|
Post by Kaja on Jun 6, 2007 21:12:29 GMT 1
Szczęsliwego zakończenia nie oczekiwałam. To właśnie to jest dla mnie takie właśnie za słodkie niż gorzkie. Może dlatego mi ono nie pasuje. Szczęsliwej ksieżniczki nie oczekuje bo jakbym ja tu spotkała to położyłabys tak fajny tekst na łopatki.
Co do postaci to ja naprawde nie mam zastrzeżeń. Tylko ze co do Wielkiej Gotyckiej Bohaterki to wydaje mi sie ze jednak Mine cos innego pchało do tych czynów. To raczej przestanie zaprzeczania sobie i poznanie całkowicie siebie. To chyba nie była poza
|
|
|
Post by Aniolek on Jul 3, 2007 22:24:00 GMT 1
No to w końcu ja zabieram się za to już od długiego czasu Bohaterka jest dobrze nakreślona, bardzo ładnie widać jej przemianę, jej wątpliwości, pragnienia. Doskonale widać, że to pamiętnik, nie tylko dzięki banalnym zwrotom "mój pamiętniku" czy datą u góry, ale także z przekazywanych w nim emocji, bo tylko tam zazwyczaj człowiek się w ten sposób uzewnętrznia. Brak przydługich opisów, właściwie całkowity brak opisów, koncentracja na uczuciach, odczuciach i emocjach co jak dla mnie jest dużym plusem, nie lubię opisów. Język i postawa bohaterki świetnie zgrane z obowiązującymi normami, przynajmniej z początku, co znów jest plusem. Ostatecznie Twój styl i język, bardzo przekonujący, lekki, przyjemny i bogaty... w tym się powtarzam ^^ Nie przypadło mi do gustu zakończenie, nie lubię zmienianych zakończeń, poza tym zaczynało się robić naprawdę tkliwe i cukierkowate.... wprawdzie podratowałaś je odsłoną natury Draculi, ale mimo wszystko nie przypadło mi szczególnie do gustu, chyba jednak wolę go widzieć, jako "odratowanego" potwora niż "ciągle" potwora. Zakończenia za bardzo zalatuje mi Anną Rice, zwłaszcza całe przesyłanie wspomnień (wywiad z Wampirem), zdanie, że są jeszcze inni, ale nie próbowali się z nią kontaktować (też Wywiad i trochę Królowa potępionych) i to że się rozchodzą na jakiś czas (Pandora). W powieści Dracula jeśli chodzi o mnie jest miejsce tylko na 1 wampira i ewentualnie jego ladacznice.
|
|
|
Post by fidelio on Jul 3, 2007 23:57:36 GMT 1
No przyznaję się do Anne Rice, bez bicia. To miało być takie trochę a la Mariusz i Pandora, chociaż oczywiście oni są całkiem inni charakterologicznie. Mina to taka trochę Persefona a trochę Hestia - w niej jest ten mrok, ale i pęd do ratowania, jak już się zakocha (o czym sie oczywiscie dowiaduje zupelnie ostatnia, ale za to wpada na główke z uszami) i równocześnie ta mania porządkowania świata - te elementy są moim zdaniem nie do przeskoczenia. Ona sobie całkiem poważnie wyobraża, że ona tego wampira oswoi, uporządkuje i że będzie czysty zameczek i państwo księstwo w zameczku... Mnie najbardziej bawiło w niej to "teraz ja już wszystko wiem" jak tylko jakiś mały kawałek tej układanki się ułoży. Ona w sumie bardzo niewiele wie, do samego końca. Ona właściwie nie bardzo ma pojęcie w co się wpakowała, co się z nią dzieje, nawet jak właściwie się za to ratowanie ma brać. Bo i skąd ma wiedzieć? Moim zdaniem to były dwie możliwości - albo niestety musi zostać na koniec wampirem, czyli umrzeć wreszcie do końca, a nie jak dotąd tak po małym kawałku; albo - równie niestety - po prostu umrzeć martwym trupem. Bo tak, jak ja to widzę, to pół na pół się nie da, wieczność jest wieczność i sorry Winnetou Nie wyobrażam sobie technicznej strony "odwampirzenia" Wilhelminy, to jest chyba proces zachodzący w jednym kierunku, choć być może - i tu tak jest - raczej stopniowo niż jednorazowo. Więc, mając do wyboru zrobić wampirem albo ukatrupić, wolę juz to pierwsze. Niech się dziewczyna wreszcie dowie tego, czego się tak bardzo chce dowiedzieć. Właściwie, ja jej tylko dałam więcej czasu na zadawanie pytań. Wcale nie jestem przekonana, czy ona się zmieniła w krwiożerczą bestię - osobiście obstwiam dalsze króliki, choć na surowo. I tę samą, albo podobną, ilość watpliwości moralnych. Może wręcz uda jej się tego Draculę (Hades/Ares, typowy mroczny wojownik) trochę "uporządkować", zwłaszcza, jesli staną się do siebie bardziej podobni. Jeśli Wilhelminie się to nie uda, to chyba już nikomu.
|
|