|
Post by Vesper on Mar 6, 2008 9:34:28 GMT 1
Dla zainteresowanych posiadam zgrane 4 utwory ze strony Pawłowskiego (format WMA). mi siê nic ze strony Paw³owskiego nie odtwarza wiêc by³abym bardzo zainteresowana Zagrobelny w swoim 'pirackim' kostiumie wywo³uje u mnie niekontrolowane ataki g³upawki x]
|
|
|
Post by Vesper on Mar 7, 2008 13:59:28 GMT 1
dziêki za wys³anie piosenek^^ pos³ucha³am sobie.. oj, to bola³o o ile "Noc muzykê gra" jeszcze ujdzie, to "Upiór Opery" nie podoba³ mi siê wcale - Christine œpiewa za nisko, a Upiór wyje i zawodzi. "O tyle proszê ciê"... hm, nawet niez³e, zw³aszcza Raoul (mo¿e odtwórcy Upiora i Raoula powinni siê zamieniæ rolami? )
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Mar 7, 2008 22:04:19 GMT 1
Hm
To ja tez jakos o te utwory poproszę
ale jestem baaardzo secpytyczna
Mogę się co najwyżej pozytywnie rozczarować
Najbardziej mnie martwi upiór. Raz to ta wersja z hełmem z brylantyny na głowie w kolorze czarnym przypomina mi żuka gnojarka. Jak będziemy z nim w wersji to z mojej strony obawiam się chichotu niekontrolowanego. Poza tym ten pan jest spasiony. A ja jestem ortodoks Kay.
Dwa - maska jest tak niepozorna ( w kazdej kolejnej ekranizacji się zmniejsza) że COKOLWIEK on pod tym miał nie powinno być z tym problemem.
Trzy - Upiór który powinien miec głos najlepszy ( Maestro i te sprawy) z tych kawałków które słyszłam na youtubiue zawodzi jak prosię.
Ogólnie chyba zrobię sobie transparent " GO RAUL!" W tej blond wersji przynajmniej się uśmiecha miło.
|
|
|
Post by fidelio on Mar 12, 2008 10:24:38 GMT 1
A ja znowu wsiądę na mojego konika czyli literacką stronę tłumaczenia. Posłuchałam wreszcie te cztery nagrania (dzięki, Kwizar). Parę kometarzy. 1. All I ask of you - nie dziwię się, że Roma akurat tym fragmentem się chwali, bo jest zdecydowanie najlepszy, wokalnie i tekstowo. Jeśli już musiałabym się do czegoś przyczepić, to mam wrażenie, że autor tłumaczenia zakładał w ciemno, że od pierwszej nuty Christine jest 100% pewna co czuje do Raoula, że go kocha nad życie i zamierza z nim uciec przy pierwszej sposobności. A ja myślę, że jej nie chodzi o miłość, tylko o nadzieję, przyjaźń, zrozumienie - a Raoul odczytuje to po swojemu, czyli jako wyznania miłosne. Moim zdaniem to właśnie jest w oryginalnym tekście, a tutaj tego brak. 2. Masquerade - tak sobie. Rym "bal - na sto par" jest tak wyświechtany, że aż boli. Dość banalnie to wyszło, ale od biedy ujdzie. Zwłaszcza w wykonaniu na chór. Będzie się tyle działo na scenie, że widzowie nie zwrócą uwagi. 3. The Phantom of the Opera - kiepsko, niestety (tekst i wokal, zwłaszcza pan). Kiedy sama mierzyłam się z tym tekstem, jednym z największych problemów było poprawne akcentowanie słów "muzyka" i "opera" (nie muZyka i oPEra, tylko MUzyka i Opera) - tutaj zawodowi MUzycy śpiewają jakby dziś ich z remizy wypuszczono - te błędne akcenty przyprawiają mnie o ból zębów i mdłości. Ja rozumiem raz czy drugi, kiedy naprawdę nie można inaczej, ale nie tyle razy, nie za każdym razem. Poza tym kwestia "snów" - jakie sny, na litość wszelką?! Tam nie chodzi o żadne sny, tam chodzi o lustro. O identyczność, o boskie - psia krew jasna - bliźnięta! O Wichrowe Wzgórza. O wszystko, tylko nie o sny. 4. The Music of the Night - nie, nie, nie. Nawet nie o to chodzi, że źle zaśpiewane, bo w sumie ujdzie. Ten tekst jest niedopuszczalny. Ja sobie nie wyobrażam sytuacji - w jakiejkolwiek wersji chyba - żeby Erik do Christine miał śpiewać na wpół pornograficznym tekstem, jak tylko postawi ona stopę w Demeure du Lac. Nie, nie i już. On jej będzie śpiewał o snach (teraz to tak, no pewnie), o jakichś polecianych w kosmos abstrakcjach (o oczywistych konotacjach, ale wyrażonych w sposób umozliwiający natychmiastowe wycofanie się i oznajmienie, że chyba jej się przesłyszało ) o muzyce, duszy, o wszystkim co jest bezcielesne i anielskie. A nie reklamował - wybaczcie dosadność - swoje rozmiary!! Ja nie chcę, ja się nie zgadzam. Tam jeszcze będzie czas na wszystko, cała wieczność czasu. Ale nie wtedy, nie pierwszej nocy nad jeziorem (bo co oboje państwo by w skrytości ducha chcieli, ale się boją powiedzieć, to zupełnie inna sprawa...) Pozytywne wrażenia, z jakimi pozostawiły mnie półminutowe próbki tych piosenek docieracjące do brazylijskiej dżungli, odwołuję głosem kojota. Masz rację, Kocie - z Takim Upiorem to chyba już Raoul lepszy. Przynajmniej umie lepiej śpiewać. I nie jest erotomanem.
|
|
PhAnnie
Odwiedzający Operę
Posts: 150
|
Post by PhAnnie on Mar 12, 2008 22:49:26 GMT 1
Według mnie jest źle. Bardzo. I zdania raczej nie zmienię. Sytuacja, w której Phanki (!) mówią, że w danej wersji wolą Raoula, jest dla mnie definicją kompletnej porażki inscenizacyjnej. Nawet jeżeli wszystko inne: kostiumy, muzyka, są zachwycające (a w tym przypadku nie są), to to już po prostu NIE JEST TA HISTORIA. I koniec. Ludzie nie pozostają przez 20 lat całkowicie zauroczeni tym musicalem tylko dlatego, że muzyka jest przyjemna i stroje piękne. Co do tych utworów, to szczerze powiedziawszy jestem wstrząśnięta. "Upiór opery" jest tragiczny, a "Noc muzykę gra" tylko minimalnie lepsza. Oba polskie POPiory są straszne! Gerry może nie umie śpiewać, ale przynajmniej robił takich paskudnych "popowych gór" (nie wiem jak to nazwać, chodzi mi o to specyficzne śpiewanie wysokich dźwięków, charakterystyczne dla popowych piosenkarzy; tak czy siak szczerze tego nienawidzę.) Dzisiaj przeczytałam artykuł w empikowskiej gazetce i zirytowałm się jeszcze bardziej. Damian Aleksander sprawia wrażenie zarozumiałego bubka, uważa się za wielkiego znawcę "Upiora" i wygłasza swoje wielce ynetlygentne opinie. Przykład: "Najczęściej obsadza się w tytułowej roli aktorów dramatycznych, gdyż wymaga ona dużego doświadczenia aktorskiego. Jest to wysoka poprzeczka, bardzo łatwo przekroczyć granicę i zagrać to w stylu przerysowanej kreskówki, czyli tak, jak grano to w latach 80. My raczej chcemy być bliżsi prawdy związanej z filmem, który dał „Upiorowi...” świeżość remake’u i prawdopodobieństwo, stając się historią żywego człowieka, który z powodu swojej szpetoty nienawidzi ludzi, a jednocześnie ich kocha. Mówimy oczywiście o musicalu z 2004 r."NO COMMENT Inna wypowiedź, opatrzona nagłówkiem "DAMIAN BOGDAN ALEKSANDER, odtwórca tytułowej roli..... " ;D No więc DAMIAN BOGDAN ALEKSANDER pisze: "Popularność takich filmowych musicali jak "Moulin Rouge!", a przede wszystkim to, że otworzyliśmy się na Europę powoduje, że ludzie poszerzają swoje horyzonty. Poza tym telewizyjne hity jak "Taniec z gwiazdami", "You Can Dance" czy "Jak oni śpiewają" to elementy rozrywki, która zawiera się w musicalu. Być może ludzie zaczęli też dostrzegać ten gatunek, ponieważ dramatyzm teatru dramatycznego jest zbyt ciężki, żeby odczuwać w trakcie spektaklu rozrywkę. Tam trzeba wchodzić całym sobą. Mnie teatr muzyczny daje trochę dystansu. (...)"Noooooo tak. Ja w ogóle nie wiem po co oni ten casting robili. Mogli przecież od razu wyłonić obsadę z "Jak oni śpiewają"!
|
|
|
Post by fidelio on Mar 13, 2008 12:10:45 GMT 1
Masz rację, PhAnnie, że nie wystarczą piękne stroje, a nawet piękna muzyka, żeby utrzymać zainteresowanie ludzi przez 20 lat. Tam musi być... nie bardzo nawet wiem, jak to ująć... coś żywego? Żywego, ponadczasowego - klasycy to miewają (np Szekspir itp). "Jakie śliiiczne sukieeenki! Czuję się jak księżniiiczka!" (któraś atrapa Christine: www.youtube.com/watch?v=-0R_yrLdGQY ) nie wystarczą. Teksty pana Aleksandra, które cytujesz, są żenujące. Co on wie na temat tego jak to grano na początku? Z tego, co mówi - bardzo kategoryczne wypowiedzi zesztą - widzę, że niewiele. "Przerysowana kreskówka" - dobre sobie. To, jak grała ekipa Crawford/Brightman/Barton to było niedoścignione mistrzostwo świata (są fragmenciki na youtubie, warto poszperać i porównać). Absolutnie popieram pomysł, aby musical Webbera grać bardzo oszczędnymi środkami aktorskimi - co rzeczywiście wymaga ogromnego kunsztu - bo partytura jest i tak w stylu niemalże Grand Opera, więc więcej rozmachu to by było "granie kubłami". Zdecydowanie urwane gesty i np raczej zaciśnięta pięść niż wymachiwanie łapami (Boże, jak ja się boję, że on tam będzie wymachiwał łapami a la Grand Guignol...) W filmie nie było żadnej prawdy, to było zabicie genialnego spektaklu tępym jak cep narzędziem. Tam nie było nic żywego, co najwyżej bajka, a i to niezbyt udana. Kto temu aktorzynie sformatował mózg, że on TAM widzi historię żywego człowieka? (pytanie retoryczne, odpowiedź: reżyser). Porównania z "Jak oni śpiewają" pozostawiam bez komentarza. Skomentuję natomiast pogardliwą uwagę, że musical to nie teatr, w który trzeba zaangażować wszystko co się ma. Jeśli tak mówi aktor, który jest o dwa dni od zagrania Upiora (ja pamiętam podobny wywiad z Crawfordem, który powiedział "oddałem tej roli moją duszę") to znaczy, że on powinien siedzieć w sklepie na kasie, a nie grać. Techniki wokalnej państwa też nie skomentuję - byłabym nieobiektywna, wysiadując parę lat w operowych lożach potrafię sobie mniej więcej wyobrazić jak to Powinno być zaśpiewane. Tutaj nie jest - określenie "popowe góry" bardzo mi się podoba (tylko określenie, rzecz jasna). Ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, jaki trudny to jest materiał. To jest granie stojąc okrakiem na równoważni - nie może być ani zbyt słodko, ani zbyt strasznie, tylko dokładnie pomiędzy horrorem a melodramatem - i absolutnie nie wolno pozwolić, żeby się to przechyliło zbytnio w którąkolwiek stronę. Jeśli pan Aleksander zamierza grać "rozrywkowo" i "z dystansem" to zwali się z tej równoważni na pysk (i może jak raz maska się na coś przyda ). W ramach konkluzji: 1. Zawsze można pojechać gdzieś, gdzie zagrają to porządnie (skoro już tak się otworzyliśmy na Europę). 2. Lata 1992 w Her Majesty's w Londynie nikt mi z duszy nie wyrwie, mogą sobie próbować, phi. Teraz będzie pierwszy rząd - wtedy był trzeci na trzecim balkonie i ómarłam. Gdybym wtedy - kozą będąc pewnie w wieku targetu przedstawienia w Romie - siedziała w pierwszym rzędzie to by mnie na noszach zemdloną wynieśli 3. Niech próbują, co szkodzi kolejna wersja... Nie liczę na zachwyt, spodziewam się, że będę wkurzona; mam cień nadziei na zaskoczenie. Zastanawiam się, czy naprawdę stwierdzę że w tej wersji wolę Raoula. Do tej pory tak nie stwierdziłam - a wersji widziałam mnóstwo, w tym takie z małą ilością sensu, za to dużą krwi. I jakoś nigdy ten Raoul nie był wart wyprowadzki z Demeure du Lac (ale może to mój osobisty opór wobec osobników pryncypialnych, dogmatycznych i przekonanych i własnej słuszności). Czasem się nad Raolem lituję, czasem go doceniam, czasem go nawet trochę lubię. Miłe chłopię. Ale nie dla Chris (może zainteresowałby się Meg Giry? ) Jeśli ktoś mnie skutecznie przekona, że się mylę, oddam pokłon. 4. Zawsze będzie następna wersja. Tak działają mity. Mit się zawsze obroni.
|
|
kejti
Nowo Przybyły
Posts: 1
|
Post by kejti on Mar 13, 2008 15:31:06 GMT 1
to ja mam też prośbę o te 4 utwory ze stronki [kasik.tom@gmail.com] widziałam już spektakl.. i na razie dłuży się momentami, mikrofony nie działają do końca w porządku, ale poza tym.. nie jest źle. Marcin jako Raoul głosowo przebija wszystkich, śpiewa w taki sposób, że chce się go słuchać i gra.. najwięcej braw dostał po spektaklu.. bo niestety Cristine (widziałam Kaję i Paulinę, druga bije pierwszą na głowę, chociaż czekam na Edytę!) wypada dość papierowo... Przykre jest to, że ze spektaklu więcej w pamięci zostaje ról drugoplanowych- dyrektorzy, Carlotta, no i z głónych właśnie Raoul, sam Upiór ginie w tym wszystkim... nie ma nic takiego hm.. charakterystycznego. Ale i tak jest lepiej niż sie spodziewałam (obawiałam).. pocieszam się, że może to kwestia czasu, rozegrania się.. w każdym razie warto zobaczyć, ja czekałam na "Upiora.." pełna obaw, jeszcze patrząc na tempo przygotować do niego.. i zaskoczyłam się pozytywnie Kilka scen zapiera dech.. nie mogę porównywać z innymi wersjami, ale jeśli miałabym mówić o spektaklu ROMY, który ma w sobie na tym etapie pracy największy potencjał na przyszłość.. to "Upiór" byłby gdzieś w pierwszej 3
|
|
|
Post by Kaja on Mar 14, 2008 9:43:40 GMT 1
Hej kejti. Witam na forum w imieniu administracji. Może byś tak napisała o sobie parę słów we foyer. Będzie miło nam bliżej Cię poznać. Tutaj daje nowe zdjęcia z upiora www.musical.pl/index.php?d=7&lv=4&min=0&ile=20&item=28Jeśli to ma być kostium Czerwonej Śmierci to ja nie mogę. Albo upiór ubierał sie w pośpiechu i wybiegł w samej koszuli albo brakło po prostu pieniędzy. bi.gazeta.pl/im/3/5017/z5017813X.jpgja sie pytam co upiór robi na cmentarzu w samej koszuli??
|
|
|
Post by Vesper on Mar 14, 2008 10:23:28 GMT 1
to jest kostium Czerwonej Œmierci?! a gdzie czaszka?? a p³aszcz wygl¹da jakby zas³onkê z okna zerwa³ za to utwierdzam siê w przekonaniu ¿e podziemia s¹ cudne w takiej piwnicy to mog³abym zamieszkaæ nawet z naszymi Upiorami... chocia¿ organy przy bli¿szym przjrzeniu siê bardziej przypominaj¹ jak¹œ maszynê z fabryki ni¿ instrument muzyczny
|
|
ladyvaljean
Gość Opery
Samozwańczy Naczelny Kot Forum
Posts: 382
|
Post by ladyvaljean on Mar 14, 2008 10:39:43 GMT 1
Jest źle. Nie powiem nic więcej.
|
|
PhAnnie
Odwiedzający Operę
Posts: 150
|
Post by PhAnnie on Mar 14, 2008 15:35:48 GMT 1
A więc to jest kostium Czerwonej Śmierci a nie Don Juana?! OMG To jeszcze pogarsza sprawę. Oglądałam sobie te zdjęcia z p. Aleksandrem i nie mogałam oprzeć się wrażeniu, ze kogoś strasznie mi przypomina (oprócz Gerrika oczywiście) I w końcu do tego doszłam - on wygląda ZUPEŁNIE jak Ken! (mam na mysli partnera lalki Barbie, żeby nie było wątpliwości). To jest ZUE
|
|
|
Post by Bazylia on Mar 14, 2008 15:56:43 GMT 1
TO jest Czerwona Śmierć?!?!!? <facepalm> Karmazynowy pirat raczej...
Ken <facepalm> PhAnnie, Ty rację masz... Wiedziałam, że znajomo wygląda i że nie tylko Gerrik... I wracają gumowe włosy, jak u wiedeńskich wampirów niektórych...
Ja poproszę Upiora po bollywoodzku. Naprawdę. Bo to by mniej bollało chyba, jako że bolly są nieco specyficzne i z takim nastawieniem się je ogląda. <wyciąga transparent "SRK na Upiora">
Dyrektorzy opery z tego wszystkiego tylko przyzwoicie wyglądają. I Raoul jeden. Głosuję za Raoulem.
Kaju, odpowiedź na twoje pytanie, co Upiór robi na cmentarzu w samej koszuli - łapie jakieś paskudne choróbsko :]
|
|
|
Post by Aniolek on Mar 14, 2008 20:00:10 GMT 1
Ja wam powiem co on do cholery jasnej robi w samej koszuli na cmętarzu, te bałwany jedne nie dość, że chcą doścignąć jakże "doskonałą" ekranizację, gdzie w samej koszulinie był pan wicehrabia to jeszcze chcą ją "Ulepszyć" i to przez duże U... Czerwona śmierć? Don Juan? Karmazynowy pirat? a może po prostu czerwony kapturek? tylko mu koszyczek dać... Jeju i jeszcze ten kołnierz stawiany jak u Draculi...
|
|
|
Post by Kaja on Mar 14, 2008 22:45:53 GMT 1
|
|
|
Post by Vesper on Mar 14, 2008 23:23:09 GMT 1
uh... Carlotta w "Il Muto" wygl¹da jak klaun =/ Aleksander schud³ nieco czy to tylko moje pobo¿ne ¿yczenia? i mam nadziejê ¿e Zagrobelny nie bêdzie zawsze wystêpowa³ nieogolony
|
|