzle pod tytu³em Al Najid. Wydaje mi siê w koñcu, ¿e mam w d³oni wszystkie nitki, i wiecie co? Dziwnie siê z tym czujê, mam nadziejê, ¿e ca³oœæ bêdzie gra³a. Dziœ za to na niebie s¹ gwiazdy, jak tylko wyjedziemy z jasnej obwodnicy miasta, to znowu je zobaczê za oknem.
Siedzia³am dziœ przez chwilê na ³aweczce w pobli¿u mojego pensjonatu. W okolicy jest doœæ du¿o obcokrajowców, ale nie turystów, jest daleko od atrakcji turystycznych. Mam na myœli raczej Turcjê i inne muzu³mañskie kraje, ale widzia³am te¿ wczoraj kobietê odzian¹ w b³êkitne sari – czyli Indie. Wygl¹da³a jak barwny kwiat na ulicy. Lubiê obserwowaæ tak¹ ludzk¹ mieszankê, nie przeszkadzaj¹ mi chusty muzu³mañskich kobiet i turban jakiejœ Murzynki. Nieopodal dzieciaki obu p³ci gra³y w pi³kê, i tak samo wrzeszcza³y te w chustach, dresach i adidaskach, jak te bez chust. I jak ja mam uwierzyæ, ¿e za jakiœ czas bêd¹ sobie podk³adaæ bomby?
W okolicy jest pe³no sklepików z tandetnymi ró¿noœciami i tanimi rozmowami prowadzonych przez tych¿e „obcych”, zwykle z internetem. W jednej z takich kafejek, tak przy okazji, rujnowa³am swój bud¿et zagl¹daj¹c na upiorne forum (dobra, przesadzam... ale 2 Euro za godzinê...). To jest bardzo przyjemna kafejka, i nie tylko dlatego, ¿e obs³ugê stanowi mi³y i przystojny ch³opak o czarnych w³osach i oczach, wyszczerzaj¹cy do mnie zawsze zêby w szczerym uœmiechu. Ja po ³amanemu niemiecko-angielsku, on po niemiecku, dodaæ do tego mowê cia³a i ca³kiem fajnie siê z nim gada. Ale tak naprawdê to chodzê tam, bo mo¿na pod³¹czyæ mojego USB dyska bez problemu, sprzêt jest szybki i wszystko dzia³a jak nale¿y, a obok nie siedzi wzdychaj¹cy ciê¿ko grubas ze s³uchawkami na uszach. Nie chcia³abym widzieæ, co ogl¹da popijaj¹c to swoje piwko, na szczêœcie by³y takie przegródki... Wypad³am wtedy stamt¹d jak najszybciej siê da³o.
Wczoraj kupi³am sobie pami¹tkê z Wiednia, jak zwykle moje pami¹tki s¹ baaardzo typowe dla odwiedzanych miejsc... Otó¿ po drodze do stacji metra przechodzi³am codziennie co najmniej dwa razy obok sklepu ze starociami i u¿ywanymi rzeczami ró¿nego sortu, i oczywiœcie za ka¿dym razem ogl¹da³am wystawê. Czego tam nie by³o - od starych wyszczerbionych fili¿anek do zabytkowej prawie maszyny do kawy, œwieczniki, talerzyki, buty, torebki, plastikowe miski i stare firanki. Ale na jednym ze œwieczników wisia³a sobie gliniana afrykañska maska, i za ka¿dym razem bezczelnie wlepia³a we mnie swoje puste oczodo³y, a z otworu jej ust wydobywa³ siê szepcz¹cy chichot „i tak mnie kupisz, i tak mnie kupisz...”, nawet po tym, jak wesz³am do sklepu i zaopatrzywszy siê w drobiazg za parê groszy sprawdzi³am jej cenê, która nieco os³abi³a moje gor¹ce po¿¹danie. Wziê³am siê wiêc na sposób, i ostatniego dnia wysz³am spokojnie ze spotkania, wsiad³am w metro myœl¹c „jak zd¹¿ê, to j¹ kupiê, a jak nie, to nie...” A czasu by³o tyle, ¿e mimo niesamowitych rozwi¹zañ komunikacyjnych Wiednia mog³am równie dobrze zd¹¿yæ, jak i nie zd¹¿yæ. Zd¹¿y³am i zosta³am jej szczêœliw¹ posiadaczk¹, a jutro zawiœnie na mojej œcianie. Jest po prostu stworzona do tego celu, i w g³êbi serca wierzy³am, ¿e siê uda, w koñcu nie po to ¿ywi³am siê chiñskimi zupkami i kebabem... M¹¿ pewnie popuka siê w czo³o, ale mam te¿ coœ dla niego (oczywiœcie nie jest to landszaft Wiednia ani kubeczek czy inny gad¿et z odpowiednim napisem), zreszt¹ jestem pewna, ¿e maska mu siê spodoba – no i bêdzie musia³ jakiœ wisielec dla niej zrobiæ. Najlepsze miejsce bêdzie gdzieœ, hmmm, ko³o lustra...
Dobrze, to wracam myœlami do Opery, bo na gor¹co to tylko o lo¿ach w toalecie by³o.
Nawiasem mówi¹c, to czasami toalety s¹ naprawdê ciekawe. Dziœ na dworcu po³udniowym poczu³am siê jak w wiêzieniu, ojej, muszê to opisaæ... Otó¿ po uiszczeniu przy wejœciu op³aty u pana o posturze rzeœkiego rzeŸnika uda³ siê on wraz ze mn¹ do damskiej toalety i specjalnym kluczem otworzy³ ciê¿kie drzwi jednej z kabin robi¹c przy tym wiele zgrzytliwego ha³asu. Nastêpnie drzwi zatrzasnê³y siê za mn¹ z niespodziewanym hukiem. Przyjrza³am siê potem dziwnemu mechanizmowi i dosz³am do wniosku, ¿e jest to taka blokada przeciwko nieuczciwcom, którzy chcieliby zrobiæ coœ za plecami owego stró¿a. Naprawdê pomys³owe i bardzo trudne do zniszczenia i ominiêcia. Przysz³o mi na myœl, ¿e to dlatego, ¿e toaleta jest w pobli¿u przystanku, sk¹d odje¿d¿a masa autobusów do Polski i innych krajów, z których ludzie przybywaj¹ do Wiednia w podobnych celach. Zrobi³o mi siê przykro, ale mo¿e przesadzam?
[gwiazdy zniknê³y, buuuu.....]
Tak sobie myœlê o tej Operze i myœlê. Jest piêkny budynek i wnêtrzami mo¿na siê naprawdê zachwyciæ. Pierwszego dnia pogalopowa³am sprawdziæ, kiedy j¹ mo¿na zwiedziæ i wpad³am do foyer prosto w t³um wyfraczonych panów i dam w wieczorowych sukniach (ja w ortalionie, d¿insach i adidaskach...). Stwierdzi³am jednak, ¿e najwy¿ej mnie wyprosz¹, a przynajmniej zobaczê te piêkne schody. Przeciska³am siê miêdzy nimi i poogl¹da³am co by³o do zobaczenia zebrawszy kilka zdziwionych spojrzeñ, ale na szczêœcie ¿adnych kopniaków. Okaza³o siê, ¿e by³a to chwila na kilka minut przed premier¹ „Pierœcienia Nibelungów”...
Nie bêdê opisywaæ wnêtrz, jak ktoœ chce, to polecam „panoramic tour”:
www.wiener-staatsoper.at/Content.Node2/home/haus/arch_aussen_stopphp11.php
Trzeba mieæ javê. Oczywiœcie nie by³am wszêdzie, na dachu niestety te¿ nie.
Dwa dni potem wybra³am siê na zwiedzanie z przewodnikiem, który przegoni³ nas po korytarzach, objaœniaj¹c trochê historii i najwa¿niejsze zabytki – pokój herbaciany z piêknym lustrem, gdzie cesarz spêdza³ antrakty, salê z gobelinami (Mahlersaal), w której wisia³y piêkne ¿yrandole (choæ niewielkie). Schwindfoyer niestety nie widzia³am na ¿ywo.
A potem otworzy³ ogromne drzwi, to by³ doœæ spektakularny moment, i korytarzem przeszliœmy obok wejœæ do ló¿ na pierwszym piêtrze (nr 5 te¿ by³, ale tu to jest zwyk³a lo¿a-klitka) i na koniec zasiedliœmy w miêkkich fotelach na widowni. Dooko³a sceny znajduje siê kilka piêter z lo¿ami. Z najtañszych miejsc najwy¿szych podobno nic nie widaæ. Przypomina³o mi to, sorry, blokowisko. Ma³o ozdób, ¿e o z³oconych pos¹gach nie wspomnê... Rozczarowana nieco by³am, bo siê spodziewa³am... wiadomo. Pod sufitem wisi ¿yrandol, bardzo wysoko. Ma kszta³t obrêczy, jest zbudowany z miliardów chyba kryszta³ów i wa¿y 4 tony. Pan objaœnia³, jak dzia³a scena, która ma trzy piêtra i odpowiednie ustawiane jest danego dnia, i jeszcze siê mo¿e obracaæ. Zmiana dekoracji do oper i baletów trwa ca³¹ noc i dzieñ, bo tam codziennie jest przedstawienie, 7 dni w tygodniu itd. oprócz dwóch miesiêcy wakacji w roku, kiedy to wszystko remontuj¹. Trwa³y w³aœnie przygotowania do „Elektry” i na scenie krêci³ siê ma³y t³umek robotników, ale jeszcze ¿adnych ciekawych dekoracji nie by³o. Mo¿e oprócz tego, ¿e w pewnym momencie z zaplecza na scenê wjecha³ srebrny mercedes. Tymczasem pan zaznajomi³ nas ze specyfik¹ pracy muzyków z Wiedeñskiej Filharmonii, którzy stanowi¹ równie¿ orkiestrê Opery. Otó¿ zawi¹zali oni prywatny klub, do którego oczywiœcie dostaæ siê graniczy z cudem, i jako klub podpisan¹ maj¹ umowê z Oper¹. Ich praca wygl¹da tak, ¿e po³owa jest w trasie po œwiecie, a po³owa w Wiedniu. Rano maj¹ próby, potem zwykle graj¹ koncerty, a wieczorem w Operze. Codziennie. Nie by³oby to zgodne z prawem pracy, ale jeœli s¹ prywatnym klubem, to wszystko jest OK, niez³e, nie? Poza tym jest wœród nich ci¹g³a rotacja, tzn., jak ktoœ rano jest na próbie do Opery to wieczorem mo¿e byæ ju¿ w samolocie do Honolulu. I ka¿dy z nich poddaje siê temu, pchaj¹ siê tam zreszt¹ drzwiami i oknami, mimo tej harówy... A ¿eby by³o sprawiedliwie, to ka¿dy z muzyków zarabia tyle samo, niezale¿nie gdzie w³aœnie gra. [bateria siê zaraz skoñczy, buuu]
Co do œpiewaków, to zatrudniaj¹ ich sezonowo, te¿ nie ma sta³ych pracowników. A znane nazwiska „nie s¹ im potrzebne, aby zape³niæ salê”, znane nazwiska same prosz¹ o mo¿liwoœæ wystêpów. Oj, szowinistycznie zabrzmia³o... Bardzo by³ z tej opery dumny. No dobra, jest z czego, ja tylko nie lubiê chwalipiêctwa, zw³aszcza jak przewodnik siê chwali jakby by³ dyrektorem. Pan wymienia³ te¿ cyfry, których nie mog³am zapamiêtaæ, a mówi³ g³ównie o tym, ile gdzie jest miejsc, ¿e w repertuarze maj¹ 60 przedstawieñ w sezonie (w Pary¿u bodaj 20?), ile które bilety kosztuj¹ i jak¹ przepustowoœæ ma ta opera, ³¹cznie z rocznymi obrotami pieniê¿nymi. I ¿e najwiêcej, najdro¿ej, najczêœciej... Nie s¹dzê, ¿eby poziom muzyczny by³ niski, no co wy. Tylko to wszystko brzmia³o, jakby to by³a jakaœ fabryka, kombinat, przedsiêbiorstwo. Zupe³nie jak Moncharmin... Bez DUCHA... Mia³am zapytaæ, czy nie maj¹ tu jakiegoœ Upiora, ale ludzie dr¹¿yli ci¹gle tematykê liczbow¹, i stchórzy³am. Ojej, mam nadziejê, ¿e was nie zawiod³am tym lekko rozczarowuj¹cym wspomnieniem. Wiedeñska Opera jest naprawdê piêkna! Nawet jak ¿yrandol nie przypomina TEGO ¿yrandola... Chyba po prostu wolê s³uchaæ opowieœci o duchach ni¿ o liczbach.
Chocia¿...
Wiecie, jak tak teraz sobie myœlê, i wszystko trochê siê uspokoi³o w mojej g³owie, to wydaje mi siê, ¿e mo¿e Upiór tam jednak czasem zagl¹da. INCOGNITO. W koñcu poziom muzyczny jest znakomity! A i lo¿a numer 5 w toalecie by³a wyraŸnie zarezerwowana! Upiór stoi w kolejce do kasy, albo robi rezerwacjê przez internet, oczywiœcie na lo¿ê numer 5 na pierwszym piêtrze, która wygl¹da jak setka innych. Zasiada w niej ze swoj¹ ¿yw¹ ¿on¹ i ogl¹daj¹ sobie opery tak, jak wszyscy inni ludzie. A potem wracaj¹ do domu, w którym nie ma zapadni, podwójnych œcian i obrotowych luster. Normalnym domem bym go jednak nie nazwa³a, chyba nie s¹dzicie, ¿e dom Upiora móg³by byæ normalny?
Naprawdê nie wiem, sk¹d mi to wszystko do g³owy przychodzi...
PS. Maska wisi. ;D